Stopy procentowe jeszcze długo pozostaną niskie
Gospodarki przyzwyczaiły się do kroplówki ze strony banków centralnych. Powrót do tradycyjnej polityki monetarnej na świecie będzie trudny - ocenili uczestnicy czwartkowej debaty PAP Biznes Strategie rynkowe TFI 2016
- Obecną luźną politykę banków centralnych można przyrównać do działania sterydów w ludzkim organizmie – uważa Zbigniew Jakubowski, wiceprezes zarządu Union Investment TFI. - Po pewnym czasie ciało przyzwyczaja się do tych substancji i przestaje na nie reagować. Widać, że również w gospodarce oddziaływanie niskich stóp się zmniejsza, nie ma tak dużego przełożenia na sektor prywatny, akcja kredytowa jest nikła, a to ma przełożenie na wyniki PKB, zyski spółek itd. - powiedział. Jego zdaniem przedłużanie tej kuracji jest bezcelowe, chociaż powrót do wyższych stóp procentowych może być trudny. - Normalizacja stóp może nie być łatwa. Stanom udało się pobudzić wzrost PKB do 2%, a już podwyżka stóp o 25 punktów bazowych wywołała czkawkę. Obecnie już sześciu członków Fed z szesnastu spodziewa się tylko jednej podwyżki stóp w tym roku, wobec jednego, który oczekiwał tego na poprzednim posiedzeniu - wyjaśnił.
Ludmiła Falak-Cyniak, dyrektor inwestycyjny członek zarządu Amundi Polska TFI, oceniła, że działania banków centralnych, w szczególności amerykańskiego Fed, pozytywnie wpłynęły na odbicie w gospodarce od 2008 roku.
- Oceny polityki monetarnej banków centralnych są w większości złe, natomiast ja uważam, że to co zrobił Fed od 2008 roku było dobre dla gospodarki amerykańskiej, natomiast EBC było nieco spóźnione. Rezerwa Federalna chce normalizować politykę, ale nie może tego robić m.in. właśnie dlatego, że działania innych bankierów centralnych są opóźnione - powiedziała. - EBC jest obecnie zmuszone do kontynuowania swoich działań, ponieważ nikt jak dotąd nie wymyślił lepszego rozwiązania i najpóźniej do marca 2017 roku usłyszymy o przedłużeniu programu luzowania - dodała.
Pozytywny wpływ polityki Fed, przede wszystkim na rynki finansowe, chwalił również Piotr Bień, wiceprezes zarządu TFI PZU. - Wykres indeksu S&P 500 w tym roku jest na plusie, a od siedmiu lat mamy hossę, która jest określana jako bańka inwestycyjna od wielu lat a mimo to trwa. Nie można więc powiedzieć, że w zakresie polityki monetarnej nic się nie udało - ocenił.
- Problemem polityki monetarnej w Europie jest natomiast mechanizm jej transmisji do realnej gospodarki - uważa Grzegorz Zatryb, główny strateg Skarbiec TFI. - W Stanach udało się to lepiej, ponieważ gospodarka jest tam oparta o rynki finansowe, tam firmy szukają pieniędzy. W Europie przedsiębiorstwa finansują się w bankach, które mają wiele problemów, a jednocześnie muszą podnosić wskaźniki kapitałowe. To co jest w stanie osiągnąć EBC to utrzymanie dobrych nastrojów na rynkach finansowych - powiedział.
W ocenie Grzegorza Zatryba niskie stopy procentowe na świecie wynikają przede wszystkim z niskiej inflacji, która jest związana ze zjawiskami demograficznymi. - Stopy procentowe pozostaną blisko zera nie dlatego, że banki tak chcą tylko dlatego, że nie ma inflacji. Demografia kurczy społeczeństwa, a przez to spada popyt. To zjawisko ma miejsce nawet w Chinach, a również w Polsce tracimy premię demograficzną, która powodowała, że wzrost PKB w poprzednich latach wynosił 6-7% - powiedział.
Sławomir Sklinda, dyrektor departamentu zarządzania portfelami akcyjnymi PKO TFI stwierdził, że w związku m.in. ze zmianą struktury społeczeństw powoli zbliżamy się do momentu, w którym polityka monetarna banków centralnych staje się nieskuteczna. - Obecnie, pierwszy raz od początku wzrostu bilansów EBC i Banku Japonii, rynki wyprzedają aktywa, co pokazuje, że polityka tych banków staje się coraz mniej efektywna. Bankierzy będą mieli teraz trudny moment, ponieważ zaufanie do ich działań, szczególnie w przypadku EBC, jest historycznie niskie. To pokazuje, że coś powinno zostać zmienione - wyjaśnił.
Sklinda dodał, że niebezpieczne jest również to, iż politycy oraz bankierzy centralni wpadli w obsesję populizmu i zdają się uważać, że recesja w gospodarce jest czymś złym. - Tymczasem cykliczność gospodarki jest bardzo ważna i potrzebna. Mamy obecnie jeden z najdłuższych cyklów w nowoczesnej historii świata, co jest efektem tego, że narzędzia polityki monetarnej, które miały być stosowane tymczasowo, zostały przyjęte na trwałe - powiedział. - Wynikiem ultraluźnej polityki monetarnej jest to, że mamy obecnie nie tylko zombie-banki, ale też zombie-mining oraz zombie-państwa, które finansują się tanim pieniądzem tylko dlatego, że rynkowy kupon jest niski, a nikt nie bada fundamentów ich gospodarek. Cały generowany w ten sposób wzrost jest niezdrowy i to odbije się w końcu na gospodarce - dodał.
Inną barierą dla wzrostu cen jest obniżające się tempo wzrostu gospodarki - uważa Zbigniew Jakubowski z Union Investment TFI. - Tempo wzrostu na świecie ulega obniżeniu, pytaniem jest też czy gospodarka chińska zatrzyma wzrost PKB na poziomie 6 proc. czy też niżej. Niepewność rodzi też dewaluacja juana oraz oczywiście Brexit - powiedział.
Wśród innych ryzyk uczestnicy debaty wskazali również m.in. zagrożenia polityczne oraz terroryzm. - Problemem na całym świecie jest to, że myślimy krótkoterminowo - żaden polityk nie zaryzykuje działań mając z tyłu głowy sondaże wyborcze - powiedział Jarosław Lis, dyrektor biura aktywów akcyjnych BPH TFI. - Pamiętajmy, że od 2008 roku żyjemy w fazie permanentnego kryzysu, związanego m.in. z działaniami terrorystycznymi. W tych warunkach stałej niepewności trudno zmusić firmy i ludzi do inwestowania i wydawania pieniędzy - dodała Falak-Cyniak z Amundi Polska TFI.
Za: PAP
Reklama
17.06.2016

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania