Budowa portfela inwestycyjnego – o czym warto pamiętać?
Jeśli ktoś spodziewał się typowo uniwersyteckiego wykładu o teorii tworzenia portfela inwestycyjnego w oparciu o wymaganą stopę zwrotu, akceptowalne ryzyko, czy potrzeby płynnościowe klienta, to prelekcja Rafała Matulewicza zdecydowanie wykraczała poza ramy tak standardowego podejścia. Dyrektor Zarządzający ds. Inwestycji w PKO TFI odniósł się w swoim wystąpieniu do bieżącej sytuacji na globalnych rynkach długu i papierów udziałowych, wskazując na najważniejsze wnioski płynące z tego tytułu dla konstrukcji naszego koszyka inwestycji.
Punktem wyjścia, a zarazem główną konkluzją całej prelekcji było podkreślenie faktu, że kształt portfela inwestycyjnego w obecnych czasach jest funkcją zmian otoczenia rynkowego. Tym zaś, co dziś w zasadniczym stopniu je determinuje są banki centralne. Wpływ tych instytucji na globalną gospodarkę mógł wydawać się pozornie ograniczony w środowisku bardzo niskich stóp procentowych, ponieważ trudno sobie wyobrazić ich dalsze obniżanie do ujemnych wartości. Banki centralne poradziły sobie jednak z tą niedogodnością, a ich obecność na globalnych rynkach przybrała wymiar jak dotąd niespotykany. Dzieje się tak za sprawą programów luzowania ilościowego QE (Quantitative Easing) wprowadzonych początkowo w USA, a od marca w strefie euro. Dodruk pieniądza z tym związany to woda na młyn rynków kapitałowych. Jednak jak zaznaczył Rafał Matulewicz, to także oderwanie się od „zdrowych” fundamentów decydujących o cenie poszczególnych klas aktywów. Objawem chwiejnych podstaw, na których obecnie kształtują się wzrosty ich wycen, są rosnące rozbieżności między rentownością obligacji skarbowych a stopą zwrotu z giełdowych indeksów. Te pierwsze, przekładające się na coraz wyższe ceny emitowanych przez rządy papierów dłużnych, napędzają wg eksperta z PKO TFI bańkę spekulacyjną, która prędzej czy później będzie musiała pęknąć. Te drugie zaś przejawiają się w zwyżkach notowań akcji, za którymi jednak nie nadąża realny wzrost gospodarczy, a który mógłby je uzasadniać.
Jakie są konsekwencje coraz szerszej ingerencji banków centralnych w globalne rynki? Z zaprezentowanych przez Rafała Matulewicza danych wynikało, że dziś około 60% całego uniwersum różnych klas aktywów dostarcza inwestorom stopy zwrotu na poziomie 2-3%. Aby uszczknąć coś więcej, musimy pogodzić się z przyjęciem do swojego portfela podwyższonego stopnia ryzyka. Podczas gdy jeszcze 5 lat temu zarobek rzędu 4% można było osiągnąć kupując po prostu obligacje skarbowe, w dzisiejszych realiach do uzyskania podobnego wyniku trzeba poszerzyć swoje spektrum inwestycji o dużo bardziej ryzykowne obligacje High Yield oraz akcje. Innymi słowy, celując na mapie obrazującej relację zysku i ryzyka w punkt, charakteryzujący się tą samą atrakcyjnością inwestycji, co kilka lat temu, dziś okazałby się on pusty pod względem dostępnych klas aktywów, które mogłyby tę atrakcyjność zapewnić. Spostrzeżenia Rafała Matulewicza były zbieżne z przeprowadzoną przed prelekcją ankietą, w której respondenci zapytani o to, czy portfele ich klientów w ostatnim czasie stały się bardziej bezpieczne, czy też bardziej ryzykowne, wskazali w większości na to drugie.
Co w takiej sytuacji radzi ekspert? Odpowiedź nie jest prosta, bo choć wg niektórych wszystko już było, zakrojona na tak duża skalę interwencja banków centralnych nie ułatwia stawiania jakichkolwiek prognoz. Jedyna wskazówka, jaką podzielił się z widownią Rafał Matulewicz była taka, aby skupić się głównie na płynnych rynkach, po to, by w razie nieoczekiwanych zdarzeń pozostawić sobie elastyczność działania.
Ewa Przygodzka
Analizy Online
Reklama
23.03.2015

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania