#3 FIO: Ile mamy jeszcze paliwa w baku?
Od umiarkowanego optymizmu do optymizmu – tak na globalne rynki akcji patrzą polscy zarządzający funduszami inwestycyjnymi. Obecna hossa na rynkach kapitałowych powinna jeszcze potrwać.
Gdzie jesteśmy w cyklu koniunkturalnym? Co zmienią podwyżki stóp procentowych? Jak przygotować portfel, aby zneutralizować dekoniunkturę? Na te pytania próbowali odpowiedzieć uczestnicy panelu „Ile mamy jeszcze paliwa w baku?”, czyli, mówiąc krótko, czy możemy spodziewać się kontynuacji trwającej od półtora roku hossy, czy też uciekać z rynku w obawie przed bessą.
Wszyscy uczestnicy zgodzili się, że hossa jeszcze trwa i – przynajmniej w bazowym scenariuszu – nie obawiają się stagflacji. Jak to uzasadniają?
Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI zademonstrował na wykresie, jak wzrost sumy bilansowej Fedu korespondował z okresami hoss na amerykańskich giełdach. – Od listopada krzywa sumy bilansowej będzie tracić stromiznę, więc na rynkach będzie nerwowo – zastrzegł jednak. – W nadchodzących kilkunastu miesiącach będzie interesująco. Koniunktura na rynkach w dużym stopniu zależeć będzie od Fedu – powiedział.
Chodzi o zapowiedziane na listopad rozpoczęcie taperingu, czyli zmniejszania kwoty pieniędzy przeznaczanych na skup obligacji. Od początku kryzysu związanego z koronawirusem amerykański bank centralny skupuje z rynku papiery po 120 mld dolarów miesięcznie. Nie będzie to jednak oznaczało zmniejszania sumy bilansowej, tylko to, że będzie ona rosła wolniej.
Reklama
– Paliwa w baku jest sporo, pytanie czy bak nie przecieka – odniósł się do tytułu panelu Piotr Minkina, dyrektor ds. analiz i strategii inwestycyjnych w Generali Investments TFI. – Wzrosło prawdopodobieństwo scenariusza stagflacji, takiej jak w latach 70., ale nie jest to podstawowy scenariusz. W przyszłym roku będziemy mieli jeszcze wzrost PKB.
Historycznie podczas stagflacji zyskiwały surowce, złoto, nieruchomości, natomiast był to gorszy okres dla rynków akcji. Zdaniem analityka Generali gdyby tak się stało, to rynek akcji znajdzie się pod presją, ale część branż będzie zyskiwać, np. spółki technologiczne czy cechujące się zrównoważonym rozwojem. Wzrośnie tylko rola selekcji.
– Sama inflacja nie jest zła dla rynków, czynniki podażowe zaczną w przyszłym roku wygasać, miejmy nadzieję, że będziemy mieć wysoki wzrost PKB. Przy wzroście gospodarczym inflacja nie jest groźna – ocenia Piotr Minkina.
Czy wyceny są już za wysokie?
– Globalnie wskaźnik cena/zysk wynosi obecnie 18, a historyczna średnia to 14. Globalnie jesteśmy więc wyżej niż średnia, choć UK np. jest wyceniana na ok. 11, co można nazwać „karą za brexit” – wskazuje Anna Otręba-Górecka, zarządzająca w Millennium TFI.
Eksperci zwracają jednak uwagę, że sięganie do historycznych porównań w bezprecedensowej sytuacji zerowych stóp procentowych nie ma racji bytu. Na amerykańskiej giełdzie, która nadaje ton globalnym notowaniom, nastroje są wciąż dalekie od euforii. Wśród inwestorów indywidualnych jest wciąż sporo niedźwiedzi, a strzałka na skali indeksu chciwości w USA wciąż wskazuje, że strach na rynkach przeważa nad chciwością.
Tomasz Hońdo z Quercus TFI od 10 lat sam przygotowuje taki indeks – obecnie znajdujemy się nieco powyżej osi „zero”, ale jeszcze większy dystans dzieli nas od granicy strefy „silnego optymizmu”. Dopiero jej przekroczenie będzie zdaniem Sebastiana Buczka sygnałem, że trend może się zacząć odwracać.
Choć na rynku zawsze mogą pojawić się nieoczekiwane zdarzenia, czego dowiódł koronakryzys czy występująca w jego następstwie wysoka inflacja, to należy założyć, że nauczone doświadczeniem kryzysu finansowego z pierwszej dekady XXI wieku banki centralne, a zwłaszcza Fed, w razie kolejnego zawirowania znowu włączą się do gry, by ratować gospodarkę i rynki.
– Dopóki Fed nie zacznie podnosić stóp proc., a do tego jeszcze lata przed nami, to hossa będzie trwała. W poprzednim cyklu dopiero w trzy lata po rozpoczęciu cyklu podwyżek stóp hossa się skończyła – argumentuje Jarosław Jamka, członek zarządu Skarbiec TFI. – W poprzednim cyklu jeśli były spadki rynku o 20%, to Fed reagował. Teraz myślę, że będzie szybciej. Fed może zwiększyć sumę bilansową jeszcze kilka razy, jak się porówna np. z bankiem Szwajcarii. To będzie miało konsekwencje, ale w bardzo długim terminie – dodaje, pokazując zależność między podwyżkami stóp przez Fed a końcem hossy oraz między oczekiwaniami rynku co do podwyżek stóp a faktycznym ruchem banku – okazuje się, że ta ostatnia nie istnieje.
Nie powinno też zdaniem gości panelu rynkom grozić pęknięcie jakiejś bańki. Kryptowaluty, które pobiły historyczny rekord, mają luźny związek z rynkami akcji, a bańka obligacyjna upuszcza powietrze w kontrolowany sposób. Natomiast chiński rynek nieruchomości, choć niewątpliwie rozgrzany, również zostanie schłodzony z asekuracją.
– Myślę, że ten kryzys zostanie dobrze zarządzony, większe ryzyko widzę w spowolnieniu chińskiej gospodarki, bo przy jej ogromie to mogłoby zaszkodzić globalnym rynkom – mówi Jarosław Jamka.
– Inflacja nie będzie długotrwała, Chiny będą wspierać wzrost gospodarczy, wyceny są na umiarkowanym wciąż poziomie, hossa będzie kontynuowana – podsumowuje Anna Otręba-Górecka, zarządzająca w Millennium TFI.
21.10.2021

Źródło: analizy.pl
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania