Widać już pierwsze efekty wojny w polskiej gospodarce
Lutowa sprzedaż detaliczna i produkcja budowlana wciąż wypadają solidnie. To jednak obraz sprzed wojny. Przyszłość rysuje się w ciemnych barwach, choć perspektywy dla handlu kształtują się lepiej niż dla budownictwa.
W lutym sprzedaż detaliczna wzrosła o 8,1 proc.w ujęciu rocznym. W tym czasie produkcja budowlano-montażowa zwiększyła się o 21,2 proc. r/r. Rynek oczekiwał jednak więcej. Konsensus prognoz ekonomistów wskazywał na wzrost o 24,2 proc. r/r. Po wyeliminowaniu wpływu czynników o charakterze sezonowym, produkcja wzrosła o 19,1 proc. w skali roku oraz spadła o 6 proc. w skali miesiąca. Słabo wypada szczególnie aktywność w inżynierii lądowej, co może być pierwszym efektem wojny - opływu pochodzących z Ukrainy pracowników, którzy decydują się na powrót, aby walczyć za ojczyznę.
Reklama
- Dwucyfrowa dynamika produkcji budowlano-montażowej powinna utrzymać się także w marcu, choć oczekiwania co do jej skali przed wybuchem wojny w Ukrainie były znacznie wyższe niż obecnie. Budownictwo jest tą branżą, która bezpośrednio i bardzo szybko doświadczyła i doświadcza skutków wojny za naszą wschodnią granicą. Przede wszystkim, niemal z dnia na dzień, wielu pracowników wraca na Ukrainę, aby walczyć. Zwłaszcza w przypadku małych firm często oznacza to, że zostały one bez rąk do pracy. Po drugie, budownictwo doświadcza dalszego silnego wzrostu cen materiałów, a to zapewne jeszcze nie koniec zwyżek. W efekcie, produkcja budowlano-montażowa najpewniej będzie w kolejnych miesiącach dość wyraźnie hamować - przewiduje Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego.
W ujęciu rok do roku produkcja budowlano-montażowa zwiększyła się w lutym we wszystkich raportowanych podmiotach, przy czym w przedsiębiorstwach zajmujących się budową budynków wzrost ten sięgnął aż 38 proc., w podmiotach realizujących roboty budowlane specjalistyczne 22,2 proc., a w jednostkach specjalizujących się we wznoszeniu obiektów inżynierii lądowej i wodnej 2,9 proc. Produkcja była też wyższa zarówno dla robót o charakterze inwestycyjnym - o 13,8 proc., jak i remontowym – o 32,5 proc. Przed rokiem obserwowaliśmy tu spadki - odpowiednio o 21,9 proc. oraz 7,7 proc.
Z jednej strony, Ukraińcy wracają, aby bronić swojej ojczyzny, co może być istotnym wyzwaniem dla budowlanki, przetwórstwa przemysłowego oraz transportu, które nawet przed wybuchem wojny cierpiały na niedobory kadrowe. Z drugiej, wybuch wojny doprowadził do znaczącego wzrostu ruchów migracyjnych na wschodniej granicy Polski. Od początku konfliktu przyjęliśmy już dwa miliony uchodźców. Niezależnie od scenariusza zakończenia konfliktu zbrojnego na Ukrainie, część uciekających od wojny ludzi może pozostać w naszym kraju przez dłuższy okres. Wzrost zatrudnienia powinien nastąpić głównie w usługach, bo przeważającą część uchodźców stanowią kobiety.
Napływ uchodźców to też dobre wieści dla konsumpcji, która to wciąż przecież pozostaje kołem zamachowym polskiej gospodarki. Według ekonomistów Banku BNP Paribas koszt utrzymania się miliona osób w Polsce przez okres roku wyniósłby ponad 20 mld zł (około 1 proc. PKB). Szacunki mówią o możliwym przybyciu do Polski nawet kilku milionów osób z terenów wojennych.
- Obywatele Ukrainy przywieźli ze sobą środki pieniężne, zostaną objęci programami pomocowymi (rząd, firmy prywatne) oraz niejako w ich imieniu konsumpcję zwiększają Polacy (wolontariat, przekazywanie żywności i artykułów pierwszej potrzeby) - zauważają ekonomiści mBanku, którzy pokusili się o analizę statyczną i dynamiczną wpływu imigracji na krajową konsumpcję. Przy czym założyli, że ta realizowana jest przez uchodźców samodzielnie (tj. sami kupują), ale finansowana na wiele sposobów (samodzielnie, dobroczyńcy, rząd). - Nie ma to wpływu na efekt w PKB, jednak ma oczywiście wpływ na rozłożenie konsumpcji pomiędzy prywatną i publiczną - dodają.
Ich zdaniem gdyby nie uchodźcy i ich konsumpcja, ze spożyciem prywatnym byłoby w kolejnych miesiącach bardzo krucho. Na razie jednak sprzedaż detaliczna jest w trendzie sprzed pandemii i w ubiegłym miesiącu wzrosła nominalnie o 16,5 proc. r/r wobec wzrostu o 20 proc. r/r w styczniu. W ujęciu realnym była wyższa o 8,1 proc. r/r w porównaniu do 10,6 proc. r/r w styczniu.
- W wynikach lutowej sprzedaży detalicznej widać dwa efekty. Pierwszy efekt to kwestia zeszłorocznej niskiej bazy odniesienia, kiedy to na skutek kolejnej fali pandemii Covid-19 gospodarstwa domowe znowu mocno ograniczały zakupy i sprzedaż detaliczna spadła wtedy nominalnie o 2,7 proc.r/r, a realnie o 3,2 proc. r/r. Drugi efekt, to wybuch wojny w Ukrainie 24 lutego. Jej efekty mocniej widoczne będą w danych marcowych, niemniej kolejki na stacjach benzynowych, jakie ustawiły się tuż po wybuchu konfliktu zbrojnego, widać w danych dotyczących sprzedaży paliw - zauważa Monika Kurtek.
Z danych GUS wynika, że sprzedaż paliw nominalnie wzrosła aż o 46,6 proc. r/r, a realnie o 22,1 proc. r/r i różnica między tymi dwoma odczytami wynika właśnie z dynamicznego wzrostu cen paliw. Wydatki kartowe klientów PKO BP sugerują natomiast, że po początkowej panice, sprzedaż paliw w marcu ustabilizowała się na wysokim poziomie.
- Nasze dane wskazują też na utrzymanie wysokiej dynamiki sprzedaży w drogeriach, aptekach i sklepach spożywczych, zapewne w związku z pomocą dla uchodźców. Dane GUS o sprzedaży sugerują, że w pierwszym kwartale 2022 r. konsumpcja rosła jeszcze szybciej niż w czwartym kwartale 2021, kiedy jej realna dynamika wyniosła imponujące 7,9 proc. r/r - zauważają ekonomiści PKO BP.
- W kolejnych miesiącach będziemy zapewne obserwować przyspieszenie sprzedaży w takich kategoriach jak żywność, farmaceutyki, kosmetyki, gdzie dla napływającej liczby uchodźców z Ukrainy (aktualnie ponad 2 mln osób, czyli ponad 5 proc. populacji Polski) są to (i będą) artykuły pierwszej potrzeby. Spadki z kolei notowane będą niewątpliwie w przypadku samochodów, gdzie nawet nie tyle nie ma popytu, co po prostu brakuje podaży i szybko się ona nie zwiększy - wskazuje ekspertka Banku Pocztowego.
Dzisiejsze dane, obok tych piątkowych z rynku pracy (przeciętne płace w Polsce wzrosły aż o 11,7 proc. r/r, a zatrudnienie zwiększyło się o 2,2 proc. r/r. ) i sektora przemysłowego (produkcja wzrosła aż o 17,6 proc. r/r.) przedstawiają obraz dynamicznego wzrostu gospodarczego w Polsce w pierwszym kwartale. Sęk w tym, że jest to obraz sprzed wojny. Perspektywy rysują się już zdecydowanie mniej optymistycznie. Gospodarka ma spowolnić, a inflacja przyspieszyć. Rada Polityki Pieniężnej wciąż posiada jednak argumenty, aby kontynuować zaostrzanie polityki monetarnej.
- RPP zdecyduje się jeszcze na kolejne podwyżki stóp procentowych, zwłaszcza że inflacja będzie podążać w dokładnie przeciwnym kierunku niż PKB, tj. będzie mocno przyspieszać w najbliższym czasie. Spodziewam się w kwietniu podwyżki stóp o 50-75pb, a docelowo stopa referencyjna może moim zdaniem zostać podniesiona do 5 proc. - przewiduje Monika Kurtek.
Według najnowszej projekcji NBP inflacja konsumencka wyniesie średniorocznie ok. 11 proc. w 2022 r. oraz 9 proc. w 2023 r.
21.03.2022

Źródło: Miha Creative / Shuterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania