"Demograficzna bomba” jest mniej groźna ekonomicznie, niż się powszechnie uważa
Mimo że świat wchodzi w epokę gwałtownego starzenia się populacji, skutki gospodarcze tego trendu mogą być znacznie łagodniejsze, niż się powszechnie sądzi - wynika z analizy Goldman Sachs.
Choć klasyczne wskaźniki demograficzne rosną szybko, to ekonomiczna zależność, czyli relacja osób spoza rynku pracy do osób pracujących, pozostaje stabilna. Zdaniem ekspertów Goldman Sachs, "demograficzna bomba" może więc okazać się mniej groźna dla wzrostu gospodarczego, niż sugerują prognozy populacyjne.
Reklama
Klucz tkwi w aktywności zawodowej. Goldman Sachs zwraca uwagę, że wskaźniki aktywności zawodowej (LFPR) w krajach rozwiniętych od dekad wypadają lepiej, niż wynikałoby to z czystych trendów demograficznych. Główne powody to rosnący udział kobiet w rynku pracy, który w większości gospodarek rozwiniętych przekroczył 80 proc. w grupie wiekowej 25-54 lata, a także wydłużanie aktywności zawodowej osób starszych, wspierane przez lepszy stan zdrowia, dłuższe życie i bardziej elastyczne modele pracy (po pandemii).
- Głównym powodem, dla którego jesteśmy mniej zaniepokojeni, jest fakt, że aktywizacja zawodowa i zatrudnienie od lat przewyższają prognozy wynikające z samych trendów demograficznych. Dzieje się tak z dwóch powodów. Po pierwsze, rosnąca liczba kobiet w wieku produkcyjnym uczestniczy w rynku pracy. Po drugie, wzrosła aktywność zawodowa osób starszych, czemu sprzyjają dłuższa oczekiwana długość życia oraz bardziej elastyczne formy pracy - wskazują.
Symulacje zespołu kierowanego przez Josepha Briggsa i Sarah Dong wskazują, że dzięki tym czynnikom wskaźnik aktywności zawodowej może być o 1 pkt proc. wyższy w perspektywie 10 lat, o 1-2 pkt proc. w ciągu 25 lat i nawet o 2-5 pkt proc. w horyzoncie półwiecza względem scenariuszy opartych wyłącznie na demografii. Uwzględniając te trendy, Goldman Sachs prognozuje, że ekonomiczna zależność (miernik aktywności opartej na faktycznej liczbie pracujących) pozostanie zasadniczo niezmieniona przez resztę XXI wieku, mimo że klasyczny wskaźnik demograficzny wzrośnie wyraźnie.
Zdaniem analityków, to właśnie aktywność ekonomiczna, a nie struktura wieku, powinna być głównym punktem odniesienia przy ocenie długofalowych wyzwań gospodarczych i fiskalnych. Autorzy raportu ostrzegają jednak, że największym zagrożeniem w perspektywie długoterminowej jest utrzymujący się spadek dzietności. Współczynnik TFR w krajach rozwiniętych spadł w ostatnich dekadach do ok. 1,5 dziecka na kobietę (wobec poziomu zastępowalności 2,1). Jeśli obecny trend się utrzyma i dzietność spadnie w kierunku 1,2 - jak w Korei Południowej - populacja wielu państw może zmniejszyć się o 4-12 proc. w ciągu 50 lat. W takim scenariuszu wskaźnik zależności osób starszych wzrósłby do 0,7-0,8 w Japonii, USA czy Wielkiej Brytanii.
- Postęp w opiece zdrowotnej i poprawa ogólnego dobrobytu, wynikające z rozwoju gospodarczego, przyczyniły się do wzrostu długości i jakości życia. Choć są to zjawiska jednoznacznie pozytywne, mają one również swoją drugą stronę – zwiększają udział osób powyżej typowego wieku emerytalnego w populacji. Według prognoz ONZ trend ten będzie się utrzymywał przez co najmniej kolejne 50 lat - wskazują eksperci Goldmana. - Jednocześnie spadające wskaźniki dzietności ograniczają napływ nowych pracowników, którzy mogliby zasilać produkcję gospodarczą. W krajach rozwiniętych całkowity współczynnik dzietności (TFR) w ciągu ostatnich 50 lat spadł o połowę i obecnie wynosi około 1,5 dziecka na kobietę – znacznie poniżej naturalnego poziomu zastępowalności pokoleń (2,1) oraz szacowanego przez Goldman Sachs poziomu 1,7-1,8, który uwzględnia wydłużanie długości życia. Ostatnie spadki dzietności stały się coraz częstszym tematem debaty publicznej, także podczas tegorocznego sympozjum w Jackson Hole - dodają.
06.11.2025
Źródło: ITTIGallery / Shutterstock



Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania