Bezpieczny zysk w funduszach też jest możliwy
W ofercie polskich TFI grupa funduszy rynku pieniężnego nie istnieje, bo żaden nie spełniał unijnych wymogów. Wyśrubowanym kryteriom sprostało za to kilka funduszy luksemburskich. Jeden z nich dostępny jest w złotym. Dzięki temu, że stopy procentowe są w Polsce na wyższym poziomie niż w USA, dodatkowo zarabia na tzw. punktach swapowych.
Fundusze rynku pieniężnego nie bez powodu nazywane są alternatywą do lokaty. Dzięki inwestowaniu w krótkoterminowe papiery dłużne i instrumenty rynku pieniężnego charakteryzują się najniższym poziomem ryzyka w siedmiostopniowej skali SRRI. Niestety żaden z krajowych funduszy dłużnych nie spełnia wyśrubowanych wymogów, aby móc być do tej grupy zaklasyfikowanym (i który ma SRRI na poziomie 1).
Reklama
Nieco lepiej pod tym względem sytuacja wygląda u zagranicznych powierników. Łącznie oferują oni 7 funduszy gotówkowych spełniających kryteria. Trzy z nich inwestują w strefie euro, a cztery - w USA. Z tej grupy tylko jeden dostępny jest w polskiej walucie. A to oznacza, że zarabia nie tylko na instrumentach rynku pieniężnego w USA, ale - dzięki zabezpieczaniu ryzyka walutowego - generuje także dodatkową stopę zwrotu z tzw. punktów swapowych, czyli różnicy między rynkowymi stopami procentowymi w Polsce i w Stanach Zjednoczonych.
Czytaj także: To może być hit inwestycyjny
„Superbezpiecznych” funduszy jest jak na lekarstwo
Fundusze rynku pieniężnego inwestują w najbardziej bezpieczne instrumenty, takie jak bony skarbowe, krótkoterminowe papiery dłużne, certyfikaty depozytowe, czy swapy walutowe. Jeszcze cztery lata temu był to całkiem spory segment produktów w polskich TFI. Ale gdy w grudniu 2018 r. w życie weszły unijne regulacje, okazało się, że żaden z krajowych funduszy nie spełnia wyśrubowanych wymogów, zwłaszcza co do krótkiego duration portfela (rok), ale i też jego struktury.
Wiele funduszy w tamtym czasie nosiło szyld np. „skarbowy”, mimo że to papiery korporacyjne, a nie skarbowe dominowały w jego aktywach. Rozporządzenie unijne zmieniło zasady gry. Fundusze niespełniające wytycznych nie mogą mianować się „pieniężnymi” (alternatywnie: gotówkowe, depozytowe, skarbowe, płynnościowe). W efekcie cała grupa została zlikwidowana, bo na palcach u jednej ręki można policzyć te, które mogłyby się do niej zaliczać. Obecnie w restrykcyjny sposób inwestuje zaledwie garstka funduszy polskich obligacji skarbowych, bo to właśnie w tej grupie wylądowały fundusze pieniężne po zmianach regulacji (przykładowo NN Konserwatywny). Co więcej, na ponad 800 krajowych funduszy detalicznych najniższe ryzyko w skali SRRI (czyli 1) ma zaledwie… jeden - PKO Obligacji Samorządowych.
Czytaj także: Nowe regulacje – spadnie liczba funduszy „pieniężnych”
Z kolei w ofercie zagranicznych TFI znajdziemy łącznie 7 funduszy zaliczanych do grupy pieniężnych i gotówkowych”. Trzy z nich (BlackRock GF Euro Reserve A2 (EUR), Fidelity Funds Sustainable Euro Cash Fund A (Acc) (EUR) i Schroder ISF EURO Liquidity A1 (Acc) (EUR)) inwestują na rynku europejskim, a cztery (BlackRock GF US Dollar Reserve A2 (USD), Fidelity Funds Sustainable US Dollar Cash Fund, Franklin U.S. Dollar Short-Term Money Market Fund A (Acc) (USD) oraz Schroder ISF US Dollar Liquidity A1 (Acc) (USD)) - na rynku amerykańskim.
Ale żeby inwestycja w nie zachowała sens i korzyści ekonomiczne, wyeliminować należałoby ryzyko walutowe. W innym wypadku narażamy się na utratę części wypracowanych zysków w wyniku różnic kursowych. Pamiętajmy bowiem, że co do zasady fundusze gotówkowe charakteryzować powinna niska zmienność i niskie ryzyko.
Z grupy luksemburskich funduszy pieniężnych jedynie Fidelity Funds Sustainable US Dollar oferuje tytuły uczestnictwa w PLN-hedged. Fundusz inwestuje w amerykańskie papiery dłużne krótkoterminowe, a więc z terminem zapadalności krótszym niż 12 miesięcy, a także w instrumenty rynku pieniężnego. Źródłem dodatkowego zysku jest hedging. W przypadku zabezpieczania polskiej waluty do USD fundusz uzyskuje tzw. punkty swapowe, które wynikają z różnic w poziomie stóp procentowych. Obecnie krótkoterminowe rynkowe stopy procentowe w Polsce są na poziomie około 7,2 proc., a w USA sięgają około 4,7 proc. Różnica wynosi zatem ok. 2,5 pkt proc., i o tyle wyższą stopę zwrotu generuje inwestycja w dolarze z zabezpieczonym ryzykiem walutowym względem złotego. Co ciekawe, jest to bardzo tani fundusz jak na polskie standardy, bo opłata za zarządzanie wynosi 0,3 proc. Jest to też jedyny fundusz z SRRI na poziomie 1, który dodatkowo spełnia kryteria ESG (promuje kwestie środowiskowe i społeczne zgodnie z art. 8 rozporządzenia SFDR).
Czytaj także: Fundusze, które się nie zabezpieczają
W przypadku inwestycji na zagranicznych rynkach długu generalnie krajowe fundusze najczęściej stosują hedging, bo zmienność kursów walut jest relatywnie wysoka w stosunku do stopy zwrotu z obligacji. Brak zabezpieczenia ryzyka prowadziłby bowiem do sytuacji, że duża, a czasami nawet większość zysku byłaby funkcją zmian kursów walut, a nie sytuacji na rynku obligacji. To oznacza, że - w zależności od strategii danego funduszu - z punktów swapowych mogą korzystać i zapewne korzystają także krajowe TFI.
- Jako atrakcyjne oceniamy dziś zarówno obligacje skarbowe z większości rynków rozwiniętych, jak i korporacyjne papiery o ratingu inwestycyjnym, które oferują znacząco wyższe oprocentowanie niż rok temu. W wielu funduszach Pekao TFI dokładamy do zagranicznych obligacji zabezpieczenie ryzyka walutowego (hedging), który m.in. ze względu na różnicę stóp procentowych między Polską a strefą euro czy USA podwyższa potencjał wynikowy niektórych strategii o 5-6 proc. w skali roku. Tym sposobem, nawet wysokiej jakości obligacje z USA czy Europy Zachodniej obecnie oferują polskiemu inwestorowi rentowność rzędu 10 proc. w krajowej walucie – wskazuje Karol Ciuk, dyrektor zespołu zarządzania strategiami globalnymi Pekao TFI. Zaznacza jednak od razu, że należy pamiętać, iż na przestrzeni roku zysk z tzw. hedgingu waluty może się zmieniać, a na wynik wpływ będzie miała także zmiana rentowności obligacji skarbowych z rynków rozwiniętych, jak i wahania spreadów kredytowych w przypadku obligacji korporacyjnych.
Czytaj także: Na byciu defensywnym można dziś nieźle zarobić
W odróżnieniu od USA, w strefie euro nie widać na razie szans na zakończenie cyklu zacieśniania monetarnego, bo presja inflacyjna wciąż pozostaje wysoka, a projekcje makroekonomiczne Europejskiego Banku Centralnego nie przewidują szybkiego powrotu wskaźnika CPI do celu. To sprawia, że EBC musi podnosić koszt pieniądza w warunkach recesyjnych i oczekiwania, że stopy procentowe w strefie euro swój szczyt będą mieć na poziomie 3 proc., są raczej błędne. Niemniej i tak pozostaną niższe niż w Polsce.
20.12.2022

Źródło: Kuznetsov Andrei / Shutterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania