Fundusznie opublikowałjeszcze strukturyaktywów9 copyikonaikonacheckrxFill 1filmIconinfografikaIconwywiadIconGroup 2!!whitesvg/lupaWhitewhitesvg/megafonWhiteGroup 3Page 1GroupGrouplocationcheckBigKontaktGroup 4Fill 1Group 2GroupDO GÓRYWfGroup 8iGroup 3rvxGroup 9

Reklama

Fundusz pod lupą:

UNIQA Selective Equity

Content 700x200
Content 300x250

Reklama

Notowania - Fundusze Inwestycyjne Otwarte Porównywarka funduszy i ETF-ów

Błażej Bogdziewicz: Sztuczna inteligencja zmienia inwestowanie, ale nie obniży kosztów

Caspar w inwestycjach stawia przede wszystkim na sztuczną inteligencję, która – jak mówi Błażej Bogdziewicz – poprawia jakość analiz, ale nie zastąpi zarządzającego. W rozmowie z analizy.pl wiceprezes spółki opowiada też o słabościach krajowego rynku, przyszłości ETF-ów w Polsce i o tym, dlaczego wciąż warto jeździć na konferencje do San Francisco.

Jagoda Fryc, analizy.pl: W ostatnim z wywiadów, nawiązującym do zmian w akcjonariacie Caspar AM, wspominał Pan, że chcecie "poprawić sposób obsługi klientów". To znaczy, że coś wcześniej działało nie tak?

Błażej Bogdziewicz, wiceprezes zarządu i dyrektor inwestycyjny Caspar Asset Management: Można to zawsze robić lepiej. W dużym skrócie chodzi o to, by koncentrować się na kliencie, a nie na produkcie. W naszej branży wciąż widoczna jest tendencja – zwłaszcza w dużych instytucjach – do myślenia w kategoriach planów sprzedażowych i skupiania się na ofercie. Tymczasem kluczowym elementem jest zrozumienie klienta. Każdy jest inny i ma inne potrzeby i cele, trzeba więc z nim najpierw porozmawiać, poznać jego potrzeby i dopiero wtedy proponować odpowiednie rozwiązania.

Reklama

Chcemy zapewniać klientom kompleksową obsługę i rozwiązywać ich realne problemy. Te często łączą kwestie inwestycyjne z zagadnieniami prawnymi czy podatkowymi. Oczywiście nie mamy własnych kompetencji w każdym obszarze, dlatego w ramach kompleksowego podejścia do klienta współpracujemy z kancelariami prawnymi i doradcami podatkowymi. Dzięki temu możemy oferować pakietową obsługę – nie we wszystkich obszarach, bo nie będziemy np. doradzać przedsiębiorcom w sprawach VAT-u, ale w tych, które są naturalnie powiązane z inwestowaniem i sukcesją.

Zapisz się na Newsletter
Bądźmy w kontakcie! Prosto na Twojego maila będziemy wysyłać skrót najważniejszych informacji ze świata finansów, powiadomienia o nowościach rynkowych, najnowsze oceny i raporty oraz codzienne notowania wybranych przez Ciebie funduszy inwestycyjnych.
Newsletter

Czyli chcecie stawiać na fundacje rodzinne?

Fundacja rodzinna jest bardzo dobrym rozwiązaniem.

Nawet pomimo planowanych zmian ze strony ministerstwa?

To nie jest narzędzie do krótkoterminowej optymalizacji podatkowej i tak nie powinno być traktowane. Fundacja to świetne narzędzie do długoterminowego inwestowania i przekazywania majątku kolejnym pokoleniom. Była bardzo potrzebna i moim zdaniem będzie zyskiwać na popularności. Ma też korzyści podatkowe, ale z naszego punktu widzenia one nie są najważniejsze. Znacznie istotniejsze są inne zalety.

Jakie?

Przede wszystkim ograniczenie ryzyk prawnych. Fundacja rodzinna jest odrębnym podmiotem. Jeśli ktoś chciałby pozwać fundatora, który wniósł do niej majątek, to może próbować zaspokoić się z jego majątku osobistego, ale fundacja pozostaje wyłączona.

Trzeba pamiętać, że wiele osób zasiadających w zarządach różnych spółek ponosi ryzyko odpowiedzialności związanej z pełnieniem tych funkcji. Całkowite wyeliminowanie tego ryzyka jest bardzo trudne. Najzamożniejsze osoby często są narażone na takie pozwy. W Stanach Zjednoczonych to jest bardzo częste – tam wysokość roszczeń bywa ogromna. Czasem są uzasadnione, ale często wynikają z chęci szybkiego wzbogacenia się kosztem bogatszych. W Polsce jeszcze to zjawisko nie jest powszechne, ale obawiam się, że również do nas dotrze. Dlatego fundacja rodzinna może być skuteczną ochroną dla najzamożniejszych Polaków, którzy choć mają inne wyzwania niż przeciętny obywatel, to również potrzebują wsparcia w zabezpieczeniu swojego majątku i przyszłości rodziny. Chcemy im pomóc w rozwiązywaniu ich problemów.

Rok temu F-Trust S.A. i iWealth Management zdecydowały się na połączenie działalności. To był dobry pomysł?

Fuzja okazała się dużym sukcesem: aktywa rosną, spółka osiąga coraz lepsze wyniki finansowe, a połączenie systemów informatycznych przebiegło sprawnie. Nowa platforma do zakupu funduszy działa od kilku miesięcy i jest zdecydowanie bardziej wydajna. Integracja procesów, które wcześniej oferowały oddzielnie iWealth i F-Trust znacząco przewyższa wcześniejsze rozwiązania oferując większą wydajność i komfort inwestowania. Mówiąc prosto – opiekun klienta potrzebuje teraz znacznie mniej czasu na obsługę niż jeszcze kilka miesięcy temu. Dzięki temu może sprawniej i efektywniej zajmować się większą liczbą klientów i jednocześnie zapewniać im wyższy standard obsługi.

A na jakie efekty tej fuzji liczycie w perspektywie np. najbliższych dwóch lat?

Nie mamy sztywnych planów dotyczących wzrostu aktywów. Z doświadczenia wiem, że takie prognozy rzadko się sprawdzają: na początku zwykle są zbyt optymistyczne, a później okazują się zbyt pesymistyczne. Nasza branża jest bardzo dynamiczna i trudno pewne rzeczy przewidzieć. Na pewno jednak chcemy rosnąć. Myślę, że dynamiczny rozwój jest cały czas możliwy, oczywiście pod warunkiem sprzyjającej koniunktury na rynkach finansowych. W przypadku F-Trust iWealth naszym celem było stworzenie najlepszej platformy do zakupu funduszy – zarówno otwartych, jak i zamkniętych. Efekty są już widoczne – sprzedaż wyraźnie przyspieszyła.

O jakich wolumenach mówimy?

Średnio w skali miesiąca to ponad 30 mln zł netto.

To niezły wynik.

Tak, przy czym nie każdy miesiąc jest taki sam.

Jeszcze na chwilę zatrzymam się przy dystrybucji i wartości aktywów w grupie. Na koniec 2023 r. w Caspar TFI mieliście 1,4 mld zł, dziś jest to ok. 1,3 mld – czyli nawet nieco mniej niż dwa lata temu. Kurs Caspar AM (-50 proc. YTD) zdaje się odzwierciedlać to, że aktywa nie rosną tak, jak można by oczekiwać, zwłaszcza biorąc pod uwagę dobre otoczenie rynkowe.

Jeśli chodzi o fundusze otwarte, to mieliśmy problem z wynikami części z nich. Szczególnie trudny okres dotyczył funduszu Caspar Globalny – przez około trzy lata jego wyniki były bardzo słabe i mało przewidywalne. Dlatego zdecydowaliśmy się na zmiany – także w nazwie, obecnie ten fundusz nazywa się Caspar Globalny Megatrendy.

I wciąż - licząc od początku roku - wynik jest ujemny, -5 proc., podczas gdy konkurencja jest w tym czasie na 10-proc. plusie.

Tak. Natomiast warto podkreślić, że proces zmian rozpoczęliśmy pod koniec pierwszego kwartału i od kwietnia sytuacja wygląda dużo lepiej. Od tego momentu fundusz jest już około 20 proc. na plusie. Trzeba też pamiętać o czynniku walutowym. Nasz fundusz nie jest zabezpieczony (hedgowany) przed ryzykiem kursowym, podczas gdy większość funduszy konkurencyjnych w Polsce takie zabezpieczenie stosuje. Tymczasem dolar osłabił się o ponad 10 proc., co znacząco wpłynęło na wyniki w złotych, ponieważ ekspozycję mamy głównie w dolarze.

A dlaczego nie zabezpieczacie ryzyka walutowego? To nie jest chyba problem?

Hedging nie jest dla nas problemem technicznym ani kosztowym – wręcz przeciwnie, przy obecnych stopach procentowych nawet trochę dodaje do wyników, bo stopy w Polsce są wyższe niż w USA. Dlatego mamy w ofercie fundusz, który jest w pełni zabezpieczony walutowo.

Natomiast w przypadku funduszu globalnego świadomie zdecydowaliśmy się nie stosować hedgingu. To bardziej kwestia filozofii inwestycyjnej. Jeśli wszystko byłoby przeliczone do złotego, to pewne ryzyka związane z inwestowaniem w Polsce mogłyby zacząć dominować, nawet w funduszu akcji amerykańskich czy globalnych. A to mogłoby zaburzać sens dywersyfikacji.

Chodzi o to, że zdarzają się sytuacje nieprzewidywalne. Posiadanie ekspozycji w dolarze daje dodatkowy element zdywersyfikowania ryzyka. Jeśli natomiast całość jest zabezpieczona do PLN, klient może mieć wrażenie, że ryzyko jest mniejsze, podczas gdy w rzeczywistości przesuwa się ono na inny obszar – związany z polską walutą czy polską gospodarką. Nie chcemy tego mieszać, bo wtedy klient nie zawsze do końca rozumiałby, co faktycznie ma w portfelu.

Do funduszy płynie sporo środków – oczywiście, gros trafia do bankowych TFI, ale prywatni gracze, jak np. Quercus, też nie mogą narzekać na napływy. Zastanawiam się, jaki macie pomysł, by aktywa w funduszach Caspara także zaczęły rosnąć? Czy planujecie jakieś nowości produktowe albo działania, które mogłyby bardziej przyciągnąć klientów?  

Zmieniliśmy nasz fundusz globalny na Caspar Akcji Globalny Megatrendy i dziś jest on mocno skoncentrowany na technologiach. Jestem przekonany, że rozwój sztucznej inteligencji dopiero pokaże swój potencjał w wynikach spółek. Mówię to także z perspektywy użytkownika – jeszcze rok temu narzędzia AI, z których korzystaliśmy, były średnio użyteczne, a dziś stają się wręcz nieodzowne przy analizie spółek. Nie chodzi o to, że można im powierzyć cały proces decyzyjny, ale znacząco przyspieszają pracę i pozwalają robić rzeczy, które trzy lata temu były niemożliwe.

Uważam, że sztuczna inteligencja doprowadzi do głębokich zmian modelowych w wielu branżach, choć dopiero zobaczymy ich pełną skalę. Nie wszystkie projekty zakończą się sukcesem, ale potencjał jest ogromny i inwestycyjnie dopiero zacznie być widoczny. Będzie wiele okazji w spółkach, które na tej rewolucji wygrają.

Oczywiście obozy inwestorów są podzielone. Część jest entuzjastyczna, część sceptyczna, a nawet wśród optymistów są tacy, którzy widzą AI jako zagrożenie – zwłaszcza dla firm software’owych. Patrząc na ostatnie miesiące, faktycznie niewiele spółek wyraźnie zyskało na fali AI – często inwestorzy widzieli w niej raczej ryzyko niż szansę. Moim zdaniem jednak w większości przypadków sztuczna inteligencja zostanie wykorzystana przez silne, dobrze zarządzane spółki. Kluczowe pytanie brzmi więc: kto wygra, a kto przegra w tej rewolucji? Czas pokaże.

Nvidia po raz kolejny przebiła oczekiwania rynkowe – przychody w II kwartale wyniosły 46,7 mld USD, a zysk na akcję 1,05 USD, co przewyższyło prognozy analityków. Mimo to kurs spadł. Spółka ostrożniej podeszła do prognoz, co rynek odebrał jako sygnał możliwego spowolnienia. Czy obecne tempo inwestycji w infrastrukturę sztucznej inteligencji jest do utrzymania w kolejnych kwartałach?

W długim terminie wyniki Nvidii będą zależały od tego, czy spółka zdoła nadal dostarczać najbardziej wydajne systemy do generatywnej sztucznej inteligencji. W perspektywie najbliższych dwóch lat zaprezentowane architektury Blackwell i Rubin powinny utrzymać dominację Nvidii, choć konkurencja zapewne będzie rosła. Jesteśmy przekonani, że popyt pozostanie bardzo silny, ponieważ systemy Nvidii będą niezbędne gigantom technologicznym w rywalizacji o dominację w obszarze AI. Nie obawiamy się spadku popytu; przeciwnie – analiza informacji napływających od kluczowych graczy branżowych wskazuje, że zapotrzebowanie na systemy AI wciąż istotnie przewyższa zdolności dostaw Nvidii i jej konkurentów.

Patrząc na wyceny, można się jednak zastanawiać, czy nie pompuje się już trochę bańka. Co dalej z hossą?

Wszystko zależy od polityki monetarnej. Oczywiście nie można wykluczyć, że obecny trend skończy się bańką. Zazwyczaj, kiedy pojawia się jeden bardzo nośny temat, mocno pobudza wyobraźnię inwestorów i to często prowadzi do przesady. Często przywołuje się analogię do bańki internetowej z przełomu lat 90. Sam zaczynałem wtedy pracę na rynku i dobrze pamiętam jej końcówkę. Pytanie brzmi więc: w którym momencie jesteśmy dzisiaj? Moim zdaniem to nie jest jeszcze rok 1999. Oczywiście podobieństwa są widoczne, ale historia nigdy nie powtarza się w identyczny sposób.

Jakie są podobieństwa do tamtego okresu, a jakie różnice?

Hossie musi towarzyszyć tani pieniądz. W latach 1997-1998 mieliśmy kryzys azjatycki i kryzys rosyjski. Wtedy Fed obniżył stopy procentowe i to właśnie dopaliło hossę na spółkach internetowych. Pamiętam, jak klienci dzwonili do nas w WBK AIB Asset Management i mówili: „proszę mi kupić tych internetów”. Nikt tak naprawdę nie wiedział, co to są za firmy i na czym polegają ich modele biznesowe, a mimo to wyceny rosły do astronomicznych poziomów.

Teraz sytuacja wygląda inaczej. Beneficjentów obecnej hossy jest niewielu, a pieniądz wcale nie jest tani. Stopy procentowe w USA są wciąż wysokie, więc polityka Fed nie jest luźna – przeciwnie, można ją uznać za restrykcyjną.

Są jednak spore szanse, by polityka Fed stała się w najbliższym czasie mniej restrykcyjna.

Tak i powinna się taka stać. Tym bardziej, że rynek pracy będzie pod coraz większą presją. Pojawiają się różne teorie, m.in. że sztuczna inteligencja ogranicza zatrudnienie – szczególnie wśród młodych osób, bo firmy korzystając z nowych narzędzi, oszczędzają i mniej chętnie zatrudniają pracowników na starcie kariery.

W latach 90. Fed, obniżając stopy procentowe dał paliwo tamtej hossie. Jeśli teraz również zacznie luzować politykę monetarną, efekt będzie podobny. Natomiast sytuacja międzynarodowa jest dziś zupełnie inna. Mamy ogromną rywalizację amerykańsko-chińską i wojnę tuż przy naszych granicach. Sztuczna inteligencja oraz półprzewodniki stały się kluczowym elementem tej rywalizacji – a być może najważniejszym. To nie jest już tylko fragment globalnej konkurencji, ale potencjalnie jej rdzeń, bo AI będzie transformować całą gospodarkę.

Nie wiemy jak ta sytuacja się potoczy. Istnieje ryzyko dalszej eskalacji konfliktu USA–Chiny. Gdyby pojawiło się realne zagrożenie wokół Tajwanu, skutki mogłyby być dramatyczne dla rynków i gospodarki światowej. W tym sensie dzisiejsze zagrożenia są znacznie poważniejsze niż te, z którymi mieliśmy do czynienia pod koniec lat 90. – i trudno je w ogóle porównywać.

Wówczas Rosja, choć osłabiona kryzysem, starała się – przynajmniej werbalnie – zbliżyć do Zachodu. Chiny również prowadziły inną, mniej konfrontacyjną politykę. Globalne otoczenie było więc znacznie lepsze niż dzisiaj. Obecnie jest inaczej i trudno przewidzieć, jak rozwinie się sytuacja. Wprawdzie nie spodziewamy się wielkich konfliktów – nie leży to w interesie ani Stanów Zjednoczonych, ani Chin – ale nie można powiedzieć, że ryzyka w ogóle nie ma.

Czyli jak rozumiem, waszym top tematem inwestycyjnym była, jest i będzie sztuczna inteligencja?

Naszym głównym tematem inwestycyjnym faktycznie pozostaje sztuczna inteligencja i szerzej spółki technologiczne. Wcześniej koncentrowaliśmy się głównie na mniejszych spółkach, teraz kładziemy nacisk na większe podmioty, bo to one są oczywistymi beneficjentami obecnych trendów.

Ale megatrendy to nie tylko IT. W portfelach mamy również ekspozycję na energię jądrową – obserwujemy wyraźny renesans tego sektora, a spółki z nim związane w ostatnim czasie dynamicznie rosną. Inwestujemy też w obszar ochrony zdrowia, który nie cieszy się obecnie popularnością wśród inwestorów. Duży wpływ miały wypowiedzi Donalda Trumpa – zapowiadał on znaczące obniżki cen leków, co wprowadziło sporo niepewności. Uważamy jednak, że sektor ochrony zdrowia ma ogromny potencjał. Sprzyja mu demografia, która sprawi, że wydatki na zdrowie będą musiały rosnąć. Branża nieustannie potrafi tworzyć nowe leki i terapie, które realnie pomagają pacjentom.

Największym tematem stały się ostatnio leki na otyłość takie jak Ozempic, czy inne preparaty tego typu.

To już teraz jest prawdopodobnie największy segment rynku farmaceutycznego, porównywalny, a nawet przewyższający pod względem wartości leki onkologiczne. Ten rynek będzie dynamicznie rósł, również dlatego, że pojawią się nowe formy podania, np. w przyszłym roku pojawią się tabletki, które zwiększą dostępność. Co istotne, te leki nie ograniczają się tylko do leczenia otyłości. Badania wskazują, że mogą mieć pozytywny wpływ także na inne schorzenia związane z nadwagą, a nawet redukować niektóre zachowania kompulsywne – jak nadmierne spożycie alkoholu, czy skłonność do hazardu. Zaskakujące, ale na to wskazują wyniki badań.

A jak Pan patrzy na sektor zbrojeniowy? To jest temat szczególnie istotny teraz dla Europy, która zaczęła się intensywnie zbroić. To był też mocny temat inwestycyjny w ostatnich kwartałach. Tylko w tym roku ETF-y na spółki zbrojeniowe dały dwucyfrowe stopy zwrotu. Pytanie, czy to jest tylko krótkoterminowy trend, czy może można go nazwać megatrendem?

To może być pewien trend inwestycyjny, ale jego skala zależy głównie od decyzji polityków. W każdej chwili może się okazać, że politycy ograniczą wydatki i wówczas cały impuls osłabnie. Megatrendy mają trwalsze podstawy – takie, których politycy nie są w stanie zatrzymać. Wydatki na zbrojenia są natomiast z natury wydatkami publicznymi i zależą od bieżących decyzji rządów. Oczywiście spodziewam się, że te wydatki w najbliższych latach będą rosły, ale nie traktujemy tego jako kluczowego tematu w funduszu Megatrendy. Tam mamy tylko jedną spółkę powiązaną z energetyką jądrową, która częściowo mieści się w tym obszarze. Na innych naszych funduszach inwestycje w sektor zbrojeniowy się zdarzają, ale dominujące pozostają tematy związane z technologią i sztuczną inteligencją.

W ofercie Caspar TFI macie dziś pięć funduszy otwartych i nie ma wśród nich funduszu akcji polskich. Wiem, że specjalizujecie się w inwestycjach globalnych, ale statystycznie na polskim rynku, który jest mniej efektywny, łatwiej pobić benchmark niż na rynkach zagranicznych, gdzie klientowi często bardziej opłaca się kupić tani ETF. Czy planujecie jakieś zmiany w tym zakresie?

Myśleliśmy o tym, ale nie wszystko da się zrobić naraz. Zaczęliśmy od uporządkowania i rozbudowy oferty – wprowadziliśmy nowy fundusz dłużny, bo do tej pory mieliśmy tylko jeden, a nasze kompetencje w obszarze długu były stosunkowo skromne. Teraz, po dołączeniu Witolda Garstki, znacząco je wzmocniliśmy. Nie wykluczamy stworzenia funduszu akcji polskich, ale będzie to zależeć od zainteresowania inwestorów.

Gdyby miał Pan wskazać, w jakie spółki w Polsce warto inwestować długoterminowo, to które to byłyby firmy?

Na polskim rynku mieliśmy różne okresy – lepsze i gorsze – a regulacje, podatki czy warunki rynkowe stale się zmieniają. Ale doświadczenie pokazuje, że w dłuższej perspektywie najlepiej sprawdza się inwestowanie w dobrze zarządzane prywatne spółki, a niekoniecznie w firmy państwowe. Banki też zapewne będą sobie radzić – przy rosnącej koncentracji sektora, konkurencja jest coraz mniejsza – ale gdybym miał wybierać, to wolałbym inwestować w prywatne przedsiębiorstwa z silną pozycją konkurencyjną. Przykładami są takie firmy jak Allegro, Diagnostyka czy Benefit Systems. Od lat spółki tego typu udowadniały, że potrafią być świetnym miejscem do lokowania kapitału. Wystarczy porównać, jak na przestrzeni trzydziestu lat zachowywały się indeksy WIG20 i mWIG40.

Od trzech lat na GPW mamy wzrosty, a mimo to trudno mówić o hossie z udziałem krajowych inwestorów indywidualnych. Dlaczego ich nie ma?

Moim zdaniem jest kilka powodów. Po pierwsze, coraz więcej osób inwestuje globalnie, bo to stało się znacznie łatwiejsze. Po drugie, wielu inwestorów wciąż patrzy na warszawską giełdę przez pryzmat dużych spółek państwowych, a te nie budzą zaufania. Często pojawiają się tam różnego rodzaju kontrowersje czy konflikty personalne w zarządach – coś, co w prywatnych firmach byłoby trudne do wyobrażenia. To sprawia, że inwestorzy nie dostrzegają, że na GPW notowane są także bardzo dobre prywatne spółki, które w długim terminie mogą być atrakcyjnym miejscem do inwestowania.

Czy to wina polityków, że Polacy nie inwestują na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie?

Paradoksalnie uważam, że nie. Oczywiście politycy odgrywali swoją rolę i ich decyzje miały pewien wpływ, ale większość problemów polskiego rynku kapitałowego wynikała z działań samych uczestników tego rynku, a nie polityków.

To znaczy?

To branża, a nie świat polityki, odpowiada za wiele nieprawidłowości czy afer, które przez lata podkopywały zaufanie Polaków do inwestowania. Dlatego w mojej ocenie to przede wszystkim sektor finansowy powinien spojrzeć krytycznie na własne błędy i wyciągnąć z nich wnioski.

Ministerstwo Finansów ogłosiło pomysł wprowadzenia Osobistych Kont Inwestycyjnych (OKI). Gdyby takie rozwiązanie pojawiło się na rynku, czy Caspar byłby zainteresowany ich oferowaniem?

Na pewno byśmy to przeanalizowali, ale wszystko zależałoby od szczegółowych warunków. Warto pamiętać, że podobnie było z PPK – to temat bardzo nośny, ale w praktyce okazał się niedochodowy dla instytucji finansowych. To produkty mocno regulowane i niskomarżowe, wymagające dużej skali. Wiele firm dziś żałuje, że zdecydowało się w to wejść. My wtedy dobrze przeanalizowaliśmy sytuację i uznaliśmy, że to nie ma sensu – i tej decyzji nie żałujemy. Dlatego także do OKI podeszlibyśmy ostrożnie. Sam jeszcze nie analizowałem tego rozwiązania, więc trudno mi się jednoznacznie wypowiadać.

Na warszawskiej giełdzie rośnie znaczenie ETF-ów. Pojawia się coraz więcej nowych funduszy. Czy Pana zdaniem ETF-y mogą być realnym zagrożeniem dla funduszy aktywnie zarządzanych w Polsce?

Uważam, że to bardzo dobry pomysł, że GPW zwiększa liczbę notowanych ETF-ów. To duża szansa dla samej giełdy, ale jednocześnie także pewne wyzwanie dla branży. ETF-y mają bowiem kilka istotnych przewag. Kupując aktywnie zarządzany ETF, inwestor dokładnie wie, co kupuje i po jakiej cenie – transakcja odbywa się na rynku w czasie rzeczywistym. W przypadku funduszy otwartych zlecenie realizowane jest dopiero następnego dnia, a w momencie składania dyspozycji inwestor nie zna ostatecznej ceny jednostki. Myślę, że przed nami również era aktywnie zarządzanych ETF-ów i warto, by one także były notowane w Warszawie. Takie rozwiązania dynamicznie rozwijają się na innych rynkach. Ale żeby to zadziałało, nie wystarczy inicjatywa jednej instytucji. Cała branża musi dojrzeć do tego kierunku rozwoju.

Czy korzystacie z ETF-ów w ramach zarządzania aktywami lub w swoich funduszach?

Tak, choć nie w dużej skali. Większość naszych klientów woli posiadać konkretne akcje, by dokładnie wiedzieć, co jest w portfelu. ETF-y traktujemy raczej jako uzupełnienie. Widać jednak wyraźnie, że ten segment rośnie. W lipcu BlackRock podał wyniki - spółka zwróciła uwagę, że w Europie zaczyna się powtarzać to, co od dawna dzieje się w Stanach Zjednoczonych. Tam ETF-y całkowicie zdominowały rynek. Z tradycyjnych funduszy inwestycyjnych pieniądze odpływają systematycznie, miesiąc po miesiącu, podczas gdy do ETF-ów notowane są napływy. Trudno zakładać, by trend się odwrócił, i że w Polsce będzie zupełnie inaczej.

Dla asset managerów aktywnie zarządzających to jest, wydaje mi się, nie lada wyzwanie, bo trzeba jednak czymś tego klienta zachęcić, a najlepiej to stopą zwrotu lepszą niż indeks.

Tak jest, a to nie jest łatwe w momencie, gdy takie spółki jak NVIDIA podają świetne wyniki, mają duże udziały w najpopularniejszych ETF-ach i ciągną za sobą całe indeksy. Aktywne zarządzanie wymaga dziś szukania pomysłów innych niż te największe spółki, które dominują w indeksach. My staramy się stosować podejście pośrednie. W portfelach mamy część tych dużych firm – oczywiście nie wszystkie z grupy największych nam odpowiadają – ale równocześnie szukamy okazji szerzej, wśród spółek średnich i mniejszych. Nie chodzi o to, by podejmować bardzo wysokie ryzyko, ale raczej o selektywne wyszukiwanie firm, które mają potencjał, a nie są jeszcze wysoko wyceniane. Właśnie w takich spółkach często kryją się szanse na wyższe zwroty.

Wspominał Pan, że Caspar już wykorzystuje sztuczną inteligencję w procesie inwestycyjnym i w samej firmie. Czy w miarę upowszechniania się AI w branży można się spodziewać, że koszty zarządzania funduszami będą spadać?

AI rzeczywiście pozwala na dużo bardziej wydajne analizy – teoretycznie pewne zadania, które wykonywało trzech analityków, może zrobić np. dwóch. Ale są tu też granice, bo sztuczna inteligencja potrafi przyspieszyć przetwarzanie danych, ale nie w pełni je rozumie. Zawsze musi być ktoś, kto nada im sens. Poza tym trzeba pamiętać, że duża część kosztów w branży asset management nie wynika z samych analiz, lecz np. z wymogów regulacyjnych.

Jak się pyta przedstawicieli TFI, co się kryje za tak wysoką opłatą za zarządzanie, zwłaszcza na rynkach globalnych, czy w funduszach tematycznych (gdzie kluczowa jest selekcja), zarządzający przekonują, że to właśnie koszt analiz. Ale jeśli część tej pracy może być dziś wykonywana tanio, a czasem wręcz za darmo przez narzędzia takie jak ChatGPT czy inne rozwiązania AI, to czy koszty zarządzania w aktywnych funduszach nie powinny być niższe?

Moje doświadczenie jest trochę inne. Widzę, że sztuczna inteligencja nie tyle prowadzi do oszczędności kosztowych, co przede wszystkim poprawia jakość analiz i decyzji inwestycyjnych. Nie pracuję mniej – często wręcz więcej – ale dzięki AI mogę podejmować lepsze decyzje. Jeżeli ktoś potrafi skutecznie wykorzystać sztuczną inteligencję i osiąga dzięki temu dobre wyniki, to inwestorzy będą akceptować wyższą opłatę za zarządzanie. Poza tym część obowiązków i tak pozostaje po stronie zarządzającego. Nie da się wszystkiego przerzucić na AI. Trzeba samodzielnie spotykać się ze spółkami, rozmawiać z zarządami, jeździć na konferencje. To są elementy pracy, których sztuczna inteligencja nie zastąpi.

Czy inwestując globalnie, polski zarządzający faktycznie jeździ na konferencje do Stanów Zjednoczonych?

My jeździmy. Rok temu, we wrześniu, byłem na konferencji w San Francisco i ten wyjazd mocno wpłynął na nasze podejście inwestycyjne – jeszcze mocniej postawiliśmy na sztuczną inteligencję. Oczywiście wiele informacji jest dziś dostępnych w Internecie, ale bezpośrednie spotkania z prezesami największych spółek, ich prezentacje i rozmowy robią zupełnie inne wrażenie niż czytanie raportów czy śledzenie doniesień online. Z mojego doświadczenia wynika też, że udział na miejscu pozwala wchłonąć znacznie więcej. Podczas takich wydarzeń potrafię wysłuchać nawet dziesięciu czy dwunastu prezentacji dziennie. W formie zdalnej byłoby to dla mnie niewykonalne – percepcja i koncentracja po prostu siadają. Dlatego uważam, że mimo ogromnych możliwości, jakie daje Internet, bezpośredni kontakt cały czas jest potrzebny.

Dziękuję za rozmowę.

**************************************************************************************************

Błażej Bogdziewicz - wiceprezes zarządu i akcjonariusz Caspar Asset Management. Z rynkiem kapitałowym związany od 2000 roku. Jest licencjonowanym doradcą inwestycyjnym (nr licencji 203), posiada również – przyznawany przez CFA Institute – tytuł CFA (Chartered Financial Analyst).

Caspar Asset Management - niezależna grupa finansowa, oferująca fundusze inwestycyjne oraz usługę asset management. W skład grupy wchodzą Caspar TFI  oraz dystrybutor funduszy iWealth F-Trust. Caspar specjalizuje się w inwestycjach globalnych, a także w obsłudze klientów zamożnych, m.in. poprzez rozwiązania oparte o fundacje rodzinne. Na koniec lipca wartość aktywów grupy pod zarządzaniem i administracją przekraczała 3,5 mld zł. 

Tylko u nas

28.08.2025

Sztuczna inteligencja zmieni inwestowanie, ale nie obniży kosztów

Źródło: Caspar AM

Napisz komentarz

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Przejdź do logowania

Wszystkie komentarze (0)

jak to czytam to utwierdzam sie w przekonaniu że w tfi aktywnych funduszy kijem nawet nie powinno się dotykać. 5 lat temu Caspar wróżył wielką hossę na biotechnologii i genomice. jak przyszła wojna odwrócili wszystko do góry nogami i zapakowali sie w surowce. jak narobili klientom strat to teraz wymyślili AI. Wyniki takiego skakania z kwiatka na kwiatek tragiczne, jak większość funduszy aktywnych. W większosci TFI klient moze być wniebowzięty jak mu fundusz nie traci do benchmarku co jest zwykle regułą. jak się spojrzy w karty Gen..rali , inveso..rs, P(k)O.bp, P.(z)U i bóg wie kogo jeszcze to oczy pieką. Za jedyne 2.5% kosztów rocznie klient nie może doczekać się aż ci wielcy specjaliści zarobią więcej niż benchmark złożony z prostego indeksu. Ale do pobierania SF w takich warunkach pierwsi. Niektórzy po tych wzrostach na gpw banki doważyli. przecież to jest... q...a załamujące.
Dodajmy do tego polityków id...ów, którzy zabijają hossę na akcjach , członków RPP którzy chyba koniecznie do spółki z prezydentem chcą ograniczyć hossę na obligacjach to wygląda to wszystko i strasznie i śmiesznie zarazem. przecież te fundusze długoterminowe, w czasach spadających stóp to jakaś porażka kompletna. Polonez 5% za 12mc. Śmiech.
BTW. Czy tak ciężko było przewidzieć ze $ po 4.6 to było ciut drogawo i odbije się na wynikach funduszu, który nie dość że jest bez hedżu to jeszcze ma obligacje amerykańskie jak fundusz stabilnego wzrostu w Casparze? I trzymali się tego dolara, surowców jak pijany płotu przez 3 lata. Standard w polskich tfi zarządzanych 'aktywnie'

r2d2 | 29.08.2025

Twój komentarz został dodany

Po prostu takich “zarządzaczy” na rynkach jest tryliard i oni chcą Cię przekonać, że jak im tylko zapłacisz, to oni sobie pojadą za twoje pieniądze na konferencję, gdzie się dowiedzą, w co trzeba zainwestować… to są wyłudzacze kasy, których pomysłem na zarabianie jest pobieranie procentu od aktywów.

Jaś_P | 30.08.2025

Twój skomentarz został dodany

faktem jest , że przy takim przeważeniu infdeksów w nvidie, amazony, apple i inne bigtechy to ciężko jest pobić benchmark ze wzgl na przepisy zabraniajace funduszom alokowania określonej wielkości aktywów w jedną społkę, ale na Peruna... jelsi fundusze nie potrafią zarobć nawet na koszty i tracą do benchmarku to cos z tym biznesem jest nie tak.

r2d2 | 30.08.2025

Zobacz więcej odpowiedzi

Polecamy

Co wybrać - Ike czy Ikze?
Reklama
Ranking funduszy inwestycyjnych październik 2025
Reklama
Dbamy o twoją prywatność
Strona Analizy.pl używa plików cookies i przetwarza dane w celu zapewnienia prawidłowego działania serwisu i poprawy jakości świadczonych usług oraz w celach analitycznych, statystycznych i marketingowych. Szanujemy Twoją prywatność, dlatego używamy plików cookies tylko za Twoją zgodą. Wybierz Ustawienia, aby zapoznać się ze szczegółami i zarządzać opcjami. Możesz dostosować swoje preferencje w każdym momencie na stronie Ustawienia prywatności. Aby uzyskać więcej informacji zapoznaj się z naszą Polityką prywatności.

Rozdzielczość Twojego urządzenia jest zbyt niska.
Obróć ekran lub powiększ okno przeglądarki.