Neil Dwane radzi, jak zbudować portfel w trudnych czasach
Aktywne poszukiwanie dochodu, a nie podążanie za trendami, to według globalnego stratega AllianzGI sposób na solidną stopę zwrotu w warunkach wojen, kryzysów bankowych i końca globalizacji
Brexit, wybory prezydenckie w USA, kłopoty sektora finansowego w Europie. Wiele wskazuje na to, że wydarzenia te są ze sobą związane. Połączyć je można w globalny trend, który jak uważa Neil Dwane, globalny strateg AllianzGI, wieszczy koniec wieloletniego procesu globalizacji i liberalizacji handlu zapoczątkowanego jeszcze w latach ‘80. Świat może przestać się kurczyć, a rządy poszczególnych państw zaczną coraz bardziej nastawiać swoje działania bardziej na wspieranie lokalnych przedsiębiorców, niż na przyciąganie dużych korporacji zagranicznych.
Jednym słowem czeka nas wiele lat podwyższonej zmienności i niepewności i dlatego inwestorzy będą musieli wykazać się znacznie większym zaangażowaniem przy budowaniu swoich portfeli. Nie wystarczy już strategia „kup i trzymaj”.
Ekspert AllianzGI sugeruje, że portfele powinny składać się z co najmniej kilku klas aktywów.
- Prywatni inwestorzy powinni teraz szukać zbalansowanych inwestycji, które złożone byłyby m.in. z globalnych obligacji skarbowych i korporacyjnych. Mówię „globalnych”, bo trzeba patrzyć szerzej, niż tylko na Europę, gdzie ujemne oprocentowanie dotyczy ok. 40% papierów skarbowych – mówi Neil Dwane.
Jego zdaniem, wśród instrumentów dłużnych atrakcyjne mogą być amerykańskie obligacje skarbowe i wysokodochodowe (high yield). Ekspert podkreśla, że Polska jest „szczęściarzem”, mając dodatnie stopy procentowe i jakąkolwiek rentowność obligacji skarbowych. Większość europejskich gospodarek musi się mierzyć z nieintuicyjnym zjawiskiem rentowności poniżej zera.
Ujemne stopy procentowe to, według Neila Dwane’a największa krzywda, jaką wyrządzono w globalnej gospodarce w ostatnich latach. Chcąc pobudzić wzrost gospodarczy, aktywność przedsiębiorców i inwestorów, EBC i Bank Japonii osiągnęły efekt odwrotny do zamierzonego – dobiły sektor bankowy, zmniejszyły pewność inwestorów zarówno na rynku obligacji, jak i akcji.
W takich warunkach gospodarki rozwinięte będą tkwić prawdopodobnie jeszcze wiele lat, uważa ekspert, dlatego tym bardziej europejscy inwestorzy powinni być aktywni w poszukiwaniu atrakcyjnych stóp zwrotu. Poza wybranymi obligacjami, znaleźć je mogą wśród aktywów trwałych takich jak nieruchomości. Neil Dwane uważa, że pomoże im nieco szybszy niż oczekuje tego rynek wzrost inflacji. Ponadto, warto pochylić się nad rynkiem akcji.
– Zawsze można znaleźć solidne spółki wzrostowe, zarówno na świecie, jak i w Europie. Przykładem może być Amazon i SAP. Patrząc przez pryzmat całych gospodarek, to Indie wydają się bardzo atrakcyjne. Premier Modi skutecznie przeprowadza kraj przez reformy gospodarcze. W długim terminie ten kraj wygląda jeszcze lepiej z uwagi na najlepszą strukturę demograficzną ze wszystkich krajów na świecie. W krótkim terminie Indonezja również wydaje się atrakcyjna, z podobnych powodów jak Indie – mówi Neil Dwane.
Choć inwestycje w tych rejonach świata nie są rozpowszechnione w naszym kraju, to warto wiedzieć, że w Polsce istnieje możliwość wyboru jednego z kilkunastu zagranicznych funduszy akcji indyjskich. Z Indonezją może być ciężej, ale i tu z pomocą mogą przyjść fundusze pasywne odzwierciedlające zachowanie się tamtejszej giełdy. Tzw. ETF-y możemy zakupić w wybranych domach maklerskich oferujących możliwość inwestycji na rynkach zagranicznych.
Poza Indonezją i Indiami również inne gospodarki wschodzące wydają się być tanie z fundamentalnego punktu widzenia oraz atrakcyjne ze względu na perspektywy wzrostu.


Ekspert AllianzGI uważa, że rządy europejskich krajów rozwiniętych powinny właśnie teraz brać przykład od Emerging Markets. – Rynki wschodzące zawsze odnosiły sukces, gdy natrafiły na rządy, które zdecydowały się przeprowadzić potrzebne, ale bolesne reformy strukturalne. Po okresie przejściowym, to pociągało za sobą szybki rozwój i co za tym idzie, poprawę na rynkach akcji. Uważam, że w Europie zrobiono naprawdę niewiele w kontekście restrukturyzacji gospodarek, a przykład Japonii pokazuje, że stagnacja może trwać lata, jeśli prześpi się odpowiedni moment na zmiany – mówi Neil Dwane.
Wojciech Kiermacz
Analizy Online
Rynek funduszy
Tylko u nas
13.10.2016

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania