W Turcji będzie dogrywka
Niedzielne wybory w Turcji nie przyniosły rozstrzygnięcia. Erdogan i Kilicdaroglu zmierzą się w drugiej turze, zaplanowanej na 28 maja.
Żeby wygrać wybory w Turcji, kandydat na prezydenta musi zdobyć większość oddanych głosów. Jeśli się nie uda, wówczas dwie osoby z najlepszym wynikiem zmierzą się w turze drugiej. I tak też prawdopodobnie się stanie, ponieważ w niedzielnych wyborach obecnie urzędujący prezydent Recep Tayyip Erdogan uzyskał 49,5 proc. poparcia, a jego rywal, Kemal Kilicdaroglu, który wspierany jest przez większość opozycji, zdobył 45 proc. Jest to wynik po zliczeniu 92 procent oddanych głosów. W przypadku, gdy żaden z kandydatów na stanowisko szefa państwa nie otrzyma co najmniej połowy głosów, druga tura odbędzie się 28 maja.
Reklama
- Dziś świętujemy wynik tego długiego maratonu. Nasz kraj doświadczył kolejnego festiwalu demokracji – oświadczył Erdogan. - Niektórzy próbują zwieść naród mówiąc, że to oni prowadzą. Okażemy szacunek woli narodu i tego samego poziomu demokratycznej dojrzałości oczekujemy od innych. Już mamy 2,6 mln głosów więcej niż najbliższy rywal - dodał. Zaznaczył, że w Turcji odnotowano jedną z wyższych frekwencji w historii tego kraju. Podkreślił jednak, że jeśli konieczna będzie druga tura, "będzie szanował" jej wynik. - Szanujemy te wybory i będziemy szanować następną turę – zapewnił.
Politycy opozycji podważali w niedzielę wiarygodność wyników cząstkowych, ogłaszanych przez państwową agencję Anatolia.
- Polityczne losy Turcji pozostają w zawieszeniu do drugiej tury, która zaplanowana jest na 28 maja. Jej wynik będzie miał fundamentalne znaczenie dla gospodarki i rynków finansowych. Przesądzi także, czy Turcja nadal będzie podążać drogą nieortodoksyjnej, prowadzącej do narastania nierównowag polityki, czy też po 20 latach zawróci na ścieżkę reform i uzdrowienia metodami bardziej spójnymi z podręcznikami ekonomii. Niepewność inwestorów szczególnie mocno widać na giełdzie w Stambule, której główny indeks otworzył poniedziałkową sesję przeszło 6 proc. pod kreską - wskazuje to Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.
Czytaj także: Przed Turcją są realne szanse na zmiany i powrót inwestorów
W Turcji inflacja CPI w kwietniu spadła do 43,7 proc. r./r. z 50,5 proc. r./r. miesiąc wcześniej i była nieznacznie niższa od oczekiwań. W porównaniu do marca ceny wzrosły o 2,4 proc. Ekonomiści wskazują, że spadek inflacji wynikał w dużym stopniu z efektu bazy, wspartego przez relatywnie stabilny kurs liry.
- Aktualnie najbardziej palącą kwestią pozostaje kryzys ekonomiczny w Turcji. Jego podstawowym podłożem jest problem finansów państwa, powodowany m.in. polityką pieniężną władz (niskie stopy procentowe) i niedoborem rezerw walutowych w systemie bankowym. Skutkuje to brakiem zdolności podtrzymywania wartości waluty narodowej i wysoką inflacją. Konsekwencją tego jest stały wzrost kosztów utrzymania, łagodzony częściowo podnoszeniem płacy minimalnej, wprowadzaniem subsydiów na produkty spożywcze, sterowaniem cen najmu mieszkań itp. W wymiarach zarówno makroekonomicznym, jak i społecznym wyzwaniem pozostaje likwidacja skutków trzęsienia ziemi w południowo-wschodniej Turcji, które przyniosło straty szacowane na ok. 100 mld dolarów - ocenia Adam Michalski, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich.
Ekonomiści Polskiego Instytutu Ekonomicznego wskazują, że od wielu lat stałym elementem gospodarki tureckiej jest ujemne saldo w handlu międzynarodowym, wynikające w dużej mierze z importu towarów konsumpcyjnych. W 2022 r. deficyt sięgnął 44 mld USD, czyli ponad 4 proc. PKB.
- Ze względu na niski popyt na lirę i bardzo duży popyt na waluty obce wśród Turków i tureckiego rządu, potrzebne choćby do spłaty zadłużenia czy zapłacenia za towary importowane, mamy do czynienia z gwałtowną deprecjacją waluty tureckiej. O ile w 2008 r. 1 lira była warta 80 amerykańskich centów, obecnie wymienia się ją za 5 centów. Tak radykalny spadek notowań spowodował bankructwa przedsiębiorstw i ubóstwo gospodarstw domowych zapożyczonych za granicą. Do tego znacznie wzrosły ceny towarów importowanych, przyczyniając się do inflacji. Bank centralny Turcji wyprzedaje swoje rezerwy walutowe i złota dla powstrzymania dalszego spadku kursu - zauważają specjaliści PIE.
W czasie gdy inflacja sięgała 85 proc. podporządkowany Erdoganowi bank centralny obniżał stopy procentowe – o 10 proc. od 2021 r. Eksperci PIE nie mają wątpliwości, że podwyżka stóp mogłaby zwiększyć popyt na liry i uatrakcyjnić zawieranie denominowanych w nich kredytów. Wskazują, że autorytarne zapędy Erdogana i jego niekonwencjonalna polityka monetarna podkopały zaufanie inwestorów i agencji ratingowych do Turcji, co zwiększyło oprocentowanie nowych kredytów zagranicznych. Koszty obsługi długu wzrosły od 2019 r. około dwukrotnie. - Ktokolwiek wygra wybory, będzie miał przed sobą trudne zadanie - dodają.
15.05.2023

Źródło: Bernhard Richter / Shutterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania