Podsumowanie tygodnia na rynkach 2022-03-04
To już drugi tydzień zdominowany przez rosyjską agresję na Ukrainę. Rynki reagują nerwowo na każdą informację ze Wschodu. Uspokoić inwestorów mogłoby tylko zawieszenie broni, na które się nie zanosi.
Kończący się tydzień przyniósł kontynuację zaciętej obrony Ukraińców przed Rosjanami, którzy wtargnęli na jej terytorium. Trwający konflikt zbrojny cały czas determinuje zachowanie rynków, powodując gwałtowne zmiany na rynkach surowców, walut, akcji i obligacji i zmieniając retorykę bankierów centralnych.
Reklama
Na początku tygodnia inwestorzy czekali na wysłuchanie Jerome'a Powella przed Komisją ds. Usług Finansowych Izby Reprezentantów, które odbyło się we wtorek. Po agresji Rosji spodziewano się mniej jastrzębiego od ostatnio wygłaszanych komunkatu szefa Rezerwy Federalnej, i rzeczywiście: Powell zapowiedział pierwszą podwyżkę stóp na marzec (posiedzenie odbędzie się 15-16 marca), dodając, że właściwy będzie ruch o 25 punktów bazowych. Rynki, które wcześniej obawiały się bardziej kategorycznego kroku o 50 punktów, odetchnęły z ulgą i w środę zaliczyły wzrostową sesję. Pary starczyło bykom jednak tylko na jeden dzień. W czwartek indeksy znów skierowały się ku dołowi.
Paniczna wyprzedaż
Znacznie gorzej miały się aktywa rynków wschodzących, zwłaszcza europejskich. Inwestorzy zaczęli uciekać z rynków rosyjskiego i ukraińskiego; Moskwa przez cały tydzień nie otworzyła giełdy, jednak od początku tygodnia ETF-y na rosyjskie aktywa (ADR-y i GDR-y) traciły po kilkadziesiąt procent dziennie.
− Straciły w poniedziałek 30%, we wtorek 23%, ale są handlowalne, natomiast fundusze, które mają rosyjskie akcje z moskiewskiej giełdy nie mają ruchu, bo nawet jeśli rynek ruszy, to nie ma możliwości zamiany rubli na euro. Bank Rosji powiedział, że nie zapłaci ponad 20 mld dolarów odsetek od obligacji, to praktyczny default. Nikt nie będzie chciał mieć rosyjskich aktywów w perspektywie najbliższych miesięcy − komentował w Analizach LIVE w środę Rafał Bogusławski z Analiz Online i Kupfundusz.pl.
Pod międzynarodową presją MSCI i FTSE Russell usunęły Rosję ze składu swoich indeksów (miała w nich odpowiednio 1,5% i 1,3% udziałów), co oznacza, że akcje rosyjskie stały się praktycznie nieinwestowalne. Rubel stracił jedną trzecią wartości.
Czoła problemom musiały stawić te fundusze inwestycyjne, które miały ekspozycję na rosyjskie aktywa, ale także aktywa innych krajów, które kiedyś wchodziły w skład Związku Radzieckiego.
Z powodu braku możliwości dokonania wiarygodnej wyceny istotnej części aktywów subfunduszu Investor Rosja, Investors TFI podjęło decyzję o zawieszeniu zbywania i odkupywania jednostek uczestnictwa subfunduszu z dniem wyceny przypadającym 1 marca br.
To samo zrobiły zagraniczne instytucje: zawiesiły wyceny oraz możliwość dokonywania wpłat i wypłat z wybranych funduszy inwestujących w akcje rosyjskie. Ich aktualizowaną listę można zobaczyć tutaj.
Z kolei z najnowszego komunikatu Generali Investments TFI wynika, że TFI w ostatnich dniach mocno ograniczyło w swoich funduszach udział aktywów z ekspozycją na rosyjskie aktywa. W klasycznych funduszach dłużnych czy mieszanych do maksymalnie 0,3%.
Risk-off na GPW
Gigantyczna przecena dotknęła także indeks spółek WIG-Ukraine na warszawskim parkiecie. Liczący osiem spółek indeks stracił w kończącym się tygodniu 18%, a od początku inwazji − łącznie ponad 40%.
WIG 20 po dwucyfrowym zjeździe tuż po ataku w tym tygodniu to wychodził ponad linię 2000 punktów, to pod nią nurkował. W piątek, po nocnej informacji o ataku Rosjan na największą elektrownię jądrową w Europie, w Zaporożu, warszawskie indeksy zostały znów solidnie przecenione.
Dostało się także złotemu. Jako najpłynniejsza waluta regionu od początku tygodnia stracił 4,5% do euro i ponad 7% do dolara. Już w środę interweniował Narodowy Bank Polski (najpierw słownie, potem sprzedając waluty), a potem także Ministerstwo Finansów, ale umocniły złotego tylko na jeden dzień. W piątek agencja Bloomberga podała wiadomość o ponownej interwencji NBP, jednak złoty po krótkim umocnieniu znowu osłabł. W piątek po południu euro kosztowało już 4,86 zł i jest niewiele poniżej rekordu z połowy pierwszej dekady XXI wieku. Jednak bez tych interwencji złoty byłby jeszcze słabszy.
Przypomnijmy, że w przyszłym tygodniu zbiera się Rada Polityki Pieniężnej i we wtorek podejmie decyzję o podwyżce stóp procentowych (trudno sobie wyobrazić inny scenariusz). Ekonomiści spodziewają się podwyżki o 50 pb. do 3,25% (stopa referencyjna), a jednocześnie są zgodni, że mimo tarcz antyinflacyjnych nie uda się powstrzymać inflacji przed wejściem na dwucyfrowe poziomy (prawdopodobnie w kwietniu).
− Problemem jest inflacja, dotychczasowe prognozy można wyrzucić do kosza − oceniał w Analizach LIVE w piątek Rafał Bogusławski. − Kolejne fale podbijające inflację będą skutkować ustabilizowaniem się jej na wyższych poziomach − przewiduje.
Warto przy tym przypomnieć, że NBP powinien w marcu opublikować nową projekcję inflacji i PKB. Ekonomiści już przy poprzedniej mówili, że była nieaktualna w momencie publikacji. Zazwyczaj raport ukazywał się w pierwszej połowie marca, lipca i listopada, tym razem jednak zamiast dokładnej daty na stronie NBP znajdziemy informację, że publikacja nastąpi w marcu.
Co drożeje?
W cenie są przede wszystkim surowce oraz spółki, które na surowcach zarabiają. W czwartek ropa podeszła pod 120 dolarów za baryłkę (kontrakty na brent), jednak w piątek nieco się cofnęła. Jednak tak za nią, jak i za WTI trzeba płacić więcej niż 110 dolarów.
Węgiel na giełdzie w Rotterdamie pobił rekord wszech czasów, zbliżając się do 450 dolarów za tonę, w piątek jednak potaniał o 100 dolarów.
Prócz surowców energetycznych drożeją także rolne, zwłaszcza pszenica, której Ukraina jest wielkim eksporterem. Razem z Rosją odpowiadała za niemal 30% globalnego eksportu. Oznacza to nieunikniony wzrost globalnych cen żywności, co jeszcze podkręci inflację.
Miniakapit o makro
Z kronikarskiego obowiązku: w poniedziałek GUS potwierdził wstępny odczyt wzrostu PKB za IV kwartał o 7,3% rok do roku. Takiego tempa szybko zapewne znów nie zobaczymy. Według ekonomistów nawet osiągnięcie 4-proc. wzrostu będzie w tym roku trudne, a sama wojna odejmie od naszego PKB 1,3-1,5 punktu procentowego.
We wtorek poznaliśmy odczyt PMI z polskiego przemysłu. Tym razem żadnych zaskoczeń nie było; wskaźnik okazał się dokładnie taki jak średnia prognoz ekonomistów: 54,7. To odczyt wciąż solidnie powyżej 50 pkt i wyższy niż w styczniu. Ekspansja w polskim sektorze wytwórczym przyspieszyła dzięki szybszemu wzrostowi produkcji oraz nowych zamówień. W lutym firmy nadal gromadziły zapasy, szczególnie surowców i półfabrykatów, co wpisuje się w obserwowany od drugiej połowy ubiegłego roku trend przejścia do nowego modelu zarządzania zapasami (just-in-case). Zapasy rosły 11. miesiąc z rzędu.
Kończymy wątkiem z początku podsumowania, czyli globalną polityką pieniężną. W środę poznaliśmy pierwsze dane o inflacji w strefie euro. Jak od wielu miesięcy, tempo wzrostu cen w krajach posługujących się tą samą walutą jest bardzo różne. Na Litwie to niemal 14%, we Francji tylko 4,1%. Średnia wyniosła 5,8%, najwięcej w historii i przekroczyła oczekiwania ekonomistów. W tej sytuacji przed Europejskim Bankiem Centralnym bardzo trudne zadanie, które wojna jeszcze bardziej skomplikowała. Oznacza bowiem jeszcze szybszy wzrost cen i niższy wzrost PKB. Ekonomiści spodziewają się, że zacieśnianie polityki pieniężnej przez EBC odsunie się w czasie, by uniknąć wpadnięcia w stagflację albo wręcz recesję. Tego, co zdecyduje EBC i w jaki sposób jego szefowa Christine Lagarde zakomunikuje to rynkowi, dowiemy się także już w przyszłym tygodniu: w czwartek 10 marca.
04.03.2022

Źródło: SolidMaks/ Shutterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania