Co dalej z kickbackami i klientami funduszy?
Doświadczenia z Niderlandów pokazują, że model, w którym klient płaci bezpośrednio za usługę doradztwa, niesie za sobą negatywne skutki. Jaka przyszłość czeka więc rynek dystrybucji funduszy w Polsce?
Firmom działającym na rynku zarządzania i dystrybucji produktów inwestycyjnych coraz ciężej jest sprostać zwiększającym się wymogom prawnym. Jednym z nich jest europejska dyrektywa MIFID II (Markets in Financial Instruments Directive), która weszła w życie w styczniu 2018 r. Jej cel jest szczytny – chodzi lepszą ochronę klienta indywidualnego w relacjach z instytucjami finansowymi. Teoretycznie jest lepiej informowany przed nabyciem i w czasie posiadania produktów inwestycyjnych. W praktyce jednak MiFID II to dla instytucji finansowych mnóstwo nowych obowiązków, a dla klienta informacji, których nie jest w stanie przetworzyć.
Reklama
Inne kraje już wcześniej zaimplementowały dyrektywę MiFID II. Na ich przykładzie można dyskutować, jaki będzie docelowy model dystrybucji funduszy inwestycyjnych w Polsce i co istotne – jakie będzie jego wpływ na klientów. Właśnie ten temat, między innymi, był poruszany przez uczestników konferencji organizowanej przez CFA Society Poland.
Dystrybucja funduszy w Polsce – jak to jest?
Niektóre instytucje zarządzające aktywami, np. TFI niepowiązane kapitałowo z dużym bankiem, nie mają na tyle rozwiniętej sieci dystrybucji, aby dotrzeć do szerokiego grona klientów ze swoim funduszami. Decydują się przez to na skorzystanie z usług zewnętrznych dystrybutorów (np. banków) płacąc im za to odpowiednią opłatę. Ta opłata to tzw. „kickback” i jest to część opłaty stałej za zarządzanie, wypłacana dystrybutorowi przez firmę zarządzającą. Ile? Standardem jest, że TFI oddaje dystrybutorom więcej niż połowę opłaty za zarządzanie. Czyli, gdy fundusz akcji pobiera 3,00% rocznie tytułem stałej opłaty za zarządzanie, co najmniej 1,50% trafia do dystrybutora za to, że postawił ten produkt na swojej „półce”.
Pochodzący z Niderlandów (już nie Holandii) Pieter van Putten, dyrektor zarządzający w Pelargos Capital oraz przedstawiciel CFA Institute, w rozpoczynającej konferencję prezentacji, wyjaśniał jak sytuacja ma się w jego kraju zamieszkania. Otóż w Niderlandach od 2014 roku zostało zakazane pobieranie kickbacków przez dystrybutorów funduszy. Zamiast tego pobierana jest niezależna opłata za poradę inwestycyjną dystrybutora bezpośrednio od klienta. Wysokość ponoszonych kosztów przez inwestora nie jest powiązana z wielkością inwestycji i jej strukturą. Jak przyznał van Putten, wprowadzenie takiego modelu dystrybucji przyniosło za sobą szereg konsekwencji.
Po pierwsze, z racji tego, że niektórzy klienci nie są w stanie zapłacić określonej stałej opłaty za usługę doradcy, firmy zajmujące się dystrybucją funduszy ograniczyły się do świadczenia usług jedynie osobom zamożnym. Reszta klientów sukcesywnie przesuwana jest w stronę usług robo-doradztwa i inwestowania na własną rękę, bez profesjonalnej pomocy.
Po drugie, oferta produktów inwestycyjnych znacznie się skurczyła. Banki zdecydowanie bardziej starają się teraz dystrybuować fundusze tworzone w ramach jedynie swojej grupy kapitałowej. Holender przyznał, że odbiło się to na tamtejszych klientach.
Po trzecie, uderzyło to bardzo mocno w rentowność mniejszych firm nieposiadających funduszy w ramach swojej grupy kapitałowej. Te często nastawione były na mniej zamożnych klientów detalicznych, a ci nie chcieli płacić bezpośrednio za usługę doradztwa.
MiFID II – efekt nieosiągnięty
Założenia dyrektywy MiFID II mówią, że sprzedawane produkty inwestycyjne muszą być transparentne i dopasowane indywidualnych potrzeb klienta. Jednak zakaz pobierania kickbaków, zdaniem van Puttena, nie spowodował zamierzonego efektu ograniczenia tzw. misselingu. Nie dość, że oferta dostępnych produktów uległa znacznemu skurczeniu, to w związku z tym, że jest ich mniej, często trudno dopasować je poziomem ryzyka do profilu inwestora.
Podczas debaty w drugiej części konferencji dyskutowano na temat tego, jak powinien wyglądać odpowiedni model dystrybucji funduszy w Polsce. Członkowie dyskusji byli zgodni, że klient powinien mieć w transparentny i zrozumiały sposób przedstawione koszty. Najbardziej dopasowany do obecnych realiów wydawał się im tak zwany model luksemburski, który polega na wydzieleniu opłaty za sprzedaż funduszy z opłaty za zarządzanie. Rozliczanie takiego modelu odbywałoby się poprzez instytucję zarządzającą funduszem, przy czym wysokość opłat byłaby wyrażana procentowo. Pozostawiłoby to klientowi swobodę wyboru przy zachowaniu odpowiedniej transparentności.
Większość członków debaty była również zgodna co do tego, że polskie środowisko nie jest gotowe do przyjęcia modelu panującego w Wielkiej Brytanii czy Niderlandach, w którym inwestor płaci bezpośrednio z góry swojemu doradcy inwestycyjnemu za poradę związaną z wyborem odpowiedniego instrumentu finansowego. Część panelistów stwierdziła również, że polski inwestor nie jest na tyle wyedukowany, aby móc sprawnie rozliczać się samodzielnie z dystrybutorem.
Podsumowując, zdaniem uczestników panelu, ciągłe zmiany w regulacjach znacznie utrudniają działanie podmiotom funkcjonującym na rynku. Wypracowanie odpowiedniego modelu dystrybucji funduszy jest ciągłym tematem rozmów pomiędzy firmami zarządzającymi, dystrybutorami i regulatorem. Póki co, MiFID II nie jest odpowiedzią na bolączki polskiego rynku dystrybucji funduszy.
27.02.2020

Źródło: IZFiA
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania