Szef NBP nie pozostawił złudzeń. Stopy procentowe w Polsce będą dużo wyższe
Stopy procentowe jeszcze nie są wysokie, a w ujęciu realnym wciąż przecież pozostają ujemne - stwierdził Adam Glapiński, prezes NBP, nie pozostawiając tym samym już żadnych złudzeń. Koszt pieniądza w Polsce będzie dużo wyższy.
4,5 proc. to nie jest dużo - tak prof. Adam Glapiński, prezes NBP skomentował pytanie o wpływ prowadzonej polityki monetarnej na krajową gospodarkę. Zapewnił też, że ostatnia podwyżka o 100 pkt bazowych nie miała charakteru wyprzedzającego. Tym samym dał jasny sygnał, że stopy procentowe w Polsce bedą o wiele wyższe.
Reklama
- Wypowiedź prezesa NBP, że większa od oczekiwań podwyżka stóp procentowych w kwietniu nie oznacza przyspieszenia końca cyklu, wskazuje, że docelowy poziom stóp procentowych będzie wyższy niż dotychczas zakładaliśmy i wyniesie 5,5-6 proc. - wskazuje Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP.
- Dzisiejsze wypowiedzi prezesa NBP istotnie wspierają naszą prognozę stóp docelowych (6,5 proc. w 2022 r. i 7,5 proc. w 2023r. – oceniają ekonomiści ING.
- W świetle konferencji prasowej musimy przypisać naszej prognozie stopy docelowej (5,5 proc.) znaczące ryzyko w górę. Okno czasowe, w którym inflacja będzie zaskakiwać wysokimi odczytami i jednocześnie efekty zacieśnienia polityki pieniężnej nie będą jednoznacznie widoczne w danych, potrwa jeszcze kilka miesięcy. Rynek wydaje się zgadzać z taką interpretacją – kontrakty FRA implikują wzrost stóp nawet do 6,5 proc. - zauważają ekonomiści banku Pekao.
"Koń jaki jest, każdy widzi"
Szef NBP tradycyjnie już zabrał głos podczas konferencji prasowej po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej. Ta zebrała się wczoraj i zrobiła jastrzębią niespodziankę, podnosząc stopy procentowe aż o 100 pkt bazowych. W rezultacie stopa referencyjna w Polsce wynosi obecnie 4,5 proc. Konsensus prognoz ekonomistów zakładał ruch o 50 pkt bazowych, choć niektórzy specjaliści przewidywali podwyżkę o 75pb.
Decyzja RPP była zatem ogromnym zaskoczeniem i rynek oczekiwał odpowiedzi, czy tak zdecydowana podwyżka oznacza szybsze zakończenie cyklu (front-loading), czy raczej zwiększenie łącznej skali podwyżek i znacznie wyższą stopę docelową. Prezes NBP wyjaśnił, że powodem tak dużego ruchu jest uporczywa i wysoka inflacja, wojna w Ukrainie oraz związany z nią wzrost ekspansywności polityki fiskalnej rządu. Zapewnił jednak, że decyzja nie miała charakteru wyprzedzającego.
- To nie jest ruch, który przyspiesza jakieś decyzje o podnoszeniu stóp, aby szybciej ten cykl zakończyć. Nic takiego. Nie mogę ujawnić wyników głosowania, mogę powiedzieć tyle, że to nie są szczególne dylematy dla Rady. "Koń jaki jest, każdy widzi". Zareagowaliśmy po prostu na napływające dane. Trzeba zdusić inflację - wskazał prof. Adam Glapiński. Przypomniał, że ta jest już dwucyfrowa i na tak wysokim poziomie pozostanie do czerwca. Wtedy prawdopodobnie ma bowiem nastąpić tzw. pik inflacji.
- Na razie inflacja ma tendencję do wzrostu w kolejnych miesiącach ze szczytem - jak teraz przewidujemy, nieoficjalnie - gdzieś w czerwcu, Wtedy powinien być pik, a potem powolny spadek - przewidywał szef NBP.
W marcu wskaźnik CPI w Polsce skoczył do 10,9 proc. Ostatnio dwucyfrowy poziom tego wskaźnika odnotowano w Polsce we wrześniu 2000 r. W ciągu miesiąca ceny wzrosły o 3,2 proc., najbardziej od 1996 r. Marcowy odczyt inflacji jest wyższy od prognoz NBP. W ostatniej projekcji bank centralny zakłada, że wskaźnik CPI wyniesie w 2022 r. średnio 10,8 proc. Adam Glapińskie stwierdził, że gdyby nie czynniki geopolityczne, a przede wszystkim wojna w Ukrainie, dynamika cen mogłaby się obecnie kształtować na znacznie niższym, jednocyfrowym poziomie (ok. 6-7 proc.).
Czytaj także: Tego się nikt nie spodziewał. RPP wystrzeliła w inflację z armaty
Obniżki stóp w przyszłym roku?
Wojna jednak wybuchła i zmieniła zupełnie oblicze świata. Szef banku centralnego zapewnił jednak, że polska gospodarka jest silna i gotowa na dużo wyższe stopy procentowe. Jak dużo wyższe? Tego nie powiedział. Wskazał natomiast, że - jeśli utrzymają się obecne trendy gospodarcze - to pod koniec przyszłego roku można oczekiwać cięcia kosztu pieniądza.
- Na razie główna stopa wynosi 4,5 proc. To nie jest wysoki poziom i cały czas ujemna stopa realna. Podejmując decyzje o podwyżce stóp procentowych, nie ryzykujemy tym, że zejdziemy do jakiegoś okresu bliskiego stagnacji gospodarczej. Koniunktura jest bardzo mocna. Poprzez zacieśnieniu polityki pieniężnej osłabiamy nieco tę koniunkturę, ale przypominam, że wzrost PKB w I kw. to wyniósł 7 proc. Stopy mają to do siebie, że raz idą w górę, raz w dół. Teraz idą w górę, ale - jeśli utrzymają się obecne trendy gospodarcze - to można oczekiwać, że w końcu 2023 roku zaczną spadać - wskazał Adam Glapiński.
25 kwietnia zapada 7,3 mld zł obligacji kupionych przez NBP w ramach strukturalnych operacji. Adam Glapiński poinformował, że bank centralny nie wyklucza reinwestycji środków z posiadanych obligacji. - Jesteśmy w fazie zacieśniania polityki monetarnej i nie skupujemy żadnych obligacji. Natomiast jeżeli chodzi o te obligacje, zobaczymy, nie wykluczamy reinwestycji, ale jesteśmy jeszcze przed tą decyzją - dodał.
07.04.2022

Źródło: Shutterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania