Czy "korporaty" dadzą dwucyfrowe stopy zwrotu?
Rok 2023 pod względem stóp zwrotu był dla funduszy obligacji korporacyjnych najlepszym okresem w historii. Jakie perspektywy mają przed sobą w kolejnych miesiącach? Czy warto je mieć w portfelu? Na co zwrócić uwagę, wybierając fundusz długu firm? A może lepiej wybrać się na rynek private debt?
W ubiegłym roku fundusze dłużne polskich obligacji korporacyjnych przyniosły średnio stopę zwrotu w wysokości 11,5%. Czy ten wynik jest do powtórzenia? Zdaniem uczestników debaty poświęconej papierom korporacyjnym, nie jest to wykluczone, choć raczej ostrożnie spodziewają się wzrostu o 7-9%. Gośćmi Roberta Stanilewicza podczas 6. Forum Inwestycji Osobistych byli Jakub Krawczyk, zarządzający funduszem Michael / Ström Domu Maklerskiego, Marcin Wiński, CIO i przewodniczący komitetu inwestycyjnego TYR TFI oraz Paweł Wróbel, equity portfolio manager TFI PZU.
Reklama
Jakub Krawczyk dzieli rynek obligacji korporacyjnych na trzy segmenty: emitentów o ratingu inwestycyjnym, spółki wysokodochodowe (high yield) oraz private debt. W tym ostatnim przypadku osiągnięcie stopy zwrotu rzędu 10% jest możliwe, jednak segment ten charakteryzuje się wysokim progiem wejścia w wysokości równowartości 40 tys. euro. Tę część rynku reprezentuje Marcin Wiński, który oczekuje dwucyfrowych stóp zwrotu także w tym roku, takie wyniki są bowiem z tym segmencie normą.
– Zajmujemy się spółkami, które mają konkretny projekt, ale nie są w stanie na czas uzyskać finansowania bankowego, często traktują to finansowanie pomostowo – tłumaczy przedstawiciel TYR TFI. – Wtedy to my jako TFI stawiamy warunki, na jakich pożyczamy pieniądze i kontrolujemy co kwartał stan każdego projektu. Dlatego mamy portfele bardzo skoncentrowane, kilkunastu do 20 emitentów, bo wtedy można ich kontrolować. Wadą tego rozwiązania z punktu widzenia inwestora jest próg wejścia do rynku funduszy zamkniętych.
Podkreśla, że w przypadku rynku private debt to TFI decyduje o stopie oprocentowania, a nie emitent.
Natomiast przy obligacjach wysokodochodowych zdaniem Jakuba Krawczyka możliwe jest wypracowanie 9-10%, podczas gdy szeroki rynek oferuje obecnie zwrot w wysokości WIBOR-u plus 200 punktów, czyli około 8%.
– Pasywnie, czyli z samego kuponu, dwucyfrowa stopa zwrotu może być trudna do uzyskania – zakłada zarządzający funduszem Michael / Ström Domu Maklerskiego.
Jeszcze większą ostrożnością wykazuje się Paweł Wróbel z TFI PZU, który zwraca uwagę na fakt, że fundusze obligacji korporacyjnych to grupa niejednorodna, dlatego stopy zwrotu mogą się bardzo różnić między poszczególnymi funduszami. Przypomina, że w ubiegłym roku w KupFundusz Live prezes KupFundusz.pl Grzegorz Raupuk w rozmowie z Robertem Stanilewiczem prezanalizował skład funduszy dłużnych korporacyjnych, które są bardzo zróżnicowane, a w zależności od poszczególnych funduszy różna jest stopa zwrotu.
Z analizy tej wynikło, że około 30% przeciętnego portfela stanowią WZ-ki (obligacje skarbowe o zmiennym kuponie) gwarantowane przez Skarb Państwa, kolejne 30% to duże spółki, za którymi też stoi Skarb Państwa (Pekao, PKO, PKN, PGE, KGHM itp.), a reszta to papiery zagraniczne lub fundusze papierów zagranicznych oraz polskich firm. Zdaniem Pawła Wróbla teraz może być dobry moment, żeby sięgnąć po papiery zagraniczne, ponieważ w strefie euro i w USA obniżki stóp wyceniane były na początku roku po 150 pb., teraz rynek wycenia 3-4 obniżki po 25 pb. Przy sprzyjających warunkach rynkowych dwucyfrowe stopy zwrotu są możliwe do osiągnięcia.
– Wygląda na to, że przez cały rok będziemy funkcjonować w warunkach wysokich stóp procentowych, one jutro nie spadną, a kupony też potrzebują czasu, żeby się zresetować [pół roku – red.]. Czy te fundusze są bezpieczne? Zarządzający mają zakaz używania takich słów jak „bezpieczny”, „gwarantowany”. Inwestorzy indywidualnie często kojarzą bezpieczeństwo z niską zmiennością. Akurat fundusze obligacji korporacyjnych w Polsce charakteryzują się niską zmiennością, ale nie oznacza to, że nie ma tam ryzyka. Jest m.in. ryzyko kredytowe i ryzyko kłopotów z płynnością. Wydaje się, że w porównaniu z sytuacją sprzed 6 lat, z poprzednim cyklem, emitenci są dzisiaj relatywnie dobrze przygotowani na spowolnienie – mówi Jakub Krawczyk.
Dodaje tu, że dobrym przykładem jest rok 2022, kiedy nie można było praktycznie otrzymać kredytu hipotecznego, bo KNF podwyższył wymagania co do wkładu własnego, co przełożyło się na wzrost ryzyka kredytowego dla najmniejszych deweloperów, ale na rynku niewiele się w istocie wydarzyło, nie było fali bankructw.
– Ryzyko należy postrzegać przez pryzmat niewypłacalności. W 2022 roku wszyscy emitenci z Catalystu byli wypłacalni, w 2023 były tylko dwa przypadki niewypłacalności: Getin Noble (przymusowa restrukturyzacja) i EuCO. Na ten rok do spłaty jest 5,5 mld zł, w tym ok. 3 mld zł jest przypisane do spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa – mówi Marcin Wiński. – Napływy to 16 mld zł, 2,5 mld to jakieś 8%, tak można by oszacować ryzyko. Jednak sektorowo większość emitentów to deweloperzy i spółki windykacyjne. Te sektory miały dobry rok, są w dobrej sytuacji finansowej, ryzyka są nieduże. Skala zapisów na nowe emisje deweloperów jest niebotyczna, popyt jest bardzo duży, 3-4 razy przekracza ofertę, więc firmy nie powinny mieć problemu ze zrolowaniem długu.
Według Pawła Wróbla z TFI PZU prawdopodobieństwo osiągnięcia ujemnej stopy zwrotu na funduszach obligacji korporacyjnych jest mało prawdopodobne, ponieważ rentowności są obecnie wysokie. Na Catalyście mamy ok. 70 emitentów, to mały, wąski rynek i trzeba się liczyć z tym, że od czasu do czasu defaulty będą się zdarzać. Prawdopodobieństwo upadku spółki o ratingu inwestycyjnym w perspektywie roku jest zaniedbywalnie małe. W przypadku horyzontu 5-letniego prawdopodobieństwo upadku spółki z ratingiem BBB (inwestycyjnym) wynosi 1 do 50, w przypadku BB (Kruk, Echo) 1 do 13. Ale ze względu na potencjalne ryzyko defaultów ważna jest dywersyfikacja i pod względem spółek, i sektorów (tu są możliwości na rynkach zagranicznych).
Wszyscy uczestnicy debaty podkreślają zgodnie, że fundusze obligacji korporacyjnych w Polsce inwestują w bardzo różne aktywa, nie tylko w obligacje korporacyjne, dlatego zawsze warto zapoznać się z kartami funduszu. Najczęściej znajdują się w nich WZ-ki lub pozycje zagraniczne, a taki fundusz będzie się zachowywał inaczej niż szeroki rynek obligacji korporacyjnych. 3-4 letnia WZ-ka płaci dziś WIBOR plus 30, przed rokiem było to ponad 100. Do tej pory w tym roku wyniki funduszy obligacji korporacyjnych są bardzo dobre, a większość tego wyniku zrobiły WZ-ki.
– Warto też zwrócić uwagę na fakt, o który rzadko inwestorzy pytają, czyli strukturę branżową i dywersyfikację. W przypadku segmentu investment grade będzie bardzo spółek SP, przemysłu, telekomunikacji. W przypadku high yieldu dominują nieruchomości, powyżej 50% emitentów – mówi Jakub Krawczyk, zarządzający funduszem Michael / Ström Domu Maklerskiego.
Paweł Wróbel podkreśla, że fundusze obligacji korporacyjnych są sobie nierówne, inaczej zachowa się taki z rentownością 7%, a inaczej 10%. W TFI PZU dobrym przykładem jest inPZU Obligacje Korporacyjne High Yield, który opiera się na rynku strefy euro. Ten fundusz zachowuje się w dwóch trzecich tak jak akcje i w jednej trzeciej tak jak rynek obligacji. W tym funduszu bardziej istotna jest część spreadowa niż część odpowiadająca za stopę procentową. Ta część spreadowa jest silnie skorelowana z rynkiem akcji, uzależniona od koniunktury w gospodarce. Inaczej zachowa się fundusz nastawiony na globalne investment grade’y, tam spread jest mniej ważny, a istotniejsze, co będzie się działo ze stopą procentową. Ważne jest, ilu jest emitentów, ekspozycja geograficzna, te wszystkie informacje znajdują się w karcie funduszu. Istotne są także koszty, które zawsze je sprawdzić.
– Przy każdej inwestycji należy sprawdzać relację zysku do ryzyka, czyli właśnie yield oraz ratingi poszczególnych emitentów (struktura portfela). Druga rzecz to kwestia zabezpieczeń. Kupujący jednostki funduszu mają małe pojęcie o tym, jak zabezpieczony jest dług. W przypadku emitentów o niskim ratingu lub bez historii inwestycyjnej wymagane są zabezpieczenia, np. nieruchomości, zapasy, aktywa rzeczowe, udziały, zarządzający funduszem musi mieć scenariusz na wypadek niewypłacalności spółki – tłumaczy Marcin Wiński z TYR TFI.
Polska gospodarka powinna się rozwijać w dość szybkim tempie, może nawet 4%, mamy za sobą podwyżki 800+, płacy minimalnej, podwyżki w budżetówce, to wszystko będzie wpływało na wzrost PKB. Inflacja będzie spadać jeszcze przez dwa miesiące, a potem wzrośnie do 5-6% na koniec roku.
– Z punktu widzenia polskiego rynku jest dobrze i bezpiecznie, ale patrząc szerzej, nie jestem superoptymistą, jeśli chodzi o pozostałe rynki – mówi Paweł Wróbel. – Modele bierze się z rynków zagranicznych, one są wrażliwe na zmiany spreadów, np. w covidzie obligacje HY potrafiły potracić po 20%. Niemiecka gospodarka ma trudności, jeśli tam spready wzrosną, to mogą być procentowe straty na funduszach. Sytuacja w Chinach jest niejasna, PMI-e wynoszą ok. 50 [granica dzieląca rozwój rynku od regresu – red.], ale jest problem z rynkiem nieruchomości. Zdecydowanie lepiej wypadają Stany.
Marcin Wiński zaznacza, że z punktu widzenia funduszy obligacji korporacyjnych nie powinniśmy się obawiać podwyższonej inflacji. Wyższa inflacja i oczekiwania wysokich stóp spowodują, że nasze inwestycje będą pracować jeszcze długo na podwyższonych rentownościach. Gdy inflacja będzie spadać, to zarobimy na spadku rentowności, ale potem długoterminowo wyniki będą słabsze.
12.03.2024

Źródło: Hadayeva Sviatlana / Shutterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania