"Najgorsze już za nami"
W długim terminie akcje wciąż mają duży potencjał do zysku, przekraczający 10 proc. w skali roku - zgodnie uznali uczestnicy debaty "Hossa 2024. Wielkie odliczanie."
- Turbulencje podnoszą oczekiwaną stopę zwrotu. Po bardzo złym 2022 roku oczekiwałbym obecnie wyników z inwestycji wyższych niż przeciętne – mówi Michał Ficenes, zarządzający funduszami Ipopema TFI.
Reklama
Wszyscy rozmówcy są zgodni: indeks WIG20 na koniec 2023 r. będzie notowany na wyższych poziomach niż na początku roku. Wsparciem dla polskich akcji ma być oczekiwana zmiana w polityce monetarnej banków centralnych.
- Najgorsze już za nami. Jesteśmy po ciężkim roku, wiele aktywów jest tanich. Równocześnie inflacja hamuje, więc banki centralne za chwilę skończą z podwyżkami stóp procentowych. Dodatkowo ceny gazu spadły, co ogranicza lokalne ryzyko kryzysu energetycznego – wylicza Mariusz Jagodziński, prezes AgioFunds TFI.
- Nasz scenariusz bazowy na ten rok zakłada, że za chwilę inflacja osiągnie szczyt, a potem zacznie się obniżać. Rozpoczyna się hossa na rynkach obligacji, a następnie z pewnym opóźnieniem do obligacji dołączają akcje. W efekcie, na koniec roku powinniśmy mieć pozytywne stopy zwrotu z obu tych klas aktywów – wskazuje Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI.
Ekspert przypomina, że ubiegły rok na rynkach kapitałowych był wyjątkowo zły. I nie chodzi wcale o skalę spadków, bo w takim ujęciu rok 2008 był gorszy dla amerykańskich akcji. Te, mierzone indeksem S&P500, spadły w 2022 r. o 19 proc. Równocześnie o kilkanaście procent potaniały też obligacje.
- Takiej sytuacji, kiedy w dwucyfrowym tempie tanieją zarówno akcje, jak i obligacje, nie było w 100-letniej historii amerykańskiego rynku. Po tak trudnym okresie rok 2023 musi być lepszy – uważa Sebastian Buczek.
Zobacz także: Na GPW niewiele już trzeba, żeby przerwać marazm
A czy możliwa jest hossa na GPW, bez hossy na Wall Street? - Turcja w zeszłym roku wzrosła o prawie 200 proc., mimo że Stany Zjednoczone spadały. Polska giełda też może rosnąć bez zwyżek w USA. Dotyczy to również krajowych obligacji – wskazuje Zbigniew Jakubowski, prezes Generali Investment TFI.
Nieco innego zdania jest Sebastian Buczek. - Rynki zachowują się stadnie. Dlatego, zakładając, że u nas ma być hossa, to musi być hossa również w Stanach. Aczkolwiek różna może być skala tych wzrostów. Przez ostatnią dekadę inwestorzy przyzwyczaili się, że należy kupować amerykańskie akcje, bo zapewniają one wyższe zwroty niż polskie. Widać to, gdy porównamy notowania WIG do np. indeksu Nasdaq. To nie oznacza jednak, że tak będzie w kolejnych latach. Warto pamiętać, że warszawska giełda też miała swoje okresy chwały, chociażby w latach 2003-2007, kiedy to u nas akcje drożały po 300-400 proc., a S&P500 podczas tamtej hossy wzrósł o „zaledwie” 100 proc. – przypomina Sebastian Buczek.
Jego zdaniem, jest spore prawdopodobieństwo, że w najbliższych latach to polskie akcje będą górować nad amerykańskimi. - Z analizy cyklu Kitchina wynika, na koniec 2024 r. WIG znajdzie się na poziomie 80 tys. punktów – zauważa.
17.02.2023

Źródło: Shutterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania