Zaledwie 2 fundusze obligacji zagranicznych są w tym roku na plusie
W ofercie polskich TFI znajdziemy łącznie około 50 funduszy dłużnych, które okazji do zarobku poszukują na światowych rynkach obligacji, zarówno skarbowych, jak i korporacyjnych. Ale tylko dwóm z nich udało się wyjść w tym roku nad kreskę.
Nie tylko na polskim rynku obligacji fundusze mają pod górkę. Również za granicą o zyski łatwo w tym roku nie jest. W ofercie polskich TFI znajdziemy łącznie około 50 funduszy dłużnych, które okazji do zarobku poszukują na całym globie, zarówno w segmencie papierów skarbowych, jak i korporacyjnych. Spośród tak licznej grupy produktów, na palcach u jednej ręki można policzyć fundusze, którym udało się wyść w tym roku na plus.
Reklama
Najwyższą stopę zwrotu wypracował PKO Papierów Dłużnych USD, który od stycznia dał zarobić 7,5 proc. (dane na 7 lipca). Fundusz inwestuje w papiery dłużne denominowane w dolarze amerykańskim, co wcale nie oznacza, że mowa o obligacjach emitowanych wyłącznie w USA. Na celowniku są też papiery emitowane w państwach i na rynkach regulowanych Unii Europejskiej, a także krajów będących członkami OECD aspirujących do członkostwa w UE. Co to oznacza w praktyce?
Na koniec maja portfel PKO Papierów Dłużnych USD w prawie 95 proc. wypełniały papiery skarbowe, w tym 54 proc. to polskie obligacje, 25 proc. - węgierskie, a niecałe 20 proc. - rumuńskie. Obligacje te były jednak denominowane w USD (w prawie 95 proc.), a ryzyko walutowe nie jest w tym funduszu zabezpieczane. W rezultacie, gdy słabnie złoty (lub umacnia się dolar w stosunku do naszej waluty) wówczas, nawet gdy straty generowane są z inwestycji w obligacje (bo ceny spadają), to ostatecznie fundusz jest na plusie w efekcie zmian kursów walutowych.
Biorąc pod uwagę, że ceny polskich, węgierskich czy rumuńskich obligacji skarbowych spadały w pierwszym półroczu, to źródłem zysku PKO Papierów Dłużnych USD musi być właśnie dolar, który był (i jest) jedną z najbardziej rosnących w siłę walut w tym roku. Dodatkowo fundusz ma krótkie duration (poniżej 2 lat), co oznacza, że w jego przypadku spadek cen papierów nie był tak dotkliwy, jak obligacji o dłuższym terminie do wykupu.
PKO Papierów Dłużnych USD jest nie tylko najzyskowniejszy w tym roku spośród wszystkich funduszy dłużnych zagranicznych, ale też znacząco dystansuje swojego rywala o podobnej filozofii inwestycyjnej - Pekao Obligacji Dolarowych Plus - który też inwestuje w dolarze i nie zabezpiecza ryzyka walutowego, a mimo to w tym roku... stracił 3,4 proc. Różnica w tych strategiach jest jednak taka, że Pekao Obligacji Dolarowych Plus jest funduszem funduszy. Za ich pośrednictwem budowana jest ekspozycja na obligacje skarbowe, korporacyjne (również high-yield) czy bardziej wysublimowane instrumenty z różnych zakątków świata, przy czym dominującym kierunkiem są USA.
Można jednak przypuszczać, że duration portfela tego funduszu jest wyższe niż u rywala, stąd umocnienie dolara wobec złotego nie było na tyle duże, aby skompensować spadek cen obligacji o wysokim duration. Nie pomogła też z pewnością inwestycja w fundusze obligacji emerging markets (m.in. Amundi Funds - Emerging Markets Bond oraz Janus Henderson Horizon Global High Yeld Bond Fund), które radzą sobie w tym roku relatywnie słabo. Przykładowo, ten pierwszy stracił od początku roku ponad 18 proc.
Drugim funduszem, który na rynkach zagranicznych zdołał wypracować niemal 1,5 proc. zysku jest Allianz Obligacji Inflacyjnych. Co jest źródłem zarobku? Fundusz minimum 70 proc. aktywów netto inwestuje w takie obligacje, których cena jest powiązana z kształtowaniem się wskaznika inflacji. Najwięcej tzw. linkerów (a wiec obligacji indeksowanych inflacją) znajdziemy na amerykańskim rynku i to właśnie tam fundusz Allianza ulokował najwięcej pieniędzy. W portfelu znajdziemy także jedyną serię polskich obligacji inflacyjnych (seria IZO823) a także papiery włoskie, niemieckie czy francuskie.
- Obligacje indeksowane inflacją są specyficznymi instrumentami, których zachowanie zależy od szeregu czynników. Ich cena nie odzwierciedla w prosty sposób wzrostu inflacji, ale zależy między innymi od zmian inflacji oczekiwanej przez rynki finansowe (breakeven inflation) oraz zmian stóp procentowych. Instrumenty te mają raczej charakter niszowy i dopiero stosunkowo niedawno zyskały one popularność wśród inwestorów. Emitenci obligacji skarbowych raczej niechętnie emitują tego typu papiery. Inaczej niż w przypadku klasycznych obligacji stałokuponowych, emitent nie zna swoich przyszłych zobowiązań, co może utrudniać zarządzanie długiem publicznym. Dodatkowo obligacje te są technicznie trudniejsze w obsłudze. Globalnie, ponad połowę tego typu obligacji stanowią amerykańskie TIPS-y - wskazuje Marek Kuczalski, dyrektor departamentu zarządzania portfelami dłużnymi TFI Allianz.
Linker płaci kupon w ustalonych odstępach czasu i zwraca kapitał w terminie zapadalności, podobnie jak konwencjonalna obligacja. Jednak kupony i nominał są korygowane o stopę inflacji w okresie życia obligacji. Gdy wskaźnik cen rośnie, płatności z obligacji również. Jeśli gospodarka wejdzie w okres deflacji w czasie trwania obligacji, wówczas kapitał również zostanie skorygowany o wartość wskaźnika CPI.
Obligacje indeksowane inflacją są dobrym instrumentem chroniącym przed inflacją, ale należy je nabyć w momencie zanim zaczną wzrastać oczekiwania inflacyjne. Wyceny tych instrumentów zawierają w sobie oczekiwania przyszłej inflacji, więc są dobrym narzędziem chroniącym przed skokowym wzrostem tych oczekiwań.
12.07.2022

Źródło: Rizwan ullah khan / Shutterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania