5 powodów, dlaczego warto pozbyć się funduszu obligacji High Yield
W środowisku długo utrzymujących się niskich stóp procentowych oraz polityki luzowania ilościowego banków centralnych, fundusze, których zarządzający inwestują w obligacje emitowane przez przedsiębiorstwa o niskim ratingu kredytowym, przynosiły ponadprzeciętne zyski. Według analityków FE Trustnet, od czasu kryzysu finansowego fundusze typu high yield zarobiły średnio ponad 113%. Chociaż w porównaniu z funduszami akcji wynik ten jest niższy, to został osiągnięty przy dużo mniejszej zmienności jednostki.
Sektor obligacji high yield w ostatnim czasie przeszedł okres wzmożonej zmienności spowodowany spadkiem cen surowców oraz obawami przed rozpoczęciem cyklu podwyżek stóp procentowych w USA. Obecnie zyski z funduszy tego typu są znacznie niższe.
Sprawdź: wyniki funduszy dłużnych globalnych High Yield
Zdaniem Tima Beck’a, zarządzającego funduszami Stenham Credit Opportunities, który wypowiedział się dla FE Trustnet w najbliższych latach inwestorzy powinni przygotować się na burzliwy okres funduszy obligacji high yield. Wśród powodów, dla których klienci powinni przemyśleć rezygnację z rozwiązań tego typu ekspert wymienia m. in. wyceny na wysokim poziomie, gorszą jakość nowych emisji, czy spadek płynności na tym rynku.
Chociaż zyski z inwestycji w obligacje korporacyjne, na poziomie powyżej 5%, mogą wydawać się bardzo atrakcyjne, zwłaszcza w porównaniu z papierami rządowymi oraz bonami skarbowymi, to Tim Beck ostrzega, że niskiej jakości obligacje high yield są obecnie znacznie bardziej wrażliwe niż w przeszłości na zmiany rynkowych stóp procentowych. Dodatkowo, jak zauważa specjalista, obecnie spora część obligacji wysokodochodowych, mających wbudowaną opcję call (których emitent ma prawo wykupienia papieru przed wyznaczonym terminem płatności, za cenę przewyższającą wartość nominalną obligacji) jest notowana po lub powyżej ceny wykonania, przez co inwestorzy mogą być narażeni na straty kapitałowe.
Kolejną ważną kwestią związaną z inwestowaniem w obligacje high yield są wskaźniki niewypłacalności, które na przestrzeni ostatnich lat znajdowały się na bardzo niskich poziomach. Ze względu na niskie stopy procentowe firmy miały możliwość refinansowania długów (zaciągnięcia kolejnego zobowiązania w celu spłaty uprzednio zaciągniętego długu) po niewielkim koszcie.
Zdaniem wielu specjalistów w kolejnych latach sytuacja ta nie ulegnie zmianie. Jednak, jak podkreśla Tim Beck, w związku ze znaczącym spadkiem rentowności, klienci nie będą należycie wynagradzani za inwestowanie w dług wyemitowany przez przedsiębiorstwa o niskim ratingu kredytowym – Spread (różnica pomiędzy oprocentowaniem obligacji high yield, a oprocentowaniem aktywów wolnych od ryzyka np. obligacji skarbowych) zwłaszcza w przypadku papierów dłużnych z niskim ratingiem kredytowym, nie rekompensuje średniego 5-letniego wskaźnika niewypłacalności. Ryzyko to jest niskie i takie też może pozostać przez kolejne lata. Jedkak biorąc pod uwagę niepewność dotyczącą gospodarki globalnej, uważamy, że nie jest to wystarczający powód aby inwestować w tę klasę aktywów - komentuje ekspert.
Zarządzający ostrzega także przed jakością obligacji emitowanych przez przedsiębiorstwa o niskim ratingu kredytowym, która ulega pogorszeniu. W związku z dużym popytem na wysokodochodowe obligacje, firmy emitujące mają większe możliwości wynegocjowania korzystniejszych warunków umów, co odbywa się kosztem nabywcy obligacji. Przed tym powszechnym zjawiskiem przestrzega także wielu innych specjalistów. –Emisje związane z większym ryzykiem mają obecnie większy udział w całym rynku, a w ujęciu wartościowym są wielokrotnością wielkości widzianych w czasach przed kryzysem - komentuje Tim Beck.
Kolejnym problemem jest płynność. Według danych opublikowanych przez RBS, płynność na globalnych rynkach finansowych, definiowana jako połączenie głębokości rynku (z ang. market depth), wielkości obrotu oraz kosztów transakcji, spadła o -70% od czasów ostatniego kryzysu. Stanowi to problem dla wszystkich zarządzających funduszami dłużnymi. Jednak Tim Beck zwraca uwagę, że w długim terminie, problem ten dotyczyć będzie w głównej mierze zarządzających funduszami high yield – Rynek znacząco wzrósł od 2008 r. , m. in. poprzez politykę zerowych stóp procentowych, które pobudziły wzrost popytu na tę klasę aktywów. Jednakże, wprowadzane w tym samym czasie regulacje ograniczyły skłonność banków do ryzyka– komentuje specjalista.
Ostatnie ostrzeżenie związane jest z osobami decydującymi się na inwestycje w tę klasę aktywów. Obligacje high yield stały się bowiem azylem dla rosnącej liczby inwestorów indywidualnych, którzy poszukują wyższych dochodów. – Od 2008 r. profil posiadaczy długu firm w dużym stopniu uległ zmianie – zwiększył się odsetek inwestorów detalicznych poprzez uczestnictwo w funduszach inwestycyjnych oraz ETF-ach. Zmiany te mogą niekorzystnie odbić się na całym rynku, gdyż - jak zaznacza zarządzający – inwestorzy indywidualni są bardziej skłonni do sprzedaży obligacji, czy tez udziałów w funduszach w okresie niepewności na rynku, co może spowodować większe spadki cen.
Magdalena Patynowska
Reklama
Analizy Online
27.04.2015

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania