Dawid Czopek: w zarządzaniu funduszem nie ma drogi na skróty
Jeżeli chce się mieć dobre i powtarzalne wyniki w długim okresie, nie można stosować, żadnej drogi na skróty, bo ona wcześniej, czy później doprowadzi do katastrofy – mówi Dawid Czopek, współzarządzający funduszem Polaris FIZ.
Zarządza Pan niepublicznym funduszem Polaris FIZ, który realizuje strategię absolute return i przyznać trzeba, że całkiem nieźle sobie radzi. Na koniec września miał ponad 80-proc. skuteczność mierzoną powtarzalnością dodatnich stóp zwrotu w okresach miesięcznych, a przez ostatnie 3 lata zarobił 65 proc. To dwukrotnie więcej niż zyskał w tym czasie WIG. Co jest kluczem do sukcesu?
Dawid Czopek: Nie chce, żeby zabrzmiało to szczególnie patetycznie, ale źródłem sukcesu Polarisa jest nasza ciężka praca i to nie tylko na przestrzeni ostatnich pięciu lat funkcjonowania funduszu, ale już przez ponad dwadzieścia lat naszego funkcjonowania na rynku. Ta praca polega przede wszystkim na dużej liczbie spotkań ze spółkami oraz analizie tego, czego w czasie tych spotkań można się dowiedzieć. Doświadczenie z kolei pomaga wyciągnąć odpowiednie wnioski z tych analiz i przełożyć je na portfel. Nie ma tak naprawdę innej drogi. Jeżeli chce się mieć dobre i powtarzalne wyniki w długim okresie, nie można stosować, żadnej drogi na skróty, bo ona wcześniej, czy później doprowadzi do katastrofy.
Reklama
Fundusz inwestuje na polskiej giełdzie?
POLARIS FIZ inwestuje na europejskich parkietach. Większość aktywów jest w Polsce, ale staramy się, aby udział spółek zagranicznych wynosił około 30-40 proc. portfela. Uważamy, że jest to zdrowa dywersyfikacja, która daje nam także ekspozycje na branże, które nie są notowane na GPW, np. przemysł lotniczy.
Jakimi aktywami Pan zarządza?
Obecnie aktywa funduszu to około 40 mln, ale patrząc na coraz większe zainteresowanie naszym funduszem wierze, że uda nam się je szybko powiększyć. Docelowo chcielibyśmy, aby fundusz miał aktywa na poziomie 100-200 mln złotych, gdyż uważamy, że przy tym poziomie aktywów jesteśmy w stanie replikować nasze wyniki inwestycyjne. Emisję obecnie przeprowadzane są dość często, praktycznie co miesiąc. Co miesiąc publikowana jest także wycena.
A czy łatwo sprzedaje się FIZ-y? Jak do tego typu produktów podchodzą dystrybutorzy?
FIZ-y w ostatnim czasie sprzedawało się dość trudno. Przyczyn takiego stanu rzeczy było wiele. Począwszy od tego, że niestety część naszych kolegów zawiodła swoich klientów i wyniki, które dostarczyli, dalekie były od oczekiwań, a skończywszy na tym, że przepisy prawa nie ułatwiają dystrybucji tego typu produktów. Po drodze możemy wymienić jeszcze zakaz publikacji wyników oraz zamykanie się sieci private bankingowych, czy niezależnych dystrybutorów na tego typu rozwiązania, często przejawiające się dystrybuowaniem wyłącznie „własnych” produktów. Jako przykład mogę podać nasz fundusz - pomimo bardzo dobrych i stabilnych wyników nadal nie mamy szans na dystrybucję przez niektóre sieci sprzedaży. Nie rozumiem, z czego to wynika, ale wydaje mi się, że ograniczanie oferty inwestycyjnej nie służy dobru klienta oraz rozwojowi najlepszych produktów, także tych w strukturach funduszy zamkniętych.
Po pięciu latach funkcjonowania w rygorystycznym reżimie informacyjnym FIZ-y niepubliczne znów mogą publikować wyceny certyfikatów i historyczne stopy zwrotu. KNF wydała stanowisko w tej sprawie. W efekcie FIZ-y niepubliczne wróciły też na stronę analizy.pl. Wcześniej mogły publikować wyniki, ale ze znacznym opóźnieniem. Czy to coś zmieni w ich postrzeganiu oraz dystrybucji?
Mam nadzieje, że szersza informacja na temat niepublicznych FIZ-ów przyczyni się do wzrostu sprzedaży tego typu rozwiązań. Z mojego punktu widzenia, im więcej informacji i szersza oferta, tym zawsze lepiej dla klienta. Szczególnie że niepubliczne FIZ-y ograniczone są kwotą 40 tys. euro, jako minimalnym poziomem wpłaty, stąd z definicji nie są produktem dla każdego.
Jesteśmy po wyborach do parlamentu, które wygrała opozycja. Rynek przyjął to z wielkim entuzjazmem. Które spółki z GPW skorzystają ze zmiany władzy?
Moim zdaniem możemy mieć do czynienia z deratingiem spółek z GPW, czyli długoterminową zmianą mnożników inwestycyjnych, na jakich są notowane. Wynika to przede wszystkim ze zdjęcia dyskonta z tytułu corporate governance. Powinny na tym skorzystać przede wszystkim spółki „Skarbu Państwa”, ponieważ to głównie w ich przypadku inwestorzy mieli wątpliwości co do celowości realizowanych strategii i efektywności inwestowanych przez nie środków. Nie bez znaczenia są też miękkie cechy inwestowania w spółki, czyli możliwość spotkania się z ich zarządem i porozmawiania w zrozumiałym dla wszystkich języku. To są oczywiste korzyści, ale sądzę też, że inwestowanie na rynku, gdzie system prawny jest stabilny i pozytywnie oceniany, powoduje zdjęcie dyskonta, czyli wyższą cenę dla wszystkich spółek notowanych na danym parkiecie, nie tylko tych ze stajni „Skarbu Państwa”. Myślę, że - przynajmniej na początku - tak zmiana władzy może być postrzegana przez zagranicznych inwestorów.
Czy polski rynek na stałe wróci na radary zagranicznych inwestorów?
Myślę, że zdecydowanie tak, ale też po pierwszej euforii muszą przyjść działania, które utwierdzą inwestorów w przekonaniu, że ta pozytywna zmiana realnie następuje. Jesteśmy dużym europejskim krajem. Być może nie mamy takich firm jak Duńczycy, Francuzi czy Niemcy, ale siła naszej gospodarki jest na tyle wysoka, że nie ma powodu byśmy nie byli obszarem zainteresowania zagranicznych inwestorów, szczególnie biorąc pod uwagę, że nie ma u nas takich ryzyk jak np. na Bliskim Wschodzie.
Gdzie poza Polską warto dziś szukać okazji do zarobku?
Bardzo tanie są spółki cykliczne np. sektor chemiczny. Ich wyceny są być może odpowiednie do fazy cyklu, w jakim się znajdujemy, ale w przypadku poprawy koniunktury, wzrosty na tym sektorze mogą być bardzo duże. Podobnie sektor turystyczny, który ma za sobą bardzo udany sezon, ale wyceny zakładają istotne pogorszenie w następnym roku, jeżeli ono nie nastąpi, wyceny są bardzo atrakcyjne. Mam tu na myśli przede wszystkim spółki notowane na europejskich parkietach.
A co z obligacjami? Czy warto dziś kupować jednostki funduszy dłużnych?
Nie jestem specjalistą na rynku długu, miałem jednak to szczęście, że kiedyś pracowałem z trzema prawdopodobnie najlepszymi zarządzającymi długiem w naszym kraju. Na tej podstawie wydaje mi się, że polskie obligacje dają nam dzisiaj ciekawą ekspozycję na rynek, ale w przypadku stóp zwrotu z tych instrumentów nie spodziewałbym się „fajerwerków”, tzn. obecne poziomy rentowności są w stanie obronić nas przed inflacją...i tyle.
Moim zdaniem inflacja na świecie przez dłuższy czas będzie podwyższona, a Polska będzie jednym z tych krajów gdzie odczyty inflacji będą przez dłuższy czas istotnie oddalone od celu władz monetarnych. Z tego punktu widzenia ciekawszą ekspozycję na rynek oferują długoterminowe obligacje USA, choć tam też nie spodziewam się, że inflacja ustabilizuje się w pobliżu celu.
Na pewno atrakcyjną propozycją są obligacje korporacyjne, ale uważam, że należy do nich podchodzić z dużą starannością. Polityka odchodzącego rządu stawiała na ochronę przedsiębiorstw i różnego rodzaju tarcze, niezależnie od tego czy to miało sens, czy było bardziej działaniem ideologicznym. Wydaje mi się, że taka polityka ulegnie zmianie i może to się wiązać, z większym ryzykiem upadłości poszczególnych firm czy emitentów.
18.10.2023

Źródło: Dawid Czopek
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania