Do naszych sąsiadów zapukała wyższa inflacja. To zła wiadomość dla Polski
W kwietniu inflacja CPI w Niemczech przyspieszyła do 2 proc. w ujęciu rocznym. Oczekiwano wzrostu z 1,7 do 1,8 proc. To oznacza, że również w Polsce odczyt inflacji może zaskoczyć i przebić poziom nawet 5 proc.
Wskaźnik CPI w Niemczech w ujęciu miesięcznym wzrósł o 0,7 proc., podczas gdy oczekiwano zwyżki na poziomie 0,5 proc. m/m. Dane inflacyjne z Niemiec są prognostykiem kwietniowego odczytu inflacji dla Polski, który poznamy w piątek (30 kwietnia). Dlaczego? - Ze względu na uniwersalny charakter wielu procesów cenowych, np. kształtowania się cen żywności i paliw - wyjaśniają ekonomiści PKO BP.
Reklama
#Niemcy 🇩🇪: w IV 2021 #inflacja CPI (wst.) 2,0% R/R (prognoza: 1,8%; poprzednio: 1,7%) https://t.co/uqxBEvKRuH pic.twitter.com/34ERrACkxF
— macroNEXT (@Macronextcom) April 29, 2021
Również dane inflacyjne z Hiszpanii pokazały ogromne przyspieszenie tempa wzrostu cen. Oczekiwano, że odczyt CPI w tym kraju przyspieszy z 1,3 do 1,9 proc. w ujęciu rocznym, podczas gdy w rzeczywistości dynamika wyniosła aż 2,2 proc. r/r. W Polsce już marcu inflacja wystawiła pazur. Wskaźnik CPI wyniósł bowiem 3,2 proc. r/r. i sięgnął tym samym najwyższego poziomu od roku. Ale na tym nie koniec. Eksperci prognozują, że w kolejnych miesiącach inflacja będzie jeszcze wyższa. Dlaczego?
Czy jesteście gotowi na 5% CPI?
— Mikołaj Raczyński (@MikRaczynski) April 29, 2021
Czy jesteśmy gotowi na 5 proc. inflacji?
Powodów jest kilka, ale największe znaczenie ma odroczony popyt, który - wraz z luzowaniem pandemicznych obostrzeń w gospodarce - będzie uwalniany. A restrykcje - jak deklaruje rząd - będą znoszone już w maju, pod warunkiem utrzymywania się niskiego poziomu zachorowań. Od 4 maja działalność będą mogły wznowić m. in. galerie handlowe i sklepy budowlane, a do nauki stacjonarnej powrócą uczniowie klas 1-3. Od 8 maja w reżimie sanitarnym zostaną otwarte hotele, a od 15 maja - restauracje na świeżym powietrzu. Pod koniec maja z kolei planowane jest otwarcie restauracji, siłowni i klubów fitness oraz pełny powrót uczniów do szkół.
- Ogłoszona przez rząd ścieżka znoszenia obostrzeń jest wsparciem dla naszej aktualnej prognozy gospodarczej, która zakłada szybką odbudowę popytu konsumpcyjnego począwszy od drugiego kwartału 2021 r. Nasze wewnętrzne dane o transakcjach kartowych sugerują, że w wielu przypadkach wzrost aktywności nastąpił jeszcze przed formalnym zniesieniem restrykcji. Nasza całoroczna prognoza wzrostu PKB wynosi 4,7 proc. - wskazują ekonomiści PKO BP.
“Przymusowe” oszczędności gosp. domowych w II kw. 2020 roku szacujemy na około 75 mld zł (~6% rocznej konsumpcji). Odroczony popyt i inflacja? Być może ale środki te mogą również krążyć po rynku finansowym/mieszkaniowym bez znacznego wpływu na ceny dóbr i usług konsumpcyjnych. pic.twitter.com/mSQ2aUwR3L
— BNP Paribas o Rynkach (@BNP_rynki) February 26, 2021
Szybka odbudowa popytu konsumpcyjnego napędzi nie tylko dynamikę PKB, ale da też paliwa do wzrostu inflacji. Ekonomiści Pekao przypominają, że spośród głównych sektorów gospodarki, to branże hotelarska i gastronomiczna w największym stopniu ucierpiały wskutek restrykcji epidemicznych związanych z kolejnymi falami pandemii COVID-19. Przedsiębiorcy z tych, ale także innych branż, z niecierpliwością czekają na zniesienie obostrzeń i stopniowy powrót do normalności.
- I choć ich funkcjonowanie będzie się początkowo odbywało nadal w reżimie sanitarnym, to hotelarze i restauratorzy mogą się spodziewać fali popytu ze strony „wygłodniałych” ich usług klientów. Może być to czynnik podbijający, przynajmniej przejściowo, ceny usług w kategorii „restauracje i hotele”, gdyż początkowo zdolności produkcyjne mogą nie sprostać apetytom klientów - przewidują ekonomiści banku Pekao.
Odsetek firm z sektora przetwórstwa przemysłowego wskazujących na brak pracowników jako barierę działalności pozostał w kwietniu wyraźnie poniżej poziomów sprzed pandemii. Szybkość z jaką rynek pracy będzie się „zacieśniał” będzie kluczowa dla inflacji w dłuższym terminie. pic.twitter.com/saF6rQRGT7
— BNP Paribas o Rynkach (@BNP_rynki) April 28, 2021
- Naszym zdaniem najbardziej prawdopodobny scenariusz, to solidna poprawa na rynku pracy w USA oraz podwyższona inflacja, co powinno utrzymywać rentowności na podwyższonych poziomach. Z drugiej jednak strony globalne krzywe obligacji dysponują już odpowiednią premią uwzględniającą taki rozwój wydarzeń. Dla polskiego rynku kluczowa z kolei pozostaje kwestia lokalnej inflacji, która naszym zdaniem ma szansę przekroczyć nawet poziom 5 proc. r/r. - prognozuje Mikołaj Raczyński, dyrektor działu zarządzania funduszami Noble Funds TFI.
Inflacja w górę, ceny obligacji w dół
Eksperci z PKO BP również wskazują, że zderzenie się skumulowanego popytu, który nie mógł być w pełni zaspokojony ze względu na obowiązujące restrykcje z ograniczeniami w podaży na skutek zakłóceń w światowych łańcuchach dostaw, może windować ceny. A to z kolei rodzi dyskusję o podwyżkach stóp procentowych.
- W takich warunkach, mimo zapewnień banków centralnych o utrzymywaniu kosztu pieniądza na niskim poziomie, w naturalny sposób pojawią się dyskusje na temat tego, kiedy mogą mieć miejsce pierwsze podwyżki stóp w największych krajach. Dyskusje te tworzyć będą negatywną presję na rynku obligacji skarbowych - dodają ekonomiści PKO BP.
Oczekiwania inflacyjne w sektorze usług mocno w górę w kwietniu. Czas pokaże ile w tym „szumu” a ile informacji. Jeśli więcej tego drugiego to inflacja bazowa może być bardzo „lepka” po tym kryzysie. pic.twitter.com/6I0bkzDcdl
— BNP Paribas o Rynkach (@BNP_rynki) April 29, 2021
Tymczasem, rentowności obligacji skarbowych ponownie rosną, co oznacza spadek ich cen. Ekspert z Noble Funds TFI prognozuje, że rajd jeszcze trochę potrwa.
Poland 10Y bonds new recovery high 1.65%.
— Mikołaj Raczyński (@MikRaczynski) April 29, 2021
- Najbliższe dane o inflacji, zarówno zagranicą jak i w Polsce, będą bacznie obserwowane. Zaskoczenia w górę będą zapewne odbierane przez rynek, jako potwierdzenie nowego cyklu inflacyjnego i mogą powodować dalsze wzrosty rentowności obligacji - prognozuje Mikołaj Raczyński.
Jego zdaniem jednak, wraz z otwarciem kolejnych gospodarek rozwiniętych, uwaga powinna skupić się również na danych o zatrudnieniu i płacach, co oznaczałoby, że rynek długu wraca do "normalności" - dane makroekonomiczne, a nie pandemiczne, zaczną dyktować coraz większą dynamikę na rynku.
29.04.2021
Źródło: media/images



Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania