To może być kolejny dobry rok obligacji rynków wschodzących
Osłabienie dolara i wyhamowanie protekcjonistycznych dążeń Donalda Trumpa przyciągnęły inwestorów na rynek długu gospodarek wschodzących. Pomaga też stabilne tempo rozwoju gospodarczego
Wbrew wcześniejszym zapowiedziom obligacje emitowane na rynkach wschodzących mają się bardzo dobrze. Od początku br. wartość indeksu Bloomberg USD Emerging Market Composite Bond wzrosła o blisko +6%. W ubiegłym roku wzrost wyniósł blisko +11% i prawdopodobnie byłby jeszcze większy, gdyby nie popłoch inwestorów na rynku długu po wygranej Donalda Trumpa w amerykańskich wyborach prezydenckich.
Przygotowując prognozy na ten rok czołowi światowi analitycy wskazywali, że w związku z planami Republikanina papiery dłużne rynków wschodzących mogą nie być najlepszą inwestycją. Jak podkreślano, protekcjonistyczne dążenia Trumpa mogą poważnie zaszkodzić gospodarkom państw rozwijających się. Rynkowi długu miało zaszkodzić także umocnienie się dolara amerykańskiego – od początku września do 20 grudnia jego wartość w stosunku do euro wzrosła o przeszło +7,5%. W dolarze właśnie jest denominowana znaczna część obligacji rynków wschodzących.
Jednak sytuacja w ostatnich miesiącach była dokładnie odwrotna. Dolar osłabił się o blisko -6,7%. Po styczniowej decyzji Trumpa o wycofaniu Stanów Zjednoczonych z tzw. partnerstwa transpacyficznego, czyli Transpacyficznej Umowy o Wolnym Handlu, protekcjonistyczne echa ucichły. W efekcie, fundusze skupiające się na długu rynków wschodzących notują gigantyczne napływy kapitału. iShares J.P. Morgan USD Emerging Markets Bond ETF, czyli największy na świecie pod względem wartości aktywów fundusz ETF inwestujący w obligacje rynków wschodzących, od początku roku odnotował jedynie 19 dni z przewagą umorzeń. Tylko 6 czerwca do funduszu tego napłynęło przeszło +320 mln dolarów.
(sprawdź wyniki funduszy zagranicznych dłużnych Emerging Markets)
Obecnie przedstawiciele globalnych firm zarządzających aktywami podkreślają, że ten rok będzie równie dobry dla długu rynków rozwijających się jak ubiegły. Eksperci wskazują, że obok wspomnianych czynników, które swoje źródło mają w USA, uwagę należy zwrócić także na tempo rozwoju gospodarek wschodzących.
Candice Tse and James Ashley z Goldman Sachs, podkreślają, że przez lata gospodarki tych państw zmagały się z problemami natury fundamentalnej, wysokimi wycenami aktywów oraz nierównowagami makroekonomicznymi.
– Wiele tych problemów zostało rozwiązanych. Obecnie bilans płatniczy, w tym przede wszystkim rachunek bieżący, wielu krajów prezentuje się dużo lepiej. Ceny surowców uległy stabilizacji. Luźna polityka finansowa wspiera wzrost gospodarczy. Wzrost inflacji został opanowany i na koniec roku oscylował w granicach 3,8% – mówią.
Jak podkreśla Jan Dehn, szef działu analiz w Ashmore, obserwowane ożywienie na rynkach rozwiniętych jest także związane z polityką pieniężną w USA.
– Celem programu luzowania ilościowego było skierowanie kapitału na rynek obligacji gospodarek rozwiniętych. Osiągnięto zamierzony efekt. Jednak poprawa sytuacji na rynkach rozwiniętych pociągnęła za sobą znaczny odpływ z rynków wschodzących. W efekcie, w latach 2010-2015 dynamika wzrostu państw rozwijających się uległa pogorszeniu. Od ubiegłego roku sytuacja na tych rynkach stopniowo się poprawia przyciągając kapitał, który odpłynął kilka lat wcześniej – wyjaśnia.
(sprawdź wyniki funduszy zagranicznych globalnych rynków wschodzących)
James Barrineau szef działu ds. rynków wschodzących w Schroders podkreśla, że tempo wzrostu gospodarczego państw rozwijających się będzie prawdopodobnie dwa razy wyższe niż w przypadku krajów rozwiniętych.
– Wpływ na to ma przede wszystkim stopniowe wychodzenie z recesji kluczowych gospodarek, czyli Brazylii, Rosji i Argentyny. Jeśli zaś chodzi o Meksyk i Turcję, ich problemy są w dużej mierze uwzględnione w cenach aktywów. Wydaje się również, że prawdopodobieństwo wybuchu kryzysu gospodarczego w obu krajach jest znikome – podkreśla.
Obligacjom rynków rozwijających się nie zaszkodziły także podwyżki stóp procentowych przez amerykańską Rezerwę Federalną. Jak podkreśla Jan Dehn polityka pieniężna Fedu i Europejskiego Banku Centralnego nie stanowi zagrożenia dla długu rynków wschodzących.
– Normalizacja polityki pieniężnej jest uwzględniona w cenach aktywów. Ponadto nikt nie spodziewa się gwałtownego wzrostu stóp procentowych – mówi.
Jak dodaje, mimo optymistycznych prognoz aktywa te obarczone są dużym stopniem ryzyka.
– Inwestorzy są świadomi, że obligacje rynków wschodzących to nie tylko szansa na zysk, ale i duże ryzyko. W związku z tym dużo większe znaczenie niż przychylne prognozy gospodarcze ma kwestia wycen. A te są naprawdę atrakcyjne. Warto inwestować przede wszystkim w obligacje denominowane w walutach krajowych – to obecnie najbardziej atrakcyjne instrumenty na całym globalnym rynku długu – wyjaśnia.
Katarzyna Czupa
Analizy Online
Reklama
16.06.2017

Źródło: Shutterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania