Rynki wschodzące mocno weszły w nowy rok
Rekordowe dane z chińskiej gospodarki, widmo wojny handlowej między USA a Państwem Środka, pytania o deficyt budżetowy w Indiach i optymizm na rosyjskiej giełdzie o tym w styczniu mówili inwestorzy
Pierwszy miesiąc 2018 r. był dla rynków wschodzących bardzo intensywny. W Chinach w połowie stycznia opublikowano oficjalny odczyt dotyczący tempa wzrostu produkcji krajowej za trzeci kwartał 2017 r. Chińskie PKB wzrosło w tym okresie o +6,9%, przewyższając zarówno rynkowy konsensus, jak i cel administracji Państwa Środka (+6,5%). Co więcej, po raz pierwszy od siedmiu lat gospodarka Chin przyspieszyła, innymi słowy wartość produkcji krajowej wzrosła bardziej niż w roku poprzedzającym. Pozytywnie rysuje się obraz także nadchodzących miesięcy – na początku roku JPMorgan podniósł prognozy wzrosty PKB Chin z 6,5% do +6,7%. W uzasadnieniu wskazywano na rosnący popyt globalny, który stanowi motor napędowy dla „fabryki świata”.
Reklama
Ostatnie tygodnie przyniosły także pewne wyzwania. Podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Davos Donald Trump ogłosił, że Stany Zjednoczone nałożyły cła na import paneli słonecznych oraz pralek. Ma to uchronić amerykańską gospodarkę przez zalewem tanich zagranicznych produktów. Jest to o tyle znaczące, że w pierwszym przypadku nałożone restrykcje dotkną przede wszystkim Państwo Środka. Komentatorzy wskazują, że działania mogą być początkiem wojny handlowej między dwoma największymi gospodarkami świata. Może być ona szczególnie dotkliwa dla Chin, ponieważ eksport do USA czterokrotnie przewyższa wartość towarów importowanych z tego kraju. O wysokim prawdopodobieństwie konfliktu mogą również świadczyć wypowiedzi przedstawicieli amerykańskiej administracji. W oficjalnym raporcie przygotowanym przez zespół Roberta Lighthizera, reprezentanta ds. handlu, znalazło się sformułowanie mówiące, że „przyjęcie Chin do Światowej Organizacji Handlu było błędem”. Zwrócono również uwagę, że Chiny zboczyły ze ścieżki prowadzącej do gospodarki rynkowej.
Przenosząc się na południe, do Indii, styczeń upłynął pod znakiem planowanej emisji długu rządowego, a co za tym idzie rosnącego zadłużenia. Administracja premiera Narendry Modiego zamierza wypuścić na rynek obligacje o wartości 12,6 mld dolarów, a pozyskane środki mają posłużyć do dokapitalizowania indyjskich banków państwowych, które borykają się z problemem złych kredytów. Papiery mają być wyemitowane przed końcem roku fiskalnego, a więc do 31 marca br. Na tym jednak nie koniec, po 1 kwietnia, a więc już w nowym roku budżetowym zadłużenie może wzrosnąć do rekordowego poziomu 102 mld dolarów. Jak podkreślają analitycy, założenia budżetowe mają oparcie w (ich zdaniem) zbyt optymistycznych prognozach i mogą nie przetrwać zderzenia z rzeczywistością, zwłaszcza biorąc pod uwagę perspektywę wyborów w 2019 r. Może to oznaczać przerwę w konsolidacji fiskalnej – planowana jest redukcja deficytu do 3% PKB, lecz według wskazań ostateczny cel może wynieść 3,2%. Plan na kolejny rok budżetowy ma zostać ogłoszony w czwartek 1 lutego br.
Sporo działo się również w Ameryce Łacińskiej. W czwartek 11 stycznia agencja ratingowa Standard & Poor’s obniżyła ocenę kredytową Brazylii z poziomu BB do BB- (poziom BB oceniany jest jako „papiery śmieciowe” o istotnie wyższym ryzyku). Decyzja jest motywowana zbyt wolnym tempem realizacji reformy emerytalnej. Wbrew zapowiedziom, zmian nie udało się wprowadzić w 2017 r. Wszystko wskazuje na to, że w związku z nadchodzącymi wyborami powszechnymi (odbędą się w październiku) nie zostaną one uchwalone także i w tym roku. Również same wybory są dla Brazylii sporym wyzwaniem. W kraju wciąż odbijają się echa afery korupcyjnej, ograniczając listę potencjalnych kandydatów. O fotel prezydenta raczej nie będzie ubiegać się Luiz Inacio Lula da Silva. Sąd apelacyjny podtrzymał wyrok skazujący Lulę za przestępstwa korupcyjne i zwiększył karę z 9,5 do 12 miesięcy więzienia. Lula może odwołać się od wyroku, jednak podtrzymanie decyzji będzie oznaczać ostateczne wyeliminowanie byłego prezydenta z wyścigu prezydenckiego.
Skandal korupcyjny uderzył mocno w jedną z największych brazylijskich spółek – Petrobras. Jego przedstawiciele są oskarżani o wręczanie łapówek politykom oraz pracownikom firm państwowych. W styczniu Petrobras zawarł ugodę z inwestorami, którzy uważają, że zostali narażeni na straty. W związku z aferą w 2015 r. cena akcji spółki spadła o -55%. Jak skomentowali przedstawiciele spółki, ugoda nie oznacza przyznania się do winy, a sam Petrobras padł ofiarą „przekrętu”.
Warto zwrócić uwagę także na Rosję. W styczniu rosyjska giełda święciła triumfy – wartość indeksu MICEX (denominowany w rublach), który grupuje najbardziej płynne spółki, wzrosła o +8,1%. Dobry sentyment jest związany z poprawą sytuacji na rynku ropy. Jej cena rośnie nieustannie od połowy ubiegłego roku i obecnie oscyluje w granicach 70 dolarów za baryłkę (w przypadku ropy brent). Rosyjskim aktywom nie przeszkadzają także kolejne restrykcje ze strony USA. W poniedziałek 29 stycznia opublikowana została lista rosyjskich polityków i liderów powiązanych z Władimirem Putinem. Dokument był przygotowywany przez sześć miesięcy przez amerykański Departament Skarbu (był on zobligowany do tego w związku z ubiegłorocznymi sankcjami), jednak wyniki prac budzą mieszane uczucia. Na osoby, które znalazły się na liście nie nałożono bowiem żadnych ograniczeń (za wyjątkiem tych osób, które wcześniej poddano sankcjom). Jak poinformowano, sam fakt znalezienia się w tym gronie jest „ostrzeżeniem, że relacje z USA mogą być utrudnione” i służy jako straszak dla innych podmiotów.
31.01.2018

Źródło: ImageFlow / Shutterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania