Pozłacanie regulacji szkodliwe dla rynku funduszy
Czym innym są regulacje na szczeblu unijnym, a czym innym jest ich polska interpretacja i wdrożenie mówi w analizy.player mec. Julia Trzmielewska z kancelarii Gessel
Prawniczka uważa, że przejrzystość dla klienta TFI można by osiągnąć w zgodzie z Unijną Dyrektywą MiFID II, ale bez rewolucji jaką było stanowisko Komisji Nadzoru Finansowego z 21 grudnia 2018 roku dotyczące stosowania tzw. zachęt w relacjach między TFI a dystrybutorami.
Reklama
Mec. Julia Trzmielewska mówi o tym, jak bardzo wymowa unijnych regulacji potrafi zaostrzyć się w procesie wdrażania na poziomie kraju. – Mamy tutaj do czynienia często ze zjawiskiem gold platingu, czyli tego, że oprócz wdrożenia tych regulacji (…) dodatkowo państwo polskie doregulowuje pewne kwestie – tłumaczy mecenas Trzmielewska.
Jej zdaniem takie doregulowanie prowadzi też do szkodliwego braku proporcjonalności. – Jeżeli za dużo jest tych regulacji i one nie są dostosowane do podmiotów, których dotyczą, to niestety sprowadza się to do tego, że efekt jest odwrotny niż zamierzony – mówi mecenas.
Jako przykład takiego przeregulowania podaje „Stanowisko UKNF w sprawie przyjmowania i przekazywania +zachęt+ w związku ze świadczeniem usług przyjmowania i przekazywania zleceń, których przedmiotem są jednostki uczestnictwa funduszy inwestycyjnych” z 21 grudnia 2019 roku. – Tutaj poszło to jednak trochę dalej tak bo mamy po prostu ten model, który właściwie powiedzieliśmy całkowicie odwraca to co znamy i nie ma tego okresu przejściowego, bo po prostu zostało to wprowadzone i właściwie mam wrażenie, że trochę bez rozmowy z rynkiem – mówi mecenas.
Prawniczka mówi, że z postulatu przejrzystości kosztów dla klientów płynącego z dyrektywy MiFID II nie wynika też konieczność przeprowadzenia rewolucji stawiającej pod znakiem zapytania przetrwanie na rynku niezależnych instytucji.
17.04.2019
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania