Blaski i cienie rosnącej aktywności inwestorów na rynku ETF-ów
Rok 2025 na polskim rynku ETF-ów stoi pod znakiem dynamicznie rosnących obrotów tymi instrumentami na GPW. Choć zasadniczo jest to dobra informacja, warto jednocześnie pamiętać, iż zbyt aktywne dokonywanie transakcji może negatywnie wpływać na wyniki inwestycyjne.
Głównym tematem ostatnich dni na rynku ETF-ów w Polsce są debiuty nowych funduszy na warszawskiej giełdzie: jeden właśnie się odbył (Beta ETF Dywidenda Plus Portfelowy FIZ (Dis) (PLN), dwa kolejne są spodziewane w najbliższym czasie (HANetf Future Defence UCITS ETF i Beta ETF Bitcoin Portfelowy FIZ (Acc) (PLN)). Tymczasem, niemal niepostrzeżenie, w lipcu doszło do innego ważnego wydarzenia – wartość obrotów tytułami uczestnictwa 13 funduszy ETF notowanych na GPW przekroczyła poziom zanotowany w całym 2024 roku (w pierwszym siedmiu miesiącach tego roku wyniosły w sumie 1,62 mld zł) i nieuchronnie zmierza do pokonania 2 mld zł. Warto również dodać, iż od początku 2025 r. do końca minionego miesiąca obroty te były o 101,5% wyższe niż w analogicznym okresie 2024 r., a w rekordowym kwietniu sięgnęły blisko 360 mln zł i przekroczyły – po raz pierwszy od niemal 12 lat – wartość miesięcznych obrotów produktami strukturyzowanymi.
Reklama
Nie wnikając szczegółowo w przyczyny (choć z pewnością wymienić należy giełdową hossę, turbulencje, jakie miały miejsce na rynku w kwietniu oraz – last but not least – uruchomienie przez GPW z początkiem 2025 r. Programu Obniżek Opłat od obrotu ETF-ami i instrumentami typu ETC i ETN dla Członków Giełdy), są to bardzo dobre informacje dla wielu uczestników tego rynku. Przede wszystkim – z powodów stricte finansowych – dla samej giełdy oraz domów maklerskich mających największy udział w obrocie tymi instrumentami finansowymi. Znaczący wzrost obrotów ETF-ami cieszy – także z powodów wizerunkowych – zarówno ww. instytucje, jak i dostawców tych produktów. Czy jednak powinien on cieszyć samych inwestorów? Albo inaczej – czy rosnąca aktywność inwestorów indywidualnych w segmencie funduszy ETF na warszawskiej giełdzie to również dobra wiadomość dla nich samych? Zanim odpowiem na to pytanie przyjrzyjmy się kilku statystykom.
Choć instrumenty indeksowe zostały zaprojektowane jako instrumenty służące długoterminowemu oszczędzaniu i inwestowaniu, niemal od samego początku stosowane były (zwłaszcza ETF-y) – zarówno przez inwestorów indywidualnych jak i instytucjonalnych – jako narzędzie umożliwiające aktywne inwestowanie i market timing. Dotyczy to zarówno niektórych flagowych ETF-ów, jak i instrumentów o charakterze tradingowym. Koronnym przykładem z tej pierwszej grupy jest najstarszy amerykański ETF, czyli SPDR S&P 500 Trust ETF – najpłynniejszy ETF na świecie, którego dzienne obroty w pierwszym półroczu bieżącego roku wyniosły (według danych SSIM) 33,6 mld USD! Na rynku polskim największe zainteresowanie inwestorów wzbudzają natomiast ETF-y należące do tej drugiej kategorii, czyli fundusze lewarowane i short (powiązane z indeksami WIG20TR i Nasdaq-100). Na cztery ETF-y tego typu przypadła w ubiegłym roku aż połowa (50,2%) obrotów ogółem, a fundusze Beta ETF WIG20lev i Beta ETF WIG20short były pod tym względem zdecydowanymi rynkowymi liderami (odpowiednio 387,4 i 301,4 mln zł).
Mimo że wzrost obrotów ETF-ami na GPW w ostatnich latach to w głównej mierze zasługa tradingowych ETF-ów (jeszcze w 2021 r. odpowiadały one za jedynie ¼ całkowitych obrotów), wyraźnie rośnie także handel pozostałymi, tradycyjnymi (nielewarowanymi) instrumentami (poniższe dane dotyczą tylko funduszy Beta ETF). W 2024 r. wzrosły w porównaniu z rokiem poprzednim o 38,5%, a średnia wartość wskaźnika relacji obrotów siedmioma ETF-ami do średniej wartości ich aktywów – ilustrującego względną aktywność inwestorów danym instrumentem – wyniosła 127,2% (wzrost wobec 2023 r. o 13,7 pkt proc.). Oznacza to, że w ubiegłym roku (średnio w funduszach ETF innych niż lewarowane i short) właściciela zmieniły certyfikaty inwestycyjne o wartości wyższej w stosunku do ich średnich aktywów o ponad 27%. Przykładowo, w funduszu Beta ETF WIG20TR wskaźnik ten wynosił 142,7% (obroty – 164,4 mln zł, średnie aktywa – 115,2 mln zł).
Co ciekawe, z powyższymi danymi, świadczącymi o aktywnym podejściu do inwestowania w ETF-y na GPW, rozmijają się deklaracje i opinie krajowych inwestorów. Według ubiegłorocznego „Ogólnopolskiego Badania Inwestorów” przeprowadzonego przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych blisko 90% ankietowanych inwestujących w ETF-y zadeklarowało, że trzyma je w portfelu powyżej roku, w tym aż 67,0% powyżej pięciu lat. Z kolei w badaniu „ETF w portfelu 2025” przeprowadzonym przez Stockbroker.pl aż 98% osób inwestujących już w ETF-y było zdania, że są one lepsze na długoterminowe inwestycje.
Wracając do wcześniej postawionego pytania warto przywołać wyniki opublikowanego właśnie kolejnego badania firmy Morningstar z cyklu „Mind the gap” dla amerykańskiego rynku funduszy otwartych i funduszy ETF. Badanie to służy przede wszystkim porównaniu generowanych przez fundusze całkowitych stóp zwrotu ważonych dolarami (total returns), które zakładają jednorazową inwestycję w tytuły uczestnictwa na początku okresu i jej utrzymywanie do jego końca, ze stopami zwrotu ważonymi czasem, czyli osiąganych realnie przez inwestorów dokonujących w trakcie inwestycji modyfikacji swojego portfela (investor returns). Te ostatnie są szacowane przy wykorzystaniu wewnętrznej stopy zwrotu (IRR), uwzględniają zatem transakcje dokonywane przez inwestorów. Różnica (gap) między obiema stopami zwrotu wskazuje na to, jakie zyski utracili uczestnicy funduszy ze względu na koszty transakcyjne wynikające z próby wyczucia przez nich rynku zamiast stosowania strategii „kup i trzymaj”.
Wyniki najnowszego badania „Mind the gap” pokazały, że w okresie ostatnich 10 lat (do końca 2024 r.) całkowita roczna stopa zwrotu ETF-ów była wyższa o 1,5 pkt proc. od analogicznej stopy zwrotu funduszy otwartych (mutual funds) – 9,5% vs. 8,0%. Jednak przeciętny dolar zainwestowany w ETF przyniósł zysk (w ujęciu rocznym) już tylko o 1 pkt proc. wyższy w stosunku do funduszu otwartego (7,8% vs. 6,8%). Innymi słowy, ujemna różnica między investor return a total return była w przypadku ETF-ów znacząco wyższa (-1,7 pkt proc.) niż w funduszach otwartych (-1,2 pkt proc.). Co ciekawe, przy inwestowaniu na krajowym (amerykańskim) rynku akcji różnica ta była stosunkowo niewielka i wypadała na korzyść ETF-ów (tylko -0,3 pkt proc. względem -0,7 pkt proc. w funduszach otwartych), natomiast okazała się zdecydowanie wyższa i niekorzystna przy inwestycjach w ETF-y w funduszach sektorowych (-2,1 pkt proc. vs. -1,2 pkt proc.), alokacji (-2,5 pkt proc. vs. -0,1 pkt proc.), a zwłaszcza w funduszach akcji zagranicznych (-3,2 pkt proc. vs. -0,5 pkt proc.). Pamiętajmy jednocześnie, że wszystkie powyższe wartości dotyczą różnic pomiędzy średnimi rocznymi stopami zwrotu, tak więc w dłuższej perspektywie są one o wiele bardziej dotkliwe.
Warto dodać, iż styl inwestycyjny nie wpływa w aż tak dużym stopniu na różnicę między ww. stopami zwrotu jak właśnie forma prawna funduszu. Fundusze zarządzane pasywnie okazały się co prawda nieco lepsze od funduszy zarządzanych aktywnie, jednak nie była to różnica znacząca (-1,3 pkt proc. vs. -1,5 pkt proc).
Różnica między ww. stopami zwrotu – określana czasami jako luka behawioralna – jest głównie rezultatem częstotliwości dokonywania transakcji. Ponieważ inwestorzy w ETF-ach przeprowadzają je na ogół częściej niż inwestorzy w funduszach otwartych, luka ta statystycznie jest większa w tych pierwszych. Warto to mieć na uwadze nawet jeśli – jak pokazują badania Morningstara – i tak ich średni wynik inwestycyjny (investor return) jest wyższy od wyniku funduszy otwartych.
Jeśli zatem naszym preferowanym narzędziem inwestycyjnym są ETF-y pamiętajmy, iż ich zalety mogą być w mniejszym lub większym stopniu zniwelowane, jeśli będziemy zbyt często dokonywać transakcji tymi instrumentami finansowymi. Już w latach 90-tych XX w. przestrzegał przed tym „ojciec” inwestowania pasywnego Jack Bogle. Już wtedy (a więc w okresie kiedy rynek ETF-ów dopiero był na samym początku swojej ekspansji i obroty nimi były nieporównywalnie mniejsze niż są obecnie) obawiał się, że nabywcy ETF-ów będą nimi handlować zbyt często, co doprowadzi ich do utraty części długoterminowych zysków. Ciesząc się zatem z rosnącej popularności ETF-ów na GPW, przejawiającej się m.in. w dynamicznie rosnących obrotach, nie zapominajmy, iż nadmiernie aktywne handlowanie nimi może obrócić się przeciwko nam.
Tekst wyraża osobiste poglądy autora, nie zaś instytucji i podmiotów, z którymi jest powiązany.
20.08.2025

Źródło: Fox_Ana / Shutterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania