Zarządzający wieszczą dalszy rajd indeksów na GPW
Dzięki poprawie nastrojów na globalnych rynkach polskie akcje wróciły do łask inwestorów. Jedynie w kwietniu WIG wzrósł o niemal 8 proc., a od dołka z października zwyżkował o ponad 30 proc. Na tym jednak nie koniec. Zdaniem zarządzających funduszami, paliwa do dalszych zwyżek wciąż jest sporo.
Kwiecień okazał się kolejnym udanym miesiącem dla posiadaczy akcji z warszawskiego parkietu. Krajowe indeksy rosły, a do rajdu dołączył nawet WIG20, któremu pomagało silne umocnieniem złotego.
Reklama
- Kwietniowa siła polskiego parkietu, to przede wszystkim konsekwencja napływu środków inwestorów zagranicznych. Ich wpływ można było zaobserwować nie tylko w wycenach akcji, ale również na rynku długu, gdzie rentowności polskich 10-latek zeszły poniżej 5,9 proc. Z kolei złoty umocnił się do dolara z 4,31 do 4,16 - zauważa Michał Szukalski z AgioFunds TFI.
Zobacz także: Ranking funduszy inwestycyjnych (kwiecień 2023) - akcje polskie górą
Udany kwiecień sprawił, że jedynie w tym roku fundusze akcji polskich uniwersalne zarobiły średnio prawie 10 proc., a fundusze akcji polskich małych i średnich spółek zyskały niemal 13 proc. Licząc od dołka z połowy października ubiegłego roku zyski funduszy wynoszą w ujęciu średnim - odpowiednio - 30 proc. oraz 26 proc. Teraz zapewne wielu inwestorów zastanawia się, czy i jak długo ta dobra passa może potrwać i czy dalszy rajd indeksów akcji jest w ogóle możliwy. O głos zapytaliśmy zarządzających.
- W naszej opinii, o ile nie będzie zaskakująco złych danych zza naszej wschodniej granicy, napływ kapitału zagranicznego powinien być kontynuowany. To z jednej strony efekt znaczącego spadku ryzyka inwestycyjnego w całej Europie i powolnego powrotu kapitału do bardziej ryzykownych aktywów, a z drugiej efekt „przyzwyczajenia” do wojny na Ukrainie i postrzegania Polski jako kraju przyfrontowego. Warto też mieć na uwadze rosnący wpływ PPK, szczególnie po ostatnim losowaniu popyt z tego segmentu rynku będzie coraz bardziej zauważalny na rynku. W konsekwencji maleje dyskonto, z jakim notowane są polskie akcje. Trzeba jednak pamiętać, że korekta jest zawsze możliwa, chociaż w naszej ocenie trend wzrostowy rozpoczęty w październiku ubiegłego roku jest obecnie niezagrożony - przewiduje Michał Szukalski z AgioFunds TFI.
- Skoro nawet marcowy „kryzys” bankowy w USA i Europie (teoretycznie świetny pretekst do spadków) nie był w stanie odwrócić trwającej od października fali wzrostów na giełdach na dłużej niż kilka sesji, to należy założyć, że kontynuacja zwyżek na światowych giełdach jest wciąż najbardziej prawdopodobnym scenariuszem. Trudno jest obstawiać przeciw tak silnemu trendowi, który w kwietniu wyniósł indeks paryskiej giełdy na nowe maksimum. Dlatego zakładam, że także na warszawskiej giełdzie możemy liczyć na dalsze wzrosty, które powinny pozwolić indeksom WIG20 i mWIG40 zbliżyć się nieco do tegorocznych, zaskakujących dokonań indeksu małych spółek sWIG80 (+20 proc. od początku roku i rekord na wyciągnięcie ręki) - uważa Jarosław Niedzielewski, dyrektor departamentu inwestycji w Investors TFI.
Czytaj także: Funduszowy "miś" niejedno ma oblicze
Notowania indeksu WIG za ostatnie 12 miesięcy:
Jarosław Niedzielewski uważa, że polskiemu rynkowi akcji (podobnie jak w kwietniu) wciąż powinny sprzyjać zarówno wyraźne umocnienie złotego, jak i relatywna siła polskich obligacji skarbowych.
- Oba te czynniki są jednoznacznym dowodem na wzrost zainteresowania Polską (tak jak i całym regionem) wśród inwestorów zagranicznych. Taki napływ kapitału stanowił często bardziej kilkumiesięczne niż jedynie kilkutygodniowe wsparcie dla krajowego rynku finansowego. Możemy także stać się beneficjentem, potencjalnie rodzącej się właśnie kolejnej fali umocnienia rynków wschodzących, które po wielkich nadziejach z końca ubiegłego roku (chińskie otwarcie) od końca stycznia raczej rozczarowują - wskazuje Jarosław Niedzielewski. - Ten pozytywny scenariusz bazuje na założeniu, że amerykańskie indeksy giełdowe przynajmniej nie będą nam (Europie oraz rynkom wschodzącym) przeszkadzać w kontynuowaniu wzrostów, czyli nie będą straszyć testem październikowych dołków (np. indeks S&P500 musi się utrzymać ponad poziomem 4000 punktów). Moim zdaniem jedynie nasilanie się negatywnych wieści z rynku pracy oraz fala rozczarowujących wyników spółek (wyznaczniki nadciągającej pełnoobjawowej recesji) mogłyby zmienić obecną trajektorię na rynkach akcji. Dopóki inwestorzy nie zostają zmuszeni do znaczącego cięcia swoich optymistycznych prognoz na 2024 rok, dopóty trudno zakładać testowanie ubiegłorocznych dołków na głównych światowych giełdach - dodaje ekspert Investors TFI.
Eksperci zauważają, że na majowym posiedzeniu amerykański bank centralny prawdopodobnie po raz ostatni w tym cyklu podniósł stopy procentowe. Równocześnie rynek oczekuje, że Fed jesienią rozpocznie obniżki kosztu pieniądza.
- Rynki akcji wpiera zakończenie cyklu podwyżek stóp procentowych w USA i osłabiający się dolar. Ewidentnie widać, że nie ma chętnych do sprzedaży polskich akcji, co napawa optymizmem. W mojej ocenie akcje polskie dalej powinny radzić sobie dobrze, a korekta będzie okazją do kupna. Pomimo sporych wzrostów w ostatnich miesiącach, to wciąż bez problemu znajdziemy wiele spółek nisko wycenianych. Według mnie zdecydowanie lepiej szukać okazji inwestycyjnych wśród małych i średnich spółek, ponieważ jest tam wiele dobrze poukładanych biznesów, których rynek wciąż nie docenia. Jeżeli chodzi o duże spółki reprezentujące WIG20, to ich wyceny są mocno uzależnione od nastrojów inwestorów, w tym przede wszystkim inwestorów zagranicznych. Trudno jest tutaj przewidzieć ich kolejne ruchy - mówi Konrad Ogrodowicz, zarządzający funduszami Superfund TFI.
Na małe spółki stawia też Piotr Zagała z BNP Paribas TFI. - Wśród małych spółek jest wiele, które zanotowało w ostatnim okresie spektakularne wzrosty. I w głównej mierze jest to wynik świetnych wyników finansowych, a nie spekulacyjnych zagrywek. Z drugiej, widzimy wciąż wiele spółek, których kursy szorują po dnie. I również w tym przypadku jest to efekt wyników finansowych, tyle że słabych. Tak zazwyczaj wygląda druga fala hossy, po której (kiedyś) nadejdzie trzecia, związana z reakcjami stadnymi i niemająca wiele wspólnego z fundamentami. W przypadku WIG20, choć indeks ten wzbogacił się o spółki takie jak Kruk, Dino czy Kęty, to wciąż jest bardzo wrażliwy politycznie. Wypłaty dywidend, projekty inwestycyjne takich spółek jak PGE czy KGHM, są bardziej wynikiem decyzji polityków aniżeli akcjonariuszy z GPW. Podobnie los banków zależy bardziej od decyzji TSUE czy ewentualnego przedłużenia wakacji kredytowych. Dlatego gra na WIG20, to wciąż bardziej gra i osobiście preferuję jak zwykle oparte o fundamenty inwestowanie w małe spółki - wyjaśnia Piotr Zagała, dyrektor departamentu inwestycji w BNP Paribas TFI.
08.05.2023

Źródło: quietbits / Shutterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania