Fundusznie opublikowałjeszcze strukturyaktywów9 copyikonaikonacheckrxFill 1filmIconinfografikaIconwywiadIconGroup 2!!whitesvg/lupaWhitewhitesvg/megafonWhiteGroup 3Page 1GroupGrouplocationcheckBigKontaktGroup 4Fill 1Group 2GroupDO GÓRYWfGroup 8iGroup 3rvxGroup 9
Content 700x200
Content 300x250

Reklama

Notowania - Fundusze Inwestycyjne Otwarte Porównywarka funduszy i ETF-ów

KNF: Widzimy więcej, niż widzi rynek i niż się rynkowi wydaje

Czy wydarzeń na rynku funduszy sprzed czterech lat można było uniknąć, czego po ostatnich sankcjach nauczyli się depozytariusze, a także jaką metamorfozę przeszedł sam Urząd – m.in. o tym rozmawiamy z Rafałem Mikusińskim, Zastępcą Przewodniczącego KNF i Piotrem Kozińskim, Dyrektorem Departamentu Funduszy w UKNF.

Jagoda Fryc: Zmiany regulacyjne wprowadzone po aferze GetBack spowodowały, że fundusze inwestycyjne aktywów niepublicznych (FIZAN) funkcjonują w rygorystycznym reżimie informacyjnym, co skutecznie ogranicza ich dystrybucję. Tymczasem są klasy aktywów, w które można zainwestować wyłącznie poprzez FIZAN-y. Pojawiają się głosy, jak np. Rafała Lisa z CVI (zarządzający funduszami private debt), że to hamuje m.in. rozwój rynku private debt w Polsce. Czy liberalizacja reżimu informacyjnego FIZAN-ów jest możliwa?

Rafał Mikusiński, Zastępca Przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego: Część tych kwestii adresujemy w tak zwanym „warzywniaku”. Jest to robocza nazwa pakietu zmian legislacyjnych składających się na projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku z zapewnieniem rozwoju rynku finansowego oraz ochrony inwestorów na tym rynku, które są obecnie procedowane w Ministerstwie Finansów i za jakiś czas mają ponownie trafić do konsultacji. Nie jestem jednak przekonany, czy rzeczywiście to jest taki problem, że niektórzy inwestorzy nie mogą zobaczyć atrakcyjności tych produktów z uwagi na panujący reżim informacyjny. Branża na spotkaniach z nami niczego takiego nie mówi.

Reklama

Mówią za siebie liczby. Do takich funduszy nie ma napływów.

Rafał Mikusiński: FIZAN jako taki stał się bardzo niepopularnym produktem w sieciach sprzedaży oraz wśród klientów z uwagi na wydarzenia z ostatnich lat. Uważam zatem, że to nie tyle regulacje przeszkadzają, ale w większym stopniu historyczne wydarzenia sprawiły, że te produkty są passé. Poza tym bardzo ciężko dziś jest utworzyć FIZAN i pozyskać depozytariusza, dlatego że banki do świadczenia tego typu usług się już nie palą.

Zapisz się na Newsletter
Bądźmy w kontakcie! Prosto na Twojego maila będziemy wysyłać skrót najważniejszych informacji ze świata finansów, powiadomienia o nowościach rynkowych, najnowsze oceny i raporty oraz codzienne notowania wybranych przez Ciebie funduszy inwestycyjnych.
Newsletter

Ale depozytariuszem może być nie tylko bank. Dla niepublicznych FIZ-ów funkcję tę ma możliwość pełnić również firma inwestycyjna (dom maklerski), dysponująca zezwoleniem na przechowywanie lub rejestrowanie instrumentów finansowych.

Rafał Mikusiński: Tu rodzi się pytanie, czy dom maklerski gwarantuje taką samą jakość - oczywiście w zakresie usług depozytariusza - jak duży bank.

Historia z ostatnich lat pokazuje, że również banki-depozytariusze nie zawsze są gwarantem bezpieczeństwa.

Rafał Mikusiński: Ale odrobiły lekcję.

Co Pan ma na myśli?

Rafał Mikusiński: Zweryfikowały, co należy robić, jako depozytariusz i wzmocniły swoje kadry. To wiązało się z podwyżką cen za takie usługi, a czasami - ze względu na ryzyko - również z odmową ich świadczenia danemu funduszowi. Ryzyko jest bowiem duże. Niedawno Wojewódzki Sąd Administracyjny oddalił skargę mBanku na decyzję KNF z grudnia 2021 r. o nałożeniu na kar pieniężnych (łącznie 4,3 mln zł – red.) w związku z nienależytym pełnieniem funkcji depozytariusza.

Piotr Koziński, p.o. Dyrektora Zarządzającego Pionem Nadzoru nad Rynkiem Kapitałowym, Dyrektor Departamentu Funduszy Inwestycyjnych i Funduszy Emerytalnych w UKNF: W efekcie naszych komunikatów, decyzji sankcyjnych KNF i interakcji z sektorem, depozytariusze zdali sobie sprawę z tego, jaka odpowiedzialność na nich spoczywa i jakie mają ustawowe obowiązki. W rezultacie, banki zweryfikowały ponowne ryzyko i trudno się dziwić, że FIZAN-y zostały wypchnięte przez niektórych depozytariuszy bankowych. Powstają wprawdzie nowe podmioty, ale wciąż pozostaje kwestia ryzyka.

Wydaje mi się również, że nie powinniśmy tutaj rozmawiać o problemie, ale o specyfice tego produktu. FIZAN nie jest skierowany do inwestora detalicznego. Sankcje nakładane na banki wiązały się również z dystrybucją produktów nieadekwatnych dla klientów detalicznych.  

Jedno z TFI, już po raz trzeci z rzędu, nie przekazało w ustawowym terminie sprawozdań finansowych funduszy otwartych. Najważniejszych dokumentów z punktu widzenia inwestorów.  Towarzystwo zmieniło też sposób wyceny - notowania jednostek pojawiają się obecnie z trzydniowym opóźnieniem (np. z 12 września publikowane są 15 września). Wyniki inwestycyjne funduszy też pozostawiają wiele do życzenia. Są to niepokojące sygnały. Czy UKNF je słyszy i czy reaguje?

Rafał Mikusiński: A Pani co by nam sugerowała, jakiej reakcji oczekiwała?

Ja nic nie sugeruje, ja tylko pytam. To pytanie o szybkość reakcji Urzędu na niepokojące wydarzenia w podmiotach nadzorowanych. To pytanie zasadne w kontekście wniosków z kontroli NIK, która stwierdziła opieszałość w działaniu UKNF w sprawie GetBacku. W raporcie z września ubiegłego roku Izba zwróciła uwagę na słabości systemowe nadzoru, które w konsekwencji mogą doprowadzić do zbyt późnej i nieadekwatnej reakcji na nieprawidłowości w działalności nadzorowanych podmiotów.

Piotr Koziński: Urząd KNF ustosunkował się do wystąpienia pokontrolnego NIK oraz do informacji o wynikach kontroli w trybie przewidzianym stosownymi przepisami prawa. W niektórych obszarach UKNF uznał ustalenia NIK, prezentowane przez NIK interpretacje przepisów lub sformułowane wnioski za dyskusyjne czy też wątpliwe, co znalazło wyraz w korespondencji między UKNF a NIK. Niezależnie od zgłoszonych zastrzeżeń, wystąpienie NIK zostało wnikliwie przeanalizowane przez UKNF, a wnioski pokontrolne sformułowane w wystąpieniu pokontrolnym NIK zostały wdrożone, o czym UKNF informował NIK.

Z uwagi na obowiązujące przepisy o tajemnicy zawodowej nie możemy przekazywać informacji o czynnościach podejmowanych wobec poszczególnych podmiotów. Mówię zatem na dużym poziomie ogólności. Widzimy więcej, niż widzi rynek i niż się rynkowi wydaje. Niezależnie od tego - spływa też do nas wiele sygnałów o nieprawidłowościach. Część z tych sygnałów jest przesadzona, nieuzasadniona, bo proszę pamiętać, że pewne warunki i procedury są regulowane na poziomie statutów, a nie każdy je czyta, natomiast poskarżyć się może każdy.

Niemniej jednak wszystkie te sygnały są przez nas analizowane i każda wykryta nieprawidłowość jest przez nas w taki, bądź inny sposób piętnowana. Podejmujemy też działania nieszablonowe, w zależności od wagi stwierdzanych nieprawidłowości. Wzywamy zarządy lub rady nadzorcze TFI lub firm inwestycyjnych na tzw. dywanik, oczekujemy wyjaśnień i wprowadzenia porządku. Po takich spotkaniach mogę powiedzieć, że podejmują one działania naprawcze. Część spraw kończy się jednak sankcjami, jak w przypadku TFI Agio, które niedawno zostało ukarane właśnie za nieprzekazanie sprawozdań finansowych w ustawowym terminie. I każdy musi się liczyć z taką reakcją nadzoru.

W raporcie pokontrolnym opublikowanym dokładnie rok temu NIK zwróciła uwagę, że systemy przetwarzania danych z raportów w UKNF miały ograniczone możliwości przeprowadzania sprawnej ich weryfikacji. Z tego powodu szybka identyfikacja błędów i nieprawidłowości była utrudniona. Czy coś się w tej kwestii zmieniło?

Rafał Mikusiński: Urząd ma bardzo dużo danych i rzeczywiście kiedyś może mniej na nich polegał. Natomiast teraz mogę powiedzieć, że wykorzystuje je efektywnie. Mamy bardzo duży projekt związany ze sprawozdawczością funduszy, co zresztą wymaga zmiany przepisów. Po naszej stronie jest to zmiana procesów i zmiana informatyczna, a po stronie legislacyjnej – jest to zmiana rozporządzenia.

Do niedawna borykaliśmy się też z problemem odchodzenia naszych pracowników do biznesu. Przyjmowaliśmy nowych ludzi, inwestowaliśmy w nich czas i pieniądze, a oni po jakimś czasie szli na rynek. Realia finansowe są, niestety, niesprzyjające, ale branża TFI i tak twierdzi, że dużo płaci na nadzór. Tymczasem skuteczny i efektywny nadzór musi być odpowiednio finansowany. I nie chodzi tylko o wynagrodzenia, ale też o systemy informatyczne, których wdrożenie i utrzymanie jest kosztowne.

NIK jako słabość systemową wskazała także niewielką liczbę przeprowadzanych kontroli. W kluczowym dla nadzoru nad rynkiem funduszy inwestycyjnych Departamencie Funduszy Inwestycyjnych i Funduszy Emerytalnych nie wprowadzono też procedury ich planowania. Czy kontroli jest dziś więcej?

Piotr Koziński: Przy pracy na danych odchodzimy już od podejścia „human-readable” na rzecz „machine-readable”, co nam pozwala na znacznie szybsze przeanalizowanie dużej ilości informacji, które do nas spływają. To oznacza, że kontroli nie musi być koniecznie więcej, ale ich efektywność wzrasta, bo one są precyzyjnie celowane. Zmiana jest zatem kolosalna – określamy to jako nadzór oparty na ryzyku.

Na Agio Funds TFI została nałożona sankcja za opóźnienia w przekazywaniu sprawozdań funduszy zamkniętych z lat 2019-2020. Zatem po trzech latach. Wspomniane już wcześniej w tej rozmowie inne TFI miało problemy z przekazaniem sprawozdań funduszy w ustawowym terminie po raz pierwszy dokładnie rok temu. Potem z ustawowych obowiązków nie wywiązało się jeszcze dwukrotnie. Przypomnę, że mówimy o opóźnieniach w sprawozdawczości funduszy otwartych, co jest sytuacją, która się w przeszłości nie zdarzała. Systemy i narzędzia są sprawniejsze, ale jeśli chodzi o czas trwania postępowań administracyjnych, widać że nie zmieniło się wiele.

Rafał Mikusiński: Rozumiem niecierpliwość uczestników rynku, że nie sypiemy sankcjami bardziej, choć i tak jest ich dużo. Ale po pierwsze – o zdecydowanej większości naszych działań, które przynoszą wymierne skutki, jak wspomniane „wzywanie na dywanik” czy kierowane w trybie nadzorczym zalecenia do poszczególnych podmiotów, szeroki rynek nie wie, bo obowiązuje nas tajemnica zawodowa. O ułamku tych działań rynek dowiaduje się z komunikatów o nakładanych sankcjach, które  są ostatecznością.

Po drugie – kodeks postępowania administracyjnego to akt prawny, który w pewnym sensie skutecznie utrudnia nam pracę nadzorczą. Aby nasze postępowania nie zostały później podważone przez sądy administracyjne, muszą być bardzo skrupulatnie przeprowadzone i udokumentowane. A to czasami musi potrwać, także z uwagi na wysoki poziom skomplikowania spraw, którymi się zajmujemy.

KPA przewiduje, że w ciągu 2 miesięcy od dnia wszczęcia postępowania powinny być załatwione sprawy mające charakter szczególnie skomplikowany. W ciągu 1 miesiąca powinna być załatwiona sprawa przez organ odwoławczy.

Rafał Mikusiński: Jak już wspomniałem, postępowania trwają czasami długo, bo na wszystko trzeba mieć dokumenty, po to żeby potem nasze decyzje nie były podważane w sądzie. Dodatkowo same podmioty robią czasami wszystko, żeby ten proces celowo wydłużyć. Później to wygląda tak, że KNF długo prowadziła postępowanie, ale przyczyny tego często nie leżą po naszej stronie.

Zapewne pomogłoby mieć takie uprawnienia, jak SEC (United States Securities and Exchange Commission, inaczej Komisja Papierów Wartościowych i Giełd Stanów Zjednoczonych, czyli odpowiednik KNF – red.), ale to nie jest ten porządek prawny i nie ta kultura legislacyjna.

Jakie uprawnienia Pana zdaniem powinna mieć KNF ?

Rafał Mikusiński: Powiem na przykładzie Rozporządzenia MAR (rozporządzenie UE w sprawie nadużyć na rynku, które od 2016 roku uczestnicy rynku kapitałowego są zobowiązani przestrzegać – red.). W tej chwili manipulacje i nadużycia w ramach MAR traktowane są jako sprawy karne. Jeżeli mamy podejrzenie popełnienia przestępstwa, musimy przekazać sprawę do prokuratury, a ta kieruje sprawę do sądu.

Wydaje się, że to nie jest zawsze najskuteczniejsze rozwiązanie, bo to po prostu wydłuża cały proces. Nie byłoby złym rozwiązaniem, gdyby w ramach postępowań administracyjnych KNF mogła prowadzić takie sprawy i mieć możliwość nakładania sankcji. Przepisy nam jednak na to nie pozwalają. Należy mieć też na uwadze, że nie wszystkie sądy w Polsce są w pełni merytorycznie przygotowane do rozstrzygania tego typu spraw. Dlatego proponujemy innym organom wsparcie i objaśniamy specyfikę przestępstw na rynku. Prowadzimy także specjalne szkolenia dedykowane sędziom i prokuratorom.

Ponownie wrócę do kontroli NIK. Izba stwierdziła, że do lutego 2018 r. KNF nie sprawowała rzetelnego nadzoru nad towarzystwami funduszy inwestycyjnych (TFI), zobowiązanymi do nadzorowania czynności GetBack. Dziś UKNF funkcjonuje inaczej. Gdyby 4-5 lat temu UKNF miał te same narzędzia i systemy weryfikacji danych, którymi dysponuje dziś, to czy tego, co wydarzyło się w branży TFI oraz na rynku funduszy w konsekwencji afery GetBacku, można byłoby uniknąć?

Piotr Koziński: Nie znam odpowiedzi na pytanie, czy można byłoby tego uniknąć, gdybyśmy byli wówczas tak oprzyrządowani i zorganizowani jak dziś. Znam natomiast odpowiedź na pytanie, czy bylibyśmy w tym miejscu co obecnie, gdyby się to nie wydarzyło: nie.

A gdzie bylibyśmy?

Piotr Koziński: Wiele mówiliśmy w ostatnim czasie o roli organizacji zrzeszających, o kwestii konieczności samooczyszczania się branży i o tym, że „wszyscy wiedzieli, ale nikt głośno o tym nie mówił”. Może depozytariusze nie przekalkulowaliby ryzyka? Pewnie nadal banki, firmy inwestycyjne, pośrednicy finansowi przywiązywaliby mniejszą uwagę do adekwatności oferowanych produktów finansowych.

Od tego czasu weszło w życie bardzo wiele nowych regulacji „usprawniających” pewne procesy czy zabezpieczających inwestorów, które sami zaproponowaliśmy jako UKNF. Może nie byłoby potrzeby odejścia od outsourcingu pewnych czynności w TFI, którą rekomendujemy jako nadzór, na rzecz bezpieczeństwa klientów? Na pewno bylibyśmy w innym miejscu. Dziś jesteśmy bogatsi o te doświadczenia, a świadomość rynku jest większa.

Miejmy jednak na uwadze to, że afery na rynku finansowym zdarzają się co jakiś czas na całym świecie. Nawet najlepszy nadzór, najlepsze narzędzia i regulacje nie zawsze będą w stanie na czas powstrzymać przestępczy proceder, za którym stoją oszuści, działający z premedytacją i z góry obranym planem sprzeniewierzenia środków finansowych. Takie osoby celowo wprowadzają też przecież w błąd nadzór finansowy, aby ukryć swoją przestępczą działalność.

Dlatego tak ważna i konieczna jest świadomość po stronie inwestorów, że każdej podejmowanej przez nich aktywności inwestycyjnej towarzyszy ryzyko – mniejsze lub większe. I muszą mieć wkalkulowane to ryzyko polegające na możliwości utraty swoich środków finansowych. Zadaniem nadzorcy jest to ryzyko minimalizować, ale nikt nie zagwarantuje inwestorom zdjęcia z nich tego ryzyka w stu procentach.

Czyli można powiedzieć, że afera GetBacku wywarła też w pewnym sensie również jakieś pozytywne zmiany.

Rafał Mikusiński: Spojrzałbym szerzej - dzięki przystąpieniu do Unii Europejskiej zyskaliśmy bardzo wiele, jako kraj i jako gospodarka. Kosztem tego jest europejska biurokracja i regulacje. Mnóstwo regulacji pojawiło się w odpowiedzi na to co się stało w 2008 i 2012 r. Czy poszliśmy dobrą czy złą drogą, trudno jednoznacznie ocenić. Ale taka była reakcja ustawodawcy. Coś nie działało, więc trzeba było to uregulować. Ale bez względu na to, jak mocno byśmy nie uzbroili się w narzędzia i przepisy, to i tak na koniec liczy się wola do ich przestrzegania przez uczestników rynku. My tej kultury przestrzegania przepisów musimy się jeszcze nauczyć, choć przecież inne rynki nawet te „rozwinięte” nie są wcale lepsze.

Jeśli sama branża finansowa nie będzie się nawzajem kontrolować i samonaprawiać, to nam na koniec pozostaje już tylko sankcja. Tymczasem utrata licencji ma szkodliwe działanie z punktu widzenia rynku. Klienci nagle zostają bez zarządzającego, ktoś ich fundusze musi przejąć, w innym wypadku wejdą w stan likwidacji. W przypadku kar finansowych, jakiś czas temu zmieniły się przepisy, więc mamy możliwość sankcjonowania także członków zarządów, rad nadzorczych, komitetów audytu, z czego skrupulatnie korzystamy. Ale wcześniej kary finansowe ponosiły spółki – czyli ich akcjonariusze, a więc niekoniecznie osoby, które miały coś wspólnego z wykrytymi nieprawidłowościami.

W USA po aferze Enronu (amerykański gigant energetyczny, który zbankrutował w 2001 r. – red.) pojawiła się duża legislacja na 500 stron. Czy to zapobiegło kryzysowi z 2008 r.? Nie. I nie jestem przekonany, czy to jest właściwa kolej rzeczy, ale chyba nie ma innego wyjścia. Jak jest jakiś problem, to odpowiedzią na to są regulacje, bo ludzie się przecież nie zmienią.

Czy Pan uważa, że mamy problem z przeregulowaniem w Polsce?

Rafał Mikusiński: Tak. Paradoks tego jest taki, że kiedy odbiorcy usług finansowych zapominają o aferach, jakie miały miejsce na rynku, zaczynają domagać się większej swobody w podejmowaniu decyzji, narzekają na krępujące ich regulacje i brak dostępu do niektórych usług. Dotyczy to może nawet przede wszystkim  firm, które takie usługi świadczą. Kiedy jednak pojawia się jakiś problem na rynku, idą za tym pretensje do administracji publicznej, nadzoru, a w dalszej kolejności szereg postulatów, że należy dany obszar „doregulować”. Jest to w pewnym sensie błędne koło.

Tylko u nas

16.09.2022

knf - wywiad

Źródło: KNF

Napisz komentarz

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Przejdź do logowania

Wszystkie komentarze (0)

Polecamy

Kupfundusz.pl - ponad 400 funduszy do wyboru
Reklama
Ranking funduszy inwestycyjnych wrzesień 2025
Reklama
Dbamy o twoją prywatność
Strona Analizy.pl używa plików cookies i przetwarza dane w celu zapewnienia prawidłowego działania serwisu i poprawy jakości świadczonych usług oraz w celach analitycznych, statystycznych i marketingowych. Szanujemy Twoją prywatność, dlatego używamy plików cookies tylko za Twoją zgodą. Wybierz Ustawienia, aby zapoznać się ze szczegółami i zarządzać opcjami. Możesz dostosować swoje preferencje w każdym momencie na stronie Ustawienia prywatności. Aby uzyskać więcej informacji zapoznaj się z naszą Polityką prywatności.
×

7 października 2025

Fund Forum
2025

Rozdzielczość Twojego urządzenia jest zbyt niska.
Obróć ekran lub powiększ okno przeglądarki.