Jak rozwinąć ETF-y w Polsce?
ETF-y w Polsce szybko pod strzechy nie wejdą, jeśli nie zmienią się regulacje i… obecny model sprzedaży funduszy inwestycyjnych – takie wnioski płyną z dyskusji ekspertów podczas XVII Forum Funduszy organizowanego przez IZFiA.
Klient w roli głównej – pod tym hasłem odbyło się tegoroczne XVII Forum Funduszy organizowane przez Izbę Zarządzających Funduszami i Aktywami. Podczas wielogodzinnych debat eksperci odmieniali słowo klient przez wszystkie przypadki, ale można było chwilami odnieść wrażenie, że nie tylko on gra w tym biznesie główną rolę. Że czasami to, co klient chce, nie zawsze jest kluczowe. Nierzadko ważniejszy głos mają wytyczne MIFID, a często jeszcze ważniejszy – ten, kto fundusze sprzedaje.
Reklama
- Fundusze są najczęściej sprzedawane w oddziałach banków, gdzie to nie klient jest w centrum zainteresowania, lecz ten, kto płaci prowizję, czyli bank - mówi Izabela Olszewska, członkini zarządu GPW. Jestem zwolenniczką modelu dystrybucji, znanego z rynków zagranicznych, gdzie to klient płaci i otrzymuje prawdziwe doradztwo w oparciu o całe spektrum produktów inwestycyjnych, a nie wyłącznie z danej grupy kapitałowej – zaznaczyła. Przypomniała również, że aktywa globalnych ETF-ów przekroczyły już wartość 10 bln dolarów. Tymczasem w Polsce ten segment produktów, choć atrakcyjny dla inwestorów, nie może się rozwijać, bo nie sprzyjają mu regulacje.
- Nad ETF-ami w Polsce zaczęliśmy pracę ponad 10 lat temu. Potem było kilka lat ciężkich dyskusji z KNF. Z tego powodu jestem rozczarowany, że w tzw. warzywniaku mamy tylko kosmetyczne zmiany: pozostajemy przy ETF-ach w formule funduszy zamkniętych, pozbywamy się tylko prospektu emisyjnego, robimy prospekt informacyjny. Zabrakło odwagi, można było pójść dwa kroki dalej i zrobić to w formule funduszu otwartego tak, jak to się robi w całej Europie - zauważa Artur Zapała z kancelarii prawnej SPCG.
Przypomnijmy, że w tzw. warzywniaku, czyli w Strategii Rozwoju Rynku Kapitałowego (SRRK) pierwotnie zakładano, że ETF-y będą działać w formule funduszu otwartego (FIO i SFIO), a nie jak dotychczas – w formie funduszu zamkniętego (FIZ), co miało ułatwić ich tworzenie w Polsce. Ale rewolucji nie będzie, bo resort finansów wycofał się ze swoich propozycji. W uzasadnieniu wskazano, że propozycja ta spotkała się z "istotną liczbą uwag" (m.in. ze strony KNF i KDPW) "o charakterze technicznym i systemowym". W kuluarach Forum Funduszy słychać było jednak głosy, że również branża TFI podchodziła do tego pomysłu sceptycznie.
- ETF to produkt wyjątkowo prosty (nie potrzeba do niego wielu klauzul informacyjnych), a jednocześnie dający zarządzanie ryzykiem w sposób naturalny, bo zapewniający dywersyfikację portfela inwestycyjnego. Niedawno obroty ETF-ami na giełdach amerykańskich przekroczyły jedną trzecią całości obrotów na tamtejszym rynku. W Polsce, w związku z tym, że mamy specyficzne regulacje, które nie traktują ETF-a, jako funduszu otwartego, produkty te się nie spopularyzowały i to jest olbrzymia strata dla inwestorów – ocenia Marek Dietl, prezes GPW.
Czytaj także: ETF jednak nie będzie funduszem otwartym. Resort finansów wycofuje się ze zmian w SRRK
Trafnie problem ujął Robert Sochacki, prezes Beta Securities podczas debaty oksfordzkiej, w której eksperci zmierzyli się z tezą: „Zarządzanie indeksowe będzie dominującym sposobem inwestowania za 5 lat”. Zwrócił on uwagę, że w Polsce fundusze są sprzedawane, a nie kupowane.
- Dystrybutorzy, głównie banki, jako organizacje for profit starają się maksymalizować wyniki sprzedaży. TFI płacą za tę dystrybucję ok. 60-70 proc. opłaty za zarządzanie. W przypadku aktywnego funduszu akcyjnego, który pobiera do 2 proc. wynagrodzenia, to jest 1,2-1,4 proc. rocznie od aktywów netto. Dla porównania: fundusze indeksowe inPZU pobierają 0,5 proc. rocznie opłaty stałej. Jakim sposobem mają być dystrybuowane fundusze pasywne, które pobierają całej opłaty 3 razy mniej, niż dystrybutor dostaje za sprzedaż funduszy aktywnych? Możemy sami sobie odpowiedzieć na to pytanie – mówi Robert Sochacki. Zwraca też uwagę na inny problem. - Kandydatów do tego, żeby kupić tradycyjny fundusz inwestycyjny, jest w Polsce około 20 mln. To są posiadacze rachunków bankowych, w odpowiednich grupach wiekowych. Ale żeby kupić ETF-a w Polsce, trzeba posiadać rachunek maklerski, których jest w naszym kraju zaledwie 1,5 mln, z czego jedynie 300 tys. jest aktywnych, co daje średnio jedną transakcję rocznie. Posiadaczami tych 300 tys. rachunków maklerskich jest około 200 tysięcy ludzi. Dlatego, gdy zestawimy te dwie 200 tys. z 20 milionami, to widzimy ogromną przepaść – zauważa Robert Sochacki. - Jeżeli byśmy uznali, że w naszym kraju warto rozwijać rynek kapitałowy, ponieważ jest on istotnym elementem rynku finansowego, a ten z kolei – istotnym elementem gospodarki, to powinniśmy się zastanowić jakiego typu zachęty i regulacje wsparłyby ten rynek kapitałowy – dodaje. I zaznacza, że wielki sukces ETF-ów w innych krajach, nie wynikał z tego, że tamtejsze społeczeństwo jest mądrzejsze, czy ma więcej pieniędzy.
- W USA ETF-y są atrakcyjne podatkowo i dzięki temu znajdują wielu nabywców. W Izraelu z kolei została wymuszona bezstronność i niezależność dystrybutorów. I to są prawdziwe powody, dla których za granicą ETF-y tak mocno się rozwijają. Należałoby się zastanowić, jakie zachęty w Polsce mogłyby przyczynić się do spopularyzowania tego rodzaju produktów – wskazuje prezes Beta Securities.
Jednak to, czy inwestowanie pasywne będzie w przyszłości lepsze od inwestowania aktywnego, jest już zupełnie inną sprawą. Zdaniem ekspertki Goldman Sachs, ten drugi sposób może okazać się niezbędny.
- Aktywne zarządzanie będzie działać lepiej w przyszłości. Dlaczego? Po globalnym kryzysie finansowym nie potrzebowaliśmy aktywnego zarządzania, bo ETF-y świetnie sobie radziły i nie było dużych rozdźwięków pomiędzy zwrotami na świecie. Zadziałała bowiem reguła łatwych pieniędzy. Ale środowisko się zmieniło. Inflacja pozostanie na podwyższonym poziomie, a ujemne stopy procentowe to już relikt przeszłości. Zmienność na rynkach będzie duża, a to lepsze środowisko dla aktywnego zarządzania – uważa Simona Gambarini, senior market strategist w Goldman Sachs Asset Management.
26.06.2023

Źródło: Bankrx / Shutterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania