Koniec mody na spółki wzrostowe. Teraz czas na jakość
Amerykańska giełda przez ostatnią dekadę udowodniła, że jest światowym liderem. Czy dobra passa będzie trwać dalej? Stopy procentowe utrzymywane są na podwyższonym poziomie zgodnie ze scenariuszem „wyższe na dłużej”. Czy wobec tego dawne metody inwestycyjne nadal będą się sprawdzać? Zapraszamy na wywiad z Grantem Bowersem z Franklin Equity Group.
Analizy Online: Na jakim etapie cyklu koniunkturalnego, Pana zdaniem, znajduje się amerykańska gospodarka?
Reklama
Grant Bowers, starszy wiceprezes i zarządzający portfelami inwestycyjnymi w Franklin Equity Group: Cofnijmy się trochę w czasie, aby nakreślić, gdzie jesteśmy obecnie. Rok 2022 był trudnym rokiem. Był to okres silnej inflacji, trwała pandemia Covid, doświadczyliśmy problemów związanych z zerwanymi łańcuchami dostaw, miała też miejsce eskalacja konfliktu Rosji z Ukrainą, a przy tym jeszcze decyzje Fed doprowadziły do gwałtownego wzrostu stóp procentowych. W tym trudnym otoczeniu weszliśmy w 2023 rok i jak powszechnie oczekiwano, miała nadejść recesja. Jednakże teraz, gdy rozmawiamy, 10 miesięcy roku jest już za nami, a rynki utrzymają się w dobrej kondycji. Z naszych obserwacji wynika, że jesteśmy w późnej fazie cyklu monetarnego, bowiem Fed prawdopodobnie zakończył serię podwyżek, pozostałe banki centralne zapewne też lub zbliżają się do końca, a przy tym inflacja maleje. Lecz gdy pochylimy się nad sytuacją konsumenta (konsumpcja wewnętrzna w US), widzimy, że prezentuje się ona pozytywnie, chociaż może nie tak dobrze jak rok temu, ale nadal dobrze. Mamy też wysokie zatrudnienie i wzrost płac, co tworzy świetnie uwarunkowane otoczenie. Jesteśmy więc dość optymistycznie nastawieni wobec amerykańskiego rynku. Jeżeli dojdzie do pogorszenia koniunktury gospodarczej, nawet w formie recesji, to uważamy, że będzie ona dość płytka, a rynki zapewne nie zareagują silnie na taki scenariusz. Obecne pozytywne tło jest dodatkowo wspierane przez rozwój sztucznej inteligencji (AI).
AOL: Czy myśli Pan, że sztuczna inteligencja będzie stanowić kolejną rewolucję? A może wskazałby Pan inny megatrend, który istotnie wpłynie na przyszłe otoczenie inwestycyjne?
GB: Sztuczna inteligencja ma w sobie ogromny potencjał. Jestem naprawdę pozytywnie nastawiony wobec tego megatrendu, ale nie tylko z perspektywy sektora high-tech, bowiem AI przyniesie wiele korzyści całej gospodarce w obszarze produktywności, redukcji kosztów oraz generowania dodatkowych przychodów. Jesteśmy dopiero na bardzo wczesnym etapie transformacji związanej z tym tematem. To ważna kwestia, ponieważ przeznaczono znaczące ilości kapitału na budowę modeli językowych, by w przyszłości osiągać wyższe przychody i myślę, że będzie to spory bodziec dla rynku amerykańskiego. Jestem także pozytywnie nastawiony wobec rozwoju sektora opieki zdrowotnej (ang. health care), na co wskazują takie czynniki jak starzejące się społeczeństwo oraz rosnąca klasa średnia, co może mieć przełożenie na zwiększony popyt w obszarze zaawansowanej opieki zdrowotnej. Ze względu na obecny trend transformacji energetycznej, także w tym sektorze mogą ujawnić się spółki o dużym potencjale. Jednakże, uważam, że to AI będzie zdecydowanie dominującym trendem w najbliższych latach.
AOL: Nałożenie się na siebie czynników, takich jak deglobalizacja czy podwyższone stopy procentowe, skutkuje zmianą reżimu inwestycyjnego, w którym działają rynki. Czy zgadza się Pan z tą tezą? A jeżeli tak, co warto zmienić w swoim podejściu do inwestowania?
GB: Tak, jestem w stanie się z tym zgodzić, w dużej części dlatego, że stopy procentowe utrzymujące się na poziomie 4-5%, zgodnie z założeniem „wyższe na dłużej” (ang. higer for longer), przyczyniają się do powstania nowego reżimu inwestycyjnego. Gdyby cofnąć się o kilka lat wstecz, szczególnie w sektorze technologicznym, spółki na wczesnym etapie rozwoju zdobywały środki za niską cenę. Inwestorzy kupowali to, co rośnie, a kwestia osiągania zysków przez spółki była zdecydowanie drugorzędna. Teraz nadszedł czas na racjonalizację. Spółki muszą zacząć dostarczać realną stopę zwrotu, ponieważ pieniądz kosztuje. Uważam, że taki stan rzeczy będzie motywować do przykładania większej uwagi na dochodowość przedsiębiorstw. Z drugiej strony bieżąca sytuacja może doprowadzić do trudności w prowadzeniu firm na wczesnym etapie rozwoju, nawet jeżeli są to spółki wzrostowe. Jestem obecnie zdania, że nowy reżim inwestycyjny skieruje szerokie grono inwestorów w kierunku poszukiwania wartości (value), odciągając tym samym od bezkrytycznego podążania za wzrostem (growth). Ostatecznie największą popularnością może cieszyć się obszar wzrostu o wysokiej jakości (quality). Minął czas popularności „błyszczących” spółek, nadszedł czas na spółki cechujące się jakością, z niskim zadłużeniem, wysokim przepływem gotówki i stabilnymi wynikami.
AOL: Co Pan sądzi o obecnych wycenach na amerykańskim rynku? Czy nie uważa Pan, że akcje są zbyt drogie względem innych rynków, na przykład względem rynku europejskiego? W funduszu Franklin US Opportunities prognozowany wskaźnik P/E wynosi aż 33, co świadczy o niezbyt atrakcyjnej relacji ceny do prognozowanych zysków.
GB: Faktycznie, nie można powiedzieć, że jest tanio względem innych rynków na świecie, jednakże marże zysku przedsiębiorstw w USA także są większe niż w pozostałych regionach. Amerykańska gospodarka różni się od europejskiej. Podczas gdy na Starym Kontynencie dominują sektory z przewagą spółek typu value, do których zaliczyłbym sektory przemysłowy, bankowy i energetyczny, tak w USA górują sektory znacznie bardziej zorientowane na wzrost, jak sektory technologiczny i opieki zdrowotnej, a te cechują się większymi zyskami, co stanowi wsparcie dla wyższych wycen. Jestem zdania, że amerykańskie rynki akcji nadal cechują się wysoką atrakcyjnością w porównaniu do pozostałych rynków rozwiniętych.
AOL: Odkąd dołączył Pan do Franklin Templeton w 1993 roku miało miejsce wiele spektakularnych wzlotów i upadków na rynkach. Czy zaobserwował Pan jakieś pułapki, w które inwestorzy wielokrotnie wpadali, a których można było uniknąć?
GB: Myślę, że jednym z powtarzalnych błędów jest pogoń za wynikami, zgodnie z regułą „kupuję to, co rośnie”. Takie podejście prawdopodobnie poskutkuje koncentracją naszego portfela w wąskim obszarze rynku, który może być już przesycony. Cenię sobie podejście kontrariańskie, gdyż na tym właśnie polega poszukiwanie okazji. My prowadzimy strategię opartą o spółki różnych kapitalizacji, więc mamy możliwość wyjść w swoich poszukiwaniach poza segment dużych spółek, analizujemy także małe i średnie spółki i to właśnie tam kryją się okazje inwestycyjne. Inną pułapką, w którą wpadają inwestorzy, jest podejmowanie decyzji na podstawie zeszłorocznych stóp zwrotu. Rzadko kiedy fundusze osiągają bardzo dobre wyniki 2-3 lata z rzędu. Aktywny handel i próby wyczucia rynku są naprawdę trudne. My przyjmujemy inne podejście. Wiemy, w czym jesteśmy dobrzy i tym się kierujemy, a do takich obszarów zaliczamy inwestowanie we wzrostowe spółki o małej i średniej kapitalizacji, dobrze znamy obszar sektora technologicznego i trzymanie się takiego podejścia z czasem popłaca. 2022 rok był bardzo wymagający, lecz my postrzegaliśmy ten okres jako dobry czas na akumulacje akcji. Teraz możemy obserwować, jak nasze stopy zwrotu idą w górę.
AOL: Czy mógłby Pan rozwinąć temat o tym, jak wygląda proces inwestycyjny w ramach strategii US Opportunity?
GB: Strategia US Opportunity opiera się na podejściu bottom-up. Oznacza to, że przy selekcji akcji główną rolę odgrywają fundamenty spółki. Dysponujemy zespołem analityków z podziałem na sektory: technologiczny, przemysłowy, opieki zdrowotnej. Przy doborze kierujemy się zasadą silnego przekonania wobec danego waloru, lecz nie należy tego utożsamiać z wysoką koncentracją. Nasze portfele są mocno zdywersyfikowane. Czujemy się w pełni komfortowo, gdy posiadamy walory niedoważone lub przeważone w stosunku do benchmarku. Staramy się dostarczać realną wartość dla inwestorów, gdyż w aktywnym inwestowaniu nie chodzi o to, by sprzedawać benchmark. W efekcie otrzymujemy wysoki wskaźnik active share. Nasi analitycy dostarczają propozycje inwestycyjne, a ja wraz z współzarządzającymi funduszem dokonujemy ich selekcji, biorąc pod uwagę aspekty ryzyka i dywersyfikacji portfela. Warte podkreślenia jest to, że potencjał wzrostu sam w sobie nie jest naszym jedynym wyznacznikiem. Spółki dobierane do portfela cechują się wysoką jakością oraz elementami zrównoważonego rozwoju.
AOL: Czy w takim razie „opportunity” w nazwie nie jest trochę mylące?
GB: W zasadzie to nie sądzę, by tak było. Istnieje wiele sposobów na generowanie alfy, nawet jeżeli jesteś inwestorem zorientowanym na wzrost. Można koncentrować się na krótkim terminie, jak w przypadku funduszy hedgingowych. Alternatywą jest rozwiązanie o bardziej stabilnym charakterze. Rynek jest niezwykle efektywny w perspektywie roku. Ale wraz z wydłużającym się horyzontem czasowym, staje się coraz mniej efektywny. My przyjmujemy długoterminową perspektywę i dłuższy horyzont czasowy niż rynek. Nie staramy się przewidywać ruchów na rynku, staramy się dotrzeć do najlepszych spółek, które osiągną wyniki lepsze od średniej w perspektywie 3-4 lat.
Grant Bowers związany jest z Franklin Templeton od 1993 roku. Jest Starszym Wiceprezesem i zarządzającym portfelami inwestycyjnymi w zespole Franklin Equity Group. Pełni funkcje głównego zarządzającego portfelami funduszy Franklin Growth Opportunities Fund, FTIF Franklin U.S. Opportunities Fund (SICAV) i FTVIP Franklin Large Cap Growth Fund oraz portfeli powiązanych, a ponadto jest członkiem zespołu ds. akcji amerykańskich spółek o potencjale wzrostowym (U.S. Growth) we Franklin Equity Group. Grant Bowers odzwiedził Polskę w związku z udziałem w kongresie Xelion.
Z ramienia Analiz Online rozmawiał Michał Oller i Michał Duniec.
06.12.2023

Źródło: Analizy.pl
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania