Scenariusz mBanku na 2026: jeszcze szybszy wzrost, jeszcze niższa inflacja
2026 rok będzie zdaniem ekonomistów mBanku czasem "Złotowłosej" gospodarki. Czyli jakim? Takim, w którym PKB wzrośnie, a inflacja spowolni.
XIX wieczna bajka brytyjska pt. "Złotowłosa i trzy misie" to nie jest kanon polskiej lektury. Tytułowa Złotowłosa wybiera coś, co jest dla niej optymalne, nie za zimne, nie za ciepłe – idealne. To unikanie skrajności. Tym samym scenariusz „Złotowłosej” gospodarki oznacza, że będzie ona w sam raz, w złotym środku.
– Nie ma lepszego, skrótowego wyrażenia poglądu, że wzrost PKB przyspieszy, a inflacja nie wzrośnie (a wręcz spadnie) – wyjaśniają ekonomiści mBanku w swoim scenariuszu na 2026 rok.
Gospodarka globalna: USA, Chiny i strefa euro
– Nie spodziewamy się recesji w USA. Fed wciąż ma przestrzeń na cięcia stóp, a pozytywnym zaskoczeniem może być polityka fiskalna (rozdzielenie dochodów z ceł na podatników). Uważamy, że dojdzie jeszcze tylko do dwóch obniżek stóp po 25 pb. – piszą w swoich prognozach na przyszły rok.
Amerykańska gospodarka ma za sobą turbulentny okres, do czego przyczyniła się polityka celna prezydenta oraz tarcia w Kongresie. Rekordowej długości government shutdown skończył się po 43 dniach, ale w perspektywie pojawia się
kolejna dogrywka na początku 2026 roku. Zostawiając jednak zmienność na boku, obraz w perspektywie nie wygląda źle. Na
odsiecz ruszała (ruszy) polityka pieniężna (fiskalna). Rynek pracy charakteryzuje się coraz niższą dynamiką. Nie przekłada się to jednak na szybsze wzrosty stopy bezrobocia, co miało miejsce w poprzednich cyklach. Szacuje się, że obniżenie liczby migrantów (zahamowanie napływu + deportacje) poskutkowało obniżeniem zmiany zatrudnienia spójnej ze stabilizacją stopy bezrobocia do 30-40 tys. Co ciekawe, mimo medialnie dużych zmian w liczbie tworzonych miejsc pracy, spowolnienia nie widać chociażby w dochodach budżetowych, gdzie w ostatnich miesiącach dominował trend wzrostowy (podatek PIT).
Reklama
Siła nabywcza pozostaje niezła. W tych warunkach trudno uznać rynek pracy za forpocztę nadchodzącej recesji. Impuls inflacyjny z ceł może filtrować się przez większość 2026 roku, gdy w końcu większy ciężar z tego tytułu przeniesiony zostanie na konsumentów. Dochody z tytułu ceł implikują jednak (na razie) niższą stawkę niż ta ogłoszona. Ostatnie pomysły
administracji dotyczące tzw. dywidendy celnej, która w kwocie 2 tys. USD miałaby trafić do „płacących podatki” Amerykanów (poza najlepiej zarabiającymi) to impuls konsumpcyjny rzędu 0,5%-1,0% PKB. Sposób dystrybucji tych środków nie musi jednak oznaczać bezpośrednich transferów pieniężnych, co może ograniczać ich dodatni wpływ na inflację.
Fed skutecznie balansuje pomiędzy ryzykami dla rynku pracy oraz dla inflacji stając się dodatkowym stabilizatorem koniunktury. Jeszcze jednak chyba nigdy wyceny giełdowe kilku spółek nie były tak istotne dla aktywności inwestycyjnej w USA.
Reasumując, prognozujemy scenariusz, w którym gospodarka amerykańska nie rośnie nadmiernie szybko, ale po raz kolejny nie wpada w recesję. Stawiamy na wzrost PKB o 2,2% przy konsensusie 1,8%.
W strefie euro widać powolne ożywienie, napędzane cyklicznie niższymi stopami procentowymi. EBC raczej skończył luzowanie, choć ryzyka rozkładają się w kierunku niższych stóp. To ważny rok dla strefy euro, gdyż w powszechnym odbiorze ożywienia nie mają na sobie metki „cykliczne” lub „strukturalne”. Dlatego też jakiekolwiek przyspieszenie wzrostu PKB może działać bardzo pozytywnie na wyobraźnię podmiotów gospodarczych.
Wzrost PKB w ciągu ostatnich kwartałów nie napawał optymizmem. Jeszcze słabiej obraz wyglądał w gospodarce niemieckiej. Perspektywy rysują się już jednak w jaśniejszych barwach. Inflacja została opanowana, a wskaźniki
wyprzedzające implikują dalsze chłodzenie presji płacowej do poziomów obserwowanych jeszcze przed wybuchem
pandemii. Zaimplementowane do tej pory obniżki stóp zbiegają się z powolnym rozpędzaniem akcji kredytowej.
Standardowe opóźnienia sugerują dalszy postęp w tym zakresie. Wskaźniki koniunktury budzą się do życia.
Naszym zdaniem poprawa sentymentu, w połączeniu z ożywieniem akcji kredytowej, implikuje cykliczne ożywienie gospodarcze na przestrzeni kolejnego roku. Z tego powodu dostrzegamy szanse na wzrost PKB powyżej konsensusu (1,4% vs 1%). Czujemy się w obowiązku również wspomnieć, że sentyment w zakresie ogólnej konkurencyjności gospodarki porusza się często razem z cyklem. O ile w poprzednim roku znalazło się mnóstwo tematów do narzekania, które de facto mogły dodatkowo hamować cykliczne ożywienie, obecna poprawa perspektyw może utworzyć pozytywne efekty zwrotne.
Chiny pozostają "czarną skrzynką", ale ich cel jest jasny: zmniejszenie przeinwestowania i wsparcie konsumenta. To proces rozłożony nie na kwartały, lecz na lata. Chiny ani specjalnie nie napędzą, ani nie spowolnią globalnej gospodarki w 2026 roku. Będą za to wciąż źródłem tanich towarów, co sprzyja niskiej inflacji w Europie i Polsce.
Główne ryzyko (w dół): wyjątkowe sprzęgnięcie globalnych inwestycji z sektorem technologicznym USA. To napędza cykl, ale ewentualne pęknięcie bańki (?) mogłoby go gwałtownie wykoleić. To również element dezinflacyjny, którego realizacja pociągnie jeszcze niższe stopy procentowe.
Geopolityka i surowce: spokojniej i taniej
Rosną amerykańskie naciski na zakończenie wojny na Ukrainie. Wznowienie oficjalnej podaży gazu i ropy z Rosji byłoby kolejnym, pozytywnym (dezinflacyjnym) szokiem cenowym, działającym obok „szoku chińskiego”. Już teraz widać, że rynek tego surowca znajduje się w nierównowadze wpływającej spadkowo na ceny. Zbliżenie na linii USA – Arabia Saudyjska ogranicza ryzyko skoków cenowych w sytuacji, gdyby inne kraje OPEC chciały ograniczać podaż, aby w 2026 roku wesprzeć ceny.
Napięcia na Bliskim Wschodzie zostały rozładowane. W najbliższym roku powinien być większy spokój, a uwaga skierowana na jego formalnie usankcjonowanie (traktaty, sojusze, rozmowy). W kontekście Dalekiego Wschodu Tajwan pozostanie wciąż wdzięcznym tematem do dyskusji geopolityków.
– Oś sporu Chiny – USA pozostaje naszym zdaniem głównie gospodarcza bez perspektywy rychłej wojny kinetycznej – przewidują eksperi mBanku.
Polska: przyspieszenie i niskie stopy
Polska gospodarka przyspieszy z 3,6% w 2025 r. do 4,2% w 2026, napędzana kumulacją inwestycji, mocną konsumpcją i umiarkowanym ożywieniem eksportu. To prognoza odważniejsza od rynku (3,7–3,8%), choć wciąż (od września) taka sama.
– Podobnie odważne są nasze prognozy inflacji. Średni wzrost cen spadnie do 2,3% (konsensus w okolicach 2,7–3,0%). Stopy procentowe zostaną zredukowane do 3% (konsensus 3,5%). Rewizja naszych prognoz wynika z niskich cen żywności i paliw oraz braku presji płacowej, nawet mimo punktowego ożywienia aktywności inwestycyjnej – czytamy w scenariuszu mBanku na przyszły rok.
Zdaniem jego autorów obniżki stóp będą w kolejnych miesiącach ostrożne (2 x 25 pb.), ale przyspieszą w drugiej połowie roku (3 x25 pb.).
Inwestycje miały być jasnym punktem gospodarki w 2025 roku. Tak niestety nie było, a cały cykl inwestycyjny uległ opóźnieniu. Eksperci zwracają uwagę przede wszystkim na opóźnienia na linii dysponenci środków – wykonawcy kontraktów. Nasz odsłuch wśród klientów (+komentarze firm) sugeruje, że doszło do znaczącej poprawy w tym zakresie. Ostatnie kwartały inwestycji to także duża zmienność, którą łączymy z księgowaniem wydatków związanych z obronnością. W dalszym ciągu oczekujemy istotnie pozytywnego wpływu wydatkowania funduszy unijnych. W przypadku KPO czasu na wykorzystanie środków jest jednak niewiele. W części grantowej fundusze te muszą zostać rozliczone do końca 2026 roku, zaś w części pożyczkowej do tego okresu muszą zostać podpisane umowy takich pożyczek (wypłata może mieć miejsce po tej dacie).
– Zakładamy, że rząd nie będzie chciał zaprzepaścić KPO, stąd w 2026 roku ujrzymy pokaźny napływ pieniędzy z tego tytułu – czytamy.
Coraz lepiej obraz zaczyna wyglądać w przypadku standardowej perspektywy wydatkowej w ramach polityki spójności. Widać jednak, że i tam nastąpiło opóźnienie w wykorzystaniu funduszy, a dopiero od początku 2025 roku pokazała się systematyczna poprawa. Zakładamy, że w kolejnych latach nastąpi dynamiczne przyspieszenie wykorzystania tej części funduszy unijnych. Inwestycje w 2026: +9,3% (konsensus 8%).
Konsumpcja prywatna powinna dalej rosnąć.
– Spodziewamy się lekkiego spowolnienia z ~4% w 2025 roku do 3,6% w roku 2026. Rozdysponowanie na towary i usługi nie jest proste. Usługi faworyzuje przede wszystkim stabilność i ogólny trend. Polacy wciąż nadrabiają lukę w wydatkach na turystykę zorganizowaną czy HoReCa. W konsekwencji nagły spadek dynamiki usług z około 6% do mniej niż 4-5% jest raczej mało prawdopodobny – szacują eksperci mBanku. – W przypadku konsumpcji towarów trend działa w przeciwną stronę. Badania koniunktury wskazują na spadek liczby osób planujących kupić samochód czy remontować dom, co źle wróży popytowi na dobra trwałe.
Nadchodzący rok powinien przynieść silniejszy wzrost eksportu, głównie za sprawą szybszego wzrostu Niemiec, co naturalnie podbije skalę eksportu z Polski. Łącznie eksport będzie rósł w tempie około 6%. Eksport i import będą się w miarę równoważyć, głównie w zakresie dóbr kapitałowych i pośrednich. Perspektywy gospodarcze sugerują mały deficyt obrotów bieżących. Po III kwartale 2025 r. Polska odnotowała deficyt rzędu 1,3% PKB. Przyszły rok powinien przynieść lekką
poprawę o niecałe 0,5 pkt proc. Przemawia za nią głównie lepsze saldo towarów tj. wyższy eksport (realnie i nominalnie) oraz nominalnie słabszy wzrost importu w związku z tańszymi surowcami (ropa, metale) oraz wolno rosnącymi cenami towarów przemysłowych (globalne indeksy PPI).
Inflacja
Globalny indeks cen żywności powinien nadal się obniżać. W 2026 roku według mBanku o 2-3% (w dolarach). W prognozach dla gazu i ropy naftowej dominują spadki cen, oparte przede wszystkim na wysokich zapasach w USA oraz nadwyżce podaży nad popytem. Fracht ma być tani, a ceny towarów wzrosną najwyżej delikatnie, głównie przez eliminację ekstremalnej podaży w gospodarce globalnej wywołanej wojnami celnymi. Nie widać ani kosztowych, ani popytowych przyczynków do bardziej znaczących ruchów.
Ryzyka w górę dla tej prognozy to nagłe przyspieszenie gospodarki globalnej, ograniczenia podażowe w/z wojnami handlowymi oraz ryzyka regulacyjne. Ryzyko w dół to zakończenie wojny na Ukrainie i korekta na spółkach technologicznych USA.
– Szacujemy, że rozkład ryzyk jest asymetryczny w kierunku realizacji scenariusza korzystnego inflacyjnie – oceniają autorzy raportu.
Co z polityką fiskalną?
Choć wydatki są duże, to mają charakter importowy (zbrojenia) i nie są wcale mocno proinflacyjne. Ryzykiem jest rok wyborczy i pokusa stymulacji konsumpcji. Wątpliwe jednak, aby konkretnie działania wprowadzane były przed wyborami na jesieni 2027 roku. Tym samym jakakolwiek implementacja ujawni się dopiero w 2028 roku (o ile w ogóle), co przekreśla istotność tego parametru gospodarki dla scenariusza bazowego.
27.11.2025
Źródło: Sandwish / Shutterstock.com



Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania