Nie będzie rewolucji w funduszach Nowej Europy
Zakwalifikowanie Polski do grupy rynków rozwiniętych nie będzie miało znaczącego wpływu na portfele funduszy europejskich rynków wschodzących. Indeksy FTSE Russell mają dla nich marginalne znaczenie
Pod koniec września FTSE Russell, dostawca indeksów należący do grupy London Stock Exchange, zakwalifikował Polskę do grupy rynków rozwiniętych. Do tej pory, uwzględniając kryterium statusu rozwoju, nasz kraj znajdował się w gronie zaawansowanych rynków wschodzących.
Nowy status Polski jako rynku rozwiniętego wejdzie w życie od września 2018 roku zapewniając blisko roczny okres przejściowy na dostosowanie się do zmian. A mają one istotne znaczenie dla rynku, w tym szczególnie dla funduszy europejskich rynków wschodzących – w grupie tej papiery notowane w Polsce stanowią bowiem średnio blisko 40% aktywów. Liderem jest Aviva Investors Akcji Europy Wschodzącej (Aviva Investors FIO). Na koniec czerwca 2017 r. przeszło 75% kapitału było ulokowane w akcje polskich spółek. Istotnie przeważone w kierunku papierów polskich są także Investor Top 50 Małych i Średnich Spółek (Investor FIO), UniAkcje: Nowa Europa (UniFundusze FIO), UniAkcje Dywidendowy (UniFundusze FIO).
Jednak w ocenie Bartosza Dębowskiego, zarządzającego funduszami w BZ WBK TFI, nie powinniśmy spodziewać się żadnych większych zmian w portfelach produktów zaliczanych do tej grupy.
– Ta decyzja nie powinna mieć praktycznie żadnego wpływu na fundusze europejskich rynków rozwijających się zarządzanych przez polskie TFI, jako że żaden z nich nie korzysta z FTSE do wyznaczania swojego benchmarku – mówi.
Podobnego zdania jest Przemysław Rodek, ekspert ds. analiz rynkowych w NN Investment Partners TFI. Jak mówi, w związku z decyzją agencji FTSE towarzystwo nie przewiduje żadnych zmian w procesie inwestycyjnym subfunduszu NN Akcji Środkowoeuropejskich.
– Subfundusz inwestuje do 100% zgromadzonych aktywów w akcje spółek dających ekspozycję na Europę Środkową (przez co rozumie się przede wszystkim kraje takie jak: Polska, Austria, Czechy, Słowacja, Węgry czy Rumunia). Benchmark subfunduszu składa się z trzech indeksów: 40% CECE Composite Index Total Return (CECENTRE) + 45% BIST Dividend (XU Dividend) + 15% ATX Net Total Return (ATXNTR). Pierwszy z nich grupuje najbardziej płynne spółki z giełd w Warszawie, Budapeszcie i Pradze. Ponieważ skład tego indeksu nie uległ zmianie, a pozostałe wskaźniki nie obejmują polskich spółek, decyzja agencji FTSE nie ma bezpośredniego wpływu na proces inwestycyjny subfunduszu. Polska nadal zostaje w spektrum możliwości inwestycyjnych NN Akcji Środkowoeuropejskich – wyjaśnia.
Jak dodaje, w przypadku funduszy skupiających się na rynkach wschodzących decyzja o tym, czy pozostawić Polskę w portfelach funduszy będzie zależała głównie od nastawienia zarządzającego oraz przyszłych decyzji pozostałych agencji indeksowych. A w klasyfikacji Morgan Stanley Capital International (MSCI), szerzej wykorzystywanej przez większe fundusze, nadal jesteśmy zaliczani do rynków rozwijających się. Zarządzający zwraca uwagę, że MSCI może nie zdecydować się na reklasyfikację Polski tak szybko jak zrobił to FTSE Russell.
– Przykładem jest Korea Południowa, która już od dawna klasyfikowana jest jako rynek rozwinięty przez agencję FTSE, natomiast MSCI uznaje ten kraj za rozwijający się. Ponieważ nie mamy jeszcze wystarczającej ilości informacji, możemy przypuszczać, że Polska zostanie w grupie rynków rozwijających się wg klasyfikacji MSCI – podkreśla.
Jak dodaje, scenariusz gdzie przez dwie agencje jesteśmy klasyfikowani do dwóch różnych koszyków jest korzystny dla naszego rynku.
– Polska najprawdopodobniej skorzysta na inwestycjach kapitałowych pochodzących od inwestorów instytucjonalnych – będzie przecież znajdowała się w spektrum inwestycyjnym zarówno inwestorów chcących mieć ekspozycję na rynki rozwinięte, jak i rozwijające się – wyjaśnia.
W ocenie Bartosza Dębowskiego, decyzja FTSE Russell będzie odczuwalna także w perspektywie globalnej.
– W szerszej perspektywie oznacza z jednej strony odpływ kapitału z funduszy rozwijających się, a z drugiej napływ od funduszy inwestujących na rynkach rozwiniętych, korzystających z rozwiązań FTSE. Szacuje się, że netto wpływ powinien być negatywny w wysokości około 1,0 mld USD – mówi.
Zdaniem zarządzającego, przy skali rocznego obrotu dla polskich największych spółek nie powinna to być znacząca kwota.
Katarzyna Czupa
Analizy Online
Reklama
10.10.2017

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania