Fundusze dłużne w 2026 r. Jakich wyników można się spodziewać?
W 2026 r. fundusze dłużne polskie przyniosą dodatnie stopy zwrotu, choć niższe niż w bardzo udanym 2025 r. – przewidują eksperci z TFI. Większość z nich stawia na papiery skarbowe o dłuższym terminie do wykupu.
Fundusze dłużne kończą trzeci rok z rzędu na plusie i wiele wskazuje na to, że także w 2026 r. przyniosą dodatnie stopy zwrotu. Eksperci z TFI zaznaczają jednak, że wyniki będą niższe niż w kończącym się 2025 r. Powód? Wyceny polskich obligacji zdyskontowały już znaczną część cyklu obniżek stóp procentowych, który zresztą powoli dobiega końca. Hamulcowym może być także trudna sytuacja fiskalna.
Reklama
- Proces dezinflacji wspierany przez zdecydowane wyhamowanie dynamiki wynagrodzeń otwiera przestrzeń do kontynuacji, choć już niewielkich, obniżek stóp procentowych. Ryzyko fiskalne pozostaje obecne, szanse na materializacje są niskie, ale niezerowe. Przy materializacji rząd mógłby sięgnąć po dodatkowe źródła dochodów (oprócz podwyżki CIT dla banków), np. rozwiązania analogiczne do rumuńskich, gdzie władze oczekują wygenerowania >1 proc. PKB dodatkowych wpływów podatkowych. Na rynku długu oznacza to bardziej wymagające otoczenie inwestycyjne. Przy niskich spreadach korporacyjnych oraz ograniczonym potencjale dalszych cięć stóp, oczekiwane stopy zwrotu funduszy obligacyjnych będą atrakcyjne relatywnie do inflacji, ale niższe niż w wyjątkowo sprzyjającym roku 2025 – ocenia Jakub Liebhart, wiceprezes Eques Investment TFI.
Od początku roku indeks obligacji skarbowych TBSP wzrósł o 8,6 proc. Według wyceny na 11 grudnia fundusze skarbowe długoterminowe zarobiły w tym czasie w ujęciu średnim 8,8 proc., a długoterminowe uniwersalne 8,1 proc. Najpopularniejsze wśród Polaków fundusze dłużne skarbowe krótkoterminowe zyskały z kolei średnio 5,6 proc., a dłużne uniwersalne 6,1 proc.
Zyski będą, ale niższe
Inflacja konsumencka w listopadzie wyniosła 2,5 proc. rok do roku i znalazła się dokładnie w celu inflacyjnym Narodowego Banku Polskiego. Co więcej, po raz pierwszy od sześciu lat poniżej 3 proc. r/r spadła inflacja bazowa, czemu sprzyja hamująca dynamika cen usług oraz wyraźne wyhamowanie wzrostu wynagrodzeń. To zestaw danych, który – w ocenie ekonomistów – otwiera przestrzeń do dalszego, choć już ograniczonego luzowania polityki pieniężnej.
– Jeśli inflacja w pierwszych miesiącach 2026 r. pozostanie stabilna i nadal będzie oscylować w okolicach 2,5 proc., Rada Polityki Pieniężnej – po zapowiedzianym okresie obserwowania sytuacji – może w marcu przystąpić do dalszych obniżek stóp procentowych. Przestrzeń do cięć nie jest już duża, ale 50 punktów bazowych pozostaje w zasięgu realizacji Rady. Do połowy przyszłego roku RPP obniży w mojej ocenie stopę referencyjną do 3,5 proc. i na tym zakończy cykl jej "dostosowań" – ocenia Monika Kurtek, ekonomistka Banku Pocztowego.
Choć eksperci z TFI zakładają scenariusz dalszych, ograniczonych obniżek stóp procentowych, są równocześnie zgodni, że zasadnicza część pozytywnego impulsu dla rynku obligacji jest już za nami. Wyceny papierów skarbowych uwzględniły znaczną część cyklu luzowania, co ogranicza potencjał powtórzenia wyników z 2025 r.
– Wyceny obligacji skarbowych zdyskontowały już dużą część cyklu obniżek stóp procentowych i obecne rentowności papierów rządowych znajdują się niżej niż jeszcze dwanaście miesięcy temu – zauważa Fryderyk Krawczyk, dyrektor inwestycyjny VIG / C-QUADRAT TFI. Zwraca on równocześnie uwagę, że mijający rok był nietypowy. Pomimo serii obniżek stóp procentowych przez RPP, rentowności obligacji dziesięcioletnich przez wiele miesięcy pozostawały stabilne, co wynikało z rosnącej premii terminowej i obaw inwestorów o długoterminowe perspektywy inflacyjne. To pokazuje, że w 2026 r. sam kierunek polityki pieniężnej może nie wystarczyć do generowania zysków.
- Pomiędzy majem a grudniem Rada Polityki Pieniężnej sześciokrotnie obniżyła stopy procentowe łącznie o 175 punktów bazowych. Pomimo ogromnego cyklu luzowania polityki monetarnej rentowności obligacji dziesięcioletnich w tym okresie, jak zamrożone, oscylują wokół poziomu 5,2 proc. Widzimy, że silny cykl łagodzenia stóp procentowych budzi obawy inwestorów o długoterminowe perspektywy inflacyjne, a co za tym idzie obniżki stóp procentowych były niwelowane przez wzrost premii terminowej. W sumie w mijającym roku, jeśli popatrzymy na zwrot indeksu polskich obligacji długoterminowych (BEPDG4 Index), to tegoroczny wynik w segmencie obligacji długoterminowych rozegrał się w jednym miesiącu pomiędzy marcem a kwietniem, gdzie obligacje długoterminowe przyniosły wyższe stopy zwrotu niż w pozostałych ponad 10-ciu miesiącach – zauważa Fryderyk Krawczyk.
Jednocześnie zarządzający podkreślają, że mimo ograniczonego potencjału dalszego spadku rentowności, punkt startowy dla rynku długu na 2026 r. pozostaje relatywnie korzystny. Obecne poziomy rentowności oraz wyraźnie dodatnie nachylenie krzywej dochodowości sprzyjają utrzymaniu dodatnich stóp zwrotu.
– Oczekiwania co do docelowej wysokości stopy referencyjnej w Polsce oscylują obecnie pomiędzy 3,25 a 3,50 proc. Z wysokim prawdopodobieństwem możemy założyć, że główny ruch spadkowy na rentownościach polskich obligacji mamy już za sobą. Jednak uczestnicy funduszy obligacji krótkoterminowych wciąż będą czerpali zyski z relatywnie wysokiej bieżącej rentowności funduszy, która istotnie przewyższa oprocentowanie lokat bankowych – wskazuje Lech Mularzuk, zarządzający funduszami PKO TFI.
Zwraca on jednocześnie uwagę na istotny argument przemawiający za obligacjami o dłuższym terminie zapadalności. Różnica rentowności pomiędzy obligacjami dziesięcio- i dwuletnimi sięga obecnie 120 punktów bazowych i jest najwyższa w tej dekadzie.
– Mimo że wysokie podaże długu netto będą przekładać się na podwyższone poziomy premii terminowej, to obecny poziom nachylenia krzywej coraz bardziej zachęca naszym zdaniem do inwestycji w obligacje z sektora 6-10 lat. Tym samym fundusze obligacji o dłuższych terminach do wykupu mogą okazać się ciekawym elementem zdywersyfikowanego portfela inwestycyjnego na przyszły rok – ocenia Mularzuk. - Pamiętajmy, że sentyment do polskiego rynku obligacji będzie zależał w dużej mierze od globalnych czynników makroekonomicznych oraz rynkowych w szczególności od wartości dolara amerykańskiego – dodaje.
Podobnie sytuację postrzega Dariusz Świniarski, strateg i zarządzający funduszami w Skarbiec TFI. W jego ocenie brak presji popytowej oraz słabnąca dynamika wzrostu wynagrodzeń oznaczają, że realne stopy procentowe w Polsce nie muszą pozostawać na obecnych, wysokich poziomach. – Rentowności SPW na środku krzywej oraz na jej długim końcu pozostają wyższe niż stawki rynku pieniężnego, co historycznie sprzyjało inwestycjom w papiery o dłuższej duracji – podkreśla Świniarski.
Wtóruje mu Bogdan Jacaszek, dyrektor biura alokacji i instrumentów dłużnych PZU TFI - W naszej opinii na koniec przyszłego roku stopa referencyjna zostanie obcięta do 3,5 proc., a w optymistycznym wariancie może zejść nawet do 3 proc. Powyższy scenariusz będzie sprzyjać przede wszystkim obligacjom o stałym oprocentowaniu o dłuższym terminie zapadalności. W przypadku pozytywnego rozwoju sytuacji z funduszy polskich długoterminowych obligacji skarbowych spodziewamy się co najmniej tak dobrych stóp zwrotu, jak w tym roku – zaznacza.
Jednocześnie część zarządzających zachowuje ostrożność wobec nadmiernego wydłużania duracji portfeli – W porównaniu z naszymi ocenami sprzed roku zmieniamy nastawienie wobec obligacji długoterminowych z pozytywnego na neutralne. Większa część ruchu rentowności w dół jest już za nami. Co nie znaczy, że fundusze te nie mają okazji generować atrakcyjnych stóp zwrotu. Rentowności obligacji cały czas są na relatywnie wysokich poziomach, a krzywa jest stroma. Ponadto przyszły rok powinien dać dobre warunki do selekcji zagranicznych aktywów, co – przy właściwych decyzjach – może przełożyć się na lepsze rezultaty – zaznacza Dariusz Kędziora, dyrektor zespołu zarządzania instrumentami dłużnymi w Pekao TFI. Wskazuje on równocześnie, że strategie dłużne krótkoterminowe mogą kolejny rok z rzędu osiągnąć stopy zwrotu przewyższające inflację oraz średnie oprocentowanie depozytów bankowych, choć nie spodziewa się on wyników tak wysokich, jak w poprzednich latach.
- Spready na polskich obligacjach korporacyjnych uważamy za wąskie i mało atrakcyjne. Z drugiej strony, w nadchodzącym roku dostrzegamy wartość w spreadach na polskich obligacjach skarbowych – zarówno stałoprocentowych (tzw. ASW, Asset Swap), jak i na obligacjach zmiennoprocentowych (tzw. discount margin) - wskazuje Dariusz Kędziora.
Obligacje korporacyjne: mniej premii za ryzyko
Ostrożniej zarządzający podchodzą natomiast do rynku obligacji korporacyjnych. Utrzymujące się wysokie zainteresowanie inwestorów i relatywnie wysokie napływy do funduszy sprawiły, że spready kredytowe pozostają wąskie.
- Polski rynek obligacji korporacyjnych w ostatnich miesiącach pozostaje relatywnie stabilny, a zainteresowanie inwestorów utrzymuje się na wysokim poziomie. W efekcie znacznych napływów do funduszy inwestycyjnych spready na wielu obligacjach są obecnie wąskie. W związku z tym kluczowa dla wyników funduszy z tego segmentu będzie ostra selekcja oparta na analizie fundamentalnej, bo niskie spready oznaczają mniejszą premię za ryzyko, a tym samym ograniczoną poduszkę bezpieczeństwa w razie pogorszenia sytuacji rynkowej lub kredytowej – wskazuje Łukasz Magiera, zarządzający funduszami TFI PZU.
W bardziej złożonym i selektywnym otoczeniu 2026 r. część ekspertów zwraca uwagę na fundusze dłużne uniwersalne, które łączą ekspozycję na obligacje skarbowe i korporacyjne oraz pozwalają elastycznie zarządzać duracją portfela.
– Uważamy, że perspektywy na 2026 dla funduszy dłużnych są w dalszym ciągu atrakcyjne. Relatywna atrakcyjność fundusz dłużnych długoterminowych w stosunku do krótkoterminowych jest najwyższa od lat i warto być obecnym w tym segmencie. Z punktów widzenia ryzyka na długim końcu krzywej warto pamiętać, że efektywnie seria tegorocznych obniżek stóp procentowych przefiltruje się w pełni przez polską gospodarkę w III kw. 2026 roku i wówczas zobaczymy czy ten głęboki cykl obniżek nie generuje presji inflacyjnej. Mimo tego ryzyka, które dostrzegamy, bilans ryzyk skłania nas do preferowania długiego końca krzywej. W naszej opinii w segmencie funduszy dłużnych najatrakcyjniejszą relację zysku do ryzyka zawsze oferują fundusze uniwersalne, które mają najszerszą politykę inwestycyjną i są bardziej odporne na rynkowe zaskoczenia, niż fundusze poszczególnych segmentów czy to skarbowe czy korporacyjne – ocenia Filip Nowicki, prezes SUPERFUND TFI.
Finanse publiczne czynnikiem ryzyka
Choć perspektywy dla rynku obligacji pozostają dobre, w 2026 r. znacznie większe znaczenie dla cen może mieć sytuacja finansów publicznych.
- W Polsce, mimo utrzymującego się solidnego tempa wzrostu gospodarczego, pozycja fiskalna pozostaje daleka od równowagi. Trwałe zbilansowanie budżetu będzie trudne bez ograniczenia wydatków, zwłaszcza że deficyt należy do najwyższych w UE, zajmuje dziś drugie miejsce wśród państw członkowskich – zauważa Jakub Liebhart z Eques Investment TFI. - Co istotne, rynki dłużne reagują na tę sytuację zaskakująco spokojnie: premia rentowności polskich 10-latek względem niemieckich Bundów zmniejszyła się w ostatnich 12 miesiącach o ponad 100 pb, a nachylenie krajowej krzywej dochodowości wzrosło o ok. 60 pb – dodaje.
To sugeruje, że inwestorzy nie wyceniają obecnie istotnego wzrostu ryzyka fiskalnego. W dłuższym horyzoncie skala wyzwań po stronie finansów publicznych pozostaje jednak znacząca. Ekonomiści PKO BP wskazują, że zadłużenie sektora instytucji rządowych i samorządowych wzrosło w ostatnich latach z 45 proc. do blisko 60 proc. PKB, a według prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego do 2030 r. może sięgnąć niemal 76 proc. PKB, co oznacza jeden z najszybszych przyrostów w Europie.
Dodatkowym obciążeniem są rosnące koszty obsługi długu, które zbliżają się do 3 proc. PKB, przy wciąż wysokim deficycie pierwotnym, przekraczającym 4 proc. Według analiz PKO BP zatrzymanie wzrostu relacji długu do PKB wymaga, by saldo pierwotne nie było niższe niż -1 proc. PKB. Osiągnięcie nadwyżki pierwotnej przekraczającej 1 proc. PKB prowadziłoby natomiast do obniżenia długu względem PKB. - To oznacza konieczność pozyskania ok. 4,5 proc. PKB w formie dodatkowych dochodów lub oszczędności. W przeciwnym razie kraj pozostanie w pułapce "rolowania", kiedy narastające koszty odsetkowe generują przyrost zadłużenia – wskazują.
I choć ryzyko gwałtownego pogorszenia sentymentu do polskiego długu nie jest scenariuszem bazowym, to w 2026 r. rynek obligacji może być bardziej wrażliwy na sygnały płynące z obszaru polityki fiskalnej, zwłaszcza w segmencie papierów długoterminowych.
16.12.2025
Źródło: Kuba Kwiatkowski/ Shutterstock.com




Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania