TFI nie kwapią się do tworzenia funduszy gotówkowych. Jest kilka powodów
Bez funkcjonującego w Polsce rynku bonów skarbowych stworzenie typowego funduszu pieniężnego, który spełniałby wyśrubowane wymogi ustawowe, jest obecnie możliwe tylko teoretycznie — twierdzą zarządzający. Ale TFI nie kwapią się do oferowania takich produktów również z innych powodów.
Jedynie w tym roku klienci wpłacili do funduszy dłużnych ok. 1,2 mld zł. Większość tych pieniędzy trafiła do funduszy obligacji krótkoterminowych (dawnych gotówkowych). Wcześniej, przez ponad 1,5 roku, strategie dłużne notowały wysokie odpływy. To pokazuje, że Polacy coraz chętniej zaczynają poszukiwać bezpiecznych rozwiązań, które pod względem stóp zwrotu mogłyby konkurować z lokatami.
Reklama
Z tym zadaniem w przeszłości mierzyły się (z różnym skutkiem) fundusze pieniężne (inaczej gotówkowe). Dziś żaden z krajowych funduszy dłużnych nie spełnia wyśrubowanych wymogów ustawowych, aby móc być do tej grupy zaklasyfikowanym, a same TFI nie kwapią się do oferowania tego typu produktów. Dlaczego?
- Dostępność krótkoterminowych instrumentów na polskim rynku jest niestety ograniczona, a poza tym ich rentowność (w związku z podatkiem bankowym) jest znacznie niższa w stosunku do dłuższych obligacji, czy stawek IRS. Moim zdaniem, takie fundusze osiągałyby permanentnie gorsze wyniki niż chociażby fundusze uniwersalne, należące kiedyś do grupy funduszy gotówkowych. Historia pokazała też, że polscy inwestorzy preferują inne produkty. Po ostatnich, burzliwych miesiącach, podczas których spadki dotknęły wiele klas aktywów, inwestorzy poszukują bezpiecznej przystani dla swoich oszczędności. Wydaje mi się jednak, że TFI nie będą tworzyć specjalnie funduszy rynku pieniężnego ze względu właśnie na niską stopę zwrotu, ograniczoną liczbę obligacji, na których można zbudować portfel oraz brak odpowiednich ratingów - uważa Mariusz Zaród, zarządzający funduszami Quercus TFI.
Czytaj także: Zyskowne, tanie i z niską zmiennością. 5 funduszy dla ostrożnych inwestorów
- Ostatnie fundusze rynku pieniężnego zostały zlikwidowane kilka lat temu. Zostały zlikwidowane, gdyż nie cieszyły się zainteresowaniem wśród klientów. Niestety jak to zwykle bywa ostatni funduszy został zamknięty tuż przed okresem, kiedy prawdopodobnie cieszyłby się ogromną popularnością. Jak pokazała historia ostatnich dwóch lat, niestety wiele funduszy o tzw. „konserwatywnych strategiach” wbrew pozorom ma zaszyte znaczne ryzyko, które przez lata dobrej koniunktury było uśpione i z pełną siłą objawiło się w 2022 roku - uważa Fryderyk Krawczyk, dyrektor inwestycyjny VIG / C-QUADRAT TFI.
Fundusze pieniężne, czyli jakie?
Fundusze rynku pieniężnego inwestują w najbardziej bezpieczne instrumenty, takie jak bony skarbowe, krótkoterminowe papiery dłużne, certyfikaty depozytowe, czy swapy walutowe. Jeszcze 5 lat temu był to całkiem spory segment produktów w polskich TFI. Ale gdy w grudniu 2018 r. w życie weszły unijne regulacje, okazało się, że żaden z krajowych funduszy nie spełnia wyśrubowanych wymogów, zwłaszcza co do krótkiego duration portfela (rok), ale i też jego struktury.
- Implementacja unijnego rozporządzenia w sprawie funduszy pieniężnych w 2019 roku wprowadziła szereg nowych wymogów i ograniczeń dotyczących funkcjonowania FRP. Jednym z głównych celów nowych przepisów było zwiększenie bezpieczeństwa inwestycji dla klientów, w szczególności poprzez zaostrzenie wymagań dotyczących jakości portfela inwestycyjnego oraz wprowadzenie ograniczeń w zakresie jego dywersyfikacji. W praktyce jednak spowodowała, że fundusze rynku pieniężnego praktycznie zniknęły z oferty polskich TFI - wyjaśnia Tomasz Miłkoś, dyrektor ds. rozwoju produktów inwestycyjnych Michael / Ström DM.
Wiele funduszy w tamtym czasie nosiło szyld np. „skarbowy”, mimo że to papiery korporacyjne, a nie skarbowe dominowały w jego aktywach. Rozporządzenie unijne zmieniło zasady gry. Fundusze niespełniające wytycznych nie mogą mianować się „pieniężnymi” (alternatywnie: gotówkowe, depozytowe, skarbowe, płynnościowe). W efekcie cała grupa została zlikwidowana, bo na palcach u jednej ręki można policzyć te, które mogłyby się do niej zaliczać. Obecnie w restrykcyjny sposób inwestuje zaledwie garstka funduszy polskich obligacji skarbowych, bo to właśnie w tej grupie wylądowały fundusze pieniężne po zmianach regulacji.
Co więcej, na ponad 800 krajowych funduszy detalicznych, najniższe ryzyko w skali SRI (czyli 1) ma zaledwie… 3 fundusze: BNPP Papierów Dłużnych Krótkoterminowych, ALIOR Odpowiedzialny oraz PKO Obligacji Samorządowych. Ten pierwszy w maju ubiegłego roku zmienił strategię i na celownik wziął polskie obligacje krótkoterminowe (wcześniej inwestował również w papiery o długim duration). Od tego czasu co miesiąc notuje dodatnie napływy. Łącznie Polacy wpłacili do jego portfela już niemal 1 mld zł.
Pod koniec ubiegłego roku powstał z kolei Alior Odpowiedzialny, który również inwestuje w instrumenty dłużne krótkoterminowe, ale nie tylko w Polsce, lecz na rynkach globalnych. PKO Obligacji Samorządowych był natomiast popularny w ubiegłym roku, czyli w okresie zawieruchy na rynkach długu. W tym roku inwestorzy wypłacili z niego łącznie już ponad 200 mln zł. Fundusz ten inwestuje przede wszystkim w obligacje emitowane przez jednostki samorządu terytorialnego (gminy, miasta, województwa). Jedną z zalet tego typu funduszy w porównaniu do wielu innych rozwiązań dłużnych są relatywnie niewielka zmienność notowań oraz niskie ryzyko kredytowe.
Możliwości czysto teoretyczne
Wydaje się, że w dzisiejszym otoczeniu rynkowym fundusze pieniężne mogłyby przeżyć renesans. Mogłyby, ale raczej nie przeżyją, bo TFI nie kwapią się do ich reanimacji w swoich ofertach. Zarządzajacy wskazują na kilka powodów, ale ten najważniejszy to - ich zdaniem - ograniczona pula instrumentów spełniających ustawowe wymogi funduszu rynku pieniężnego.
- Fundusze rynku pieniężnego poza bonami skarbowymi mogą inwestować w różnego rodzaju krótkoterminowe papiery wartościowe, depozyty terminowe, weksle, certyfikaty depozytowe czy obligacje korporacyjne, które mają krótkie terminy wykupu i są uznawane za instrumenty o niskim ryzyku inwestycyjnym czy mówiąc inaczej o wysokiej jakości kredytowej. Mimo to należy uznać rynek pieniężny w Polsce za dość słabo rozwinięty, a spektrum inwestycyjne za dość płytkie - zauważa Tomasz Miłkoś.
Wskazuje, że obecnie z instrumentów skarbowych na rynku hurtowym w zasadzie mamy tylko zbliżające się do zapadalności obligacje, a ostatni przetarg bonów skarbowych odbył się niemal 3 lata temu.
- Bez funkcjonującego rynku bonów skarbowych stworzenie takiego portfela jest obecnie możliwe tylko teoretycznie. Pula dostępnych instrumentów jest zbyt mała, aby móc prowadzić racjonalną politykę inwestycyjną oraz mieć pewność, że funkcjonowanie takiego funduszu będzie również możliwe w przyszłości. Z tej perspektywy tylko pomniejszym utrudnieniem są dużo większe obostrzenia dotyczące kontroli ryzyka i sprawozdawczości niż w przypadku klasycznych funduszy otwartych. Należy przy tym pamiętać, że na bardzo krótki koniec krzywej dochodowości jest lokalnie bardzo zniekształcony przez podatek bankowy, a obligacje skarbowe w tym segmencie mają strukturalnie niską rentowność. To sprawia, że zakładane stopy zwrotu z takiego produktu byłaby prawdopodobnie istotnie niższe niż dopuszczające jedynie nieco większe ryzyko portfele papierów skarbowych o niskim ryzyku stopy procentowej - ocenia Mikołaj Stępniewski, zarządzający funduszami Investors TFI.
Ekspert przyznaje jednak, że najbezpieczniejsze fundusze obligacji historycznie najlepiej się sprzedawały i podobny obraz rynku mamy obecnie. - Z tej perspektywy pojawienie się takiego produktu w ofercie mogłoby mieć sens. Krajowy sektor bankowy cechuje się obecnie dużą krótkoterminową nadpłynnością i można się spodziewać mniejszej walki cenowej o depozyty klientów. Fundusz rynku pieniężnego to także dobry produkt dla firm lokujących w ten sposób swoje nadwyżki płynności - dodaje.
Koszty grają rolę
Po podwyżkach stóp procentowych stawka referencyjna w Polsce wynosi 6,75 proc. i na takim poziomie pozostanie z nami jeszcze jakiś czas. W takich warunkach najlepsze fundusze realizujące strategię rynku pieniężnego byłby prawdopodobnie w stanie rywalizować z lokatami, których oprocentowanie zmierza raczej w dół. Żeby upolować taką na 8 proc. trzeba się dziś mocno "nagimnastykować". Lokaty z najwyższym oprocentowaniem i bez dodatkowych warunków oferują dziś ok. 6-7 proc. rocznie. Eksperci pozostają jednak sceptyczni.
- Obecnie stopy procentowe znajdują się na stosunkowo wysokim poziomie. W konsekwencji oprocentowanie krótkoterminowych papierów wartościowych, w które inwestują fundusze rynku pieniężnego, jest na poziomie porównywalnym z oprocentowaniem lokat terminowych. Inwestorzy mogą uzyskać więc relatywnie wysoką stopę zwrotu z inwestycji bez ponoszenia w ich mniemaniu jakiegokolwiek ryzyka, co oczywiście do końca prawdą nie jest - uważa Tomasz Miłkoś.
Jego zdaniem najważniejszy powód, dla którego TFI nie tworzą funduszy gotówkowych spełniających ustawowe kryteria, są... niskie koszty. - Najważniejszy powód to opłacalność. Fundusze rynku pieniężnego (FRP) z reguły pobierają niewielkie opłaty za zarządzanie (np. 0,25 proc. p.a.), jednocześnie ponosząc spore koszty administracyjne. Dlatego też, aby funkcjonowanie takiego produktu było opłacalne, konieczne jest zgromadzenie odpowiednio dużych aktywów (a nawet bardzo dużych – jak na standardy naszego rynku). Dodatkowo, zarządzanie takim funduszem, ze względu na konieczność spełnienia restrykcyjnych przepisów oraz prawnych obowiązków jest dość trudne operacyjnie i wymaga również sporej infrastruktury operacyjnej - wskazuje.
Drugim aspektem pozostaje kwestia zainteresowania takimi funduszami ze strony inwestorów. - Dla przeciętnego klienta banku, lokującego środki w depozyty bankowe (objęte gwarancją BFG), trudno znaleźć korzyści, dla których miałby inwestować w FRP, które ponadto, w obecnych warunkach, nie byłyby w stanie zaoferować konkurencyjnych dochodowości. Historia (bardzo nielicznych zresztą) krajowych funduszy rynku pieniężnego pokazuje, że prawdopodobnie trudno byłoby liczyć na sensowny poziom aktywów - zaznacza Tomasz Miłkoś.
Czytaj także: Bezpieczny zysk w funduszach też jest możliwy
Jego zdaniem, większe szanse na wzrost zainteresowania inwestorów mają zagraniczne fundusze rynku pieniężnego, których dostępność w Polsce stale rośnie. - Bardzo niskie oprocentowanie depozytów terminowych w walutach obcych, jakie oferują obecnie banki, w relacji do krótkoterminowych, rynkowych stóp procentowych może być bodźcem do przenoszenia oszczędności walutowych do tego typu funduszy - uważa.
W ofercie zagranicznych TFI znajdziemy kilka funduszy zaliczanych do grupy pieniężnych i gotówkowych. Trzy z nich (BlackRock GF Euro Reserve A2 (EUR), Fidelity Funds Sustainable Euro Cash Fund A (Acc) (EUR) i Schroder ISF EURO Liquidity A1 (Acc) (EUR) inwestują na rynku europejskim, a cztery (BlackRock GF US Dollar Reserve A2 (USD), Fidelity Funds Sustainable US Dollar Cash Fund A (Acc) (USD), Franklin U.S. Dollar Short-Term Money Market Fund A (Acc) (USD) oraz Schroder ISF US Dollar Liquidity A1 (Acc) (USD)) - na rynku amerykańskim.
Z tej grupy jedynie Fidelity Funds Sustainable US Dollar oferuje tytuły uczestnictwa w PLN-hedged. Fundusz inwestuje w amerykańskie papiery dłużne krótkoterminowe, a więc z terminem zapadalności krótszym niż 12 miesięcy, a także w instrumenty rynku pieniężnego. Źródłem dodatkowego zysku jest hedging. W przypadku zabezpieczania polskiej waluty do USD fundusz uzyskuje tzw. punkty swapowe, które wynikają z różnic w poziomie stóp procentowych. Jest to bardzo tani fundusz jak na polskie standardy, bo opłata za zarządzanie wynosi zaledwie 0,3 proc.
15.03.2023

Źródło: Tomasz Warszewski / Shutterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania