Funduszowi inwestorzy przegapili spore zyski
Fundusze akcji polskich od dołka z października ubiegłego roku zarobiły już grubo ponad 30 proc. w ujęciu średnim. Poprawa wyników dotychczas nie przyciągnęła jednak inwestorów. Eksperci liczą na zmianę tego trendu w drugiej połowie roku i przekonują, że hossa na GPW jeszcze się nie zakończyła.
Od dołka z połowy października ubiegłego roku fundusze akcji polskich o uniwersalnej strategii zarobiły ponad 37 proc., a fundusze akcji polskich małych i średnich spółek - niecałe 32 proc. To oczywiście stopy zwrotu w ujęciu średnim. Najlepsze fundusze zyskały w tym czasie grubo ponad 40 proc. Tak wyraźna poprawa wyników zwykle przyciągała inwestorów jak magnes, ale do funduszy akcji polskich jak na razie nie przekonuje. Dlaczego?
Reklama
- Trauma związana z inwestycjami w fundusze akcji polskich (i absolutnej stopy zwrotu rynku polskiego) z ostatniej dekady pozostaje duża. Z naszych doświadczeń wynika, że klienci funduszowi są „najwolniejszą” grupą inwestorów, często potrzeba wielu kwartałów, by zmieniali swoje preferencje inwestycyjne. Obecne stopy zwrotu są oczywiście rewelacyjne, ale ponowne uwierzenie, że w Polsce da się systematycznie zarabiać więcej niż np. w USA będzie powolnym procesem – ocenia Kamil Cisowski, dyrektor zespołu analiz i doradztwa Inwestycyjnego w DI Xelion. - Powoli widzimy jednak zmianę nastawienia, chęć zrozumienia, że PPK są bez porównania lepszym programem niż OFE i mogą realnie wpływać na zachowanie GPW na tle świata w ostatnich latach, a także tego, że wychodzimy z okresu skrajnego wyprzedania. Na zamazanie wieloletnich negatywnych doświadczeń trzeba jednak czasu - dodaje.
- Inwestycje w akcje przyciągają klientów dopiero w momencie, gdy historyczne stopy zwrotu stają się gigantyczne. To niestety oznacza, że zazwyczaj wchodzą w okolicach szczytu i... zamykają pozycję ze stratą w okresie bessy. Stąd niemiłe wspomnienia większości klientów kupujących jednostki uczestnictwa funduszy akcyjnych – przypomina z kolei Piotr Zagała, dyrektor departamentu inwestycji w BNP Paribas TFI.
Inwestorzy leczą traumę
Z danych o sprzedaży funduszy wynika, że Polacy w tym roku preferują bezpieczne rozwiązania dłużne. Kapitał szerokim strumieniem płynie przede wszystkim do funduszy obligacji krótkoterminowych, które przez ostatnie 5 miesięcy pozyskały już ponad 5 mld zł. W tym czasie z segmentu funduszy akcji polskich wypłacono około 30 mln zł. Warto jednak zauważyć, że klienci uciekają głównie ze strategii uniwersalnych (inwestujących na szerokim rynku), z których wycofali ponad 140 mln zł. Skromnym zainteresowaniem cieszą się natomiast funduszowe „misie” – w tym roku pozyskały 130 mln zł. Jarosław Niedzielewski, dyrektor departamentu inwestycji w Investors TFI również uważa, że ubiegłoroczna trauma związana z trwającym 9 miesięcy okresem ciągłych i bardzo silnych spadków wciąż jest obecna w głowach inwestorów.
- Pierwsza fala odbicia, trwająca od października do początku stycznia, była znacząca, ale za krótka, żeby klienci funduszy mogli zapomnieć o 40-proc. tąpnięciu indeksu dużych spółek na GPW i uwierzyć w rozpoczęcie nowej hossy. Szczyt tego odbicia na indeksach WIG (62tys pkt) i WIG20 (1940 pkt) osiągnięty w pierwszej połowie stycznia tego roku został wyraźnie przekroczony dopiero na początku czerwca. Z drugiej strony indeks małych spółek (sWIG80), w przypadku którego skala ubiegłorocznych spadków była znacznie mniejsza rośnie nieprzerwanie od początku roku. W rezultacie rekord osiągnięty pod koniec 2021 r. jest już na wyciągnięcie ręki. Dlatego inwestorzy są bardziej skłonni do inwestowania w fundusze małych spółek, choć i tak są to wciąż znikome nabycia – zaznacza Jarosław Niedzielewski.
Notowania indeksów WIG20 i sWIG80 za ostatnie 2 lata:
Na zakupy jeszcze nie jest za późno
Licząc od dołka z października WIG20 wzrósł już o 44 proc., WIG o 40 proc., a indeksy małych i średnich spółek o – odpowiednio - 35 i 30 proc. Czy po tak dynamicznym rajdzie jest jeszcze paliwo do dalszych zwyżek? Eksperci przekonują, że hossa jeszcze się nie zakończyła.
- Nastawiamy się na to, że lata 2023-24, czyli najbliższych 6 kwartałów, będą dobre dla rynku polskiego. Dane napływowe interpretujemy kontrariańsko. Jest stabilny, choć niezbyt wielki popyt z PPK, zachowanie wielu mniejszych spółek sugeruje ponowną aktywizację inwestorów indywidualnych, napływy do funduszy inwestycyjnych rozpoczną się w drugiej połowie roku jako ostatnie i będą solidnym oparciem nawet gdyby inwestorzy zagraniczni zaczęli zawodzić – wtedy zapewne zobaczymy ponowną dywergencję między sWIG80 a WIG20 – przewiduje Kamil Cisowski.
Podobnego zdania jest Konrad Ogrodowicz z Superfund TFI - Hossa na GPW może potrwać nawet kilka lat – przewiduje. - Zakładam, że średnia inflacja w kolejnych latach będzie znacznie wyższa od tej w przeszłości, co należy określić pozytywnie, ponieważ pozwoli to osiągać firmom wyższe zyski. Ryzykiem pozostaje poziom stóp procentowych, natomiast patrząc na obecne wypowiedzi członków RPP, to mało prawdopodobny jest scenariusz, że stopy będą znacząco wyższe od inflacji, a takie otoczenie byłoby najmniej korzystne. Obecnie za wzrostami WIG odpowiadają głównie zagraniczni inwestorzy, więc podłączenie się do trendu polskich inwestorów należy upatrywać jako szansę. Wiadomo jest od zawsze, że hossa kończy się, gdy już wszyscy kupili akcje i brakuje nowego kapitału, a do takiego scenariusza nam bardzo daleko – dodaje.
Przypomnijmy, że w maju inflacja CPI w Polsce zmniejszyła się do 13 proc. r/r wobec 14,7 proc. w kwietniu. Z kolei polska gospodarka w wartościach realnych skurczyła się w pierwszym kwartale o 0,3 proc. w skali roku i urosła o 3,8 proc. w ujęciu kwartalnym.
- Teoretycznie (zgodnie z historycznymi przykładami) bliski zeru poziom dynamiki wzrostu gospodarczego (i u nas i w całej Europie) powinien oznaczać prawdziwą recesję i być tożsamy z bessą na rynku akcji. Tym razem jest jednak inaczej. Niska dynamika PKB dziś jest konsekwencją jej zbyt wysokiego poziomu w latach 2021-22. Mamy do czynienia z rozliczeniem po czasach pandemicznej ekspansji, a nie z prawdziwą recesją, gdy firmy prześcigają się w ograniczaniu kosztów zatrudnienia oraz rezygnują z inwestycji. Dlatego mogę sobie wyobrazić scenariusz, w którym po wyprzedaniu zalegających dziś w magazynach zapasów, światowa produkcja przemysłowa oraz handel zaczną się odbudowywać. Takie odbicie w przemyśle korespondowałoby z dzisiejszą siłą rynków akcji i wspierałoby kontynuację wzrostów - wskazuje Jarosław Niedzielewski. Zaznacza jednak, że nadal możliwy jest także scenariusz prawdziwej, pełnoobjawowej recesji, która byłaby rezultatem m.in. rekordowo szybkiego i silnego zacieśnienia polityki monetarnej na całym świecie.
- Taka recesja oznaczałaby zakończenie obecnego trendu wzrostowego, zarówno na Wall Street, jak i w Polsce. Jak na razie jest ona jednak jedynie teoretycznym zagrożeniem. Dopóki to się nie zmieni, dopóty trend wzrostowy ma prawo trwać - wskazuje. - Ustanowienie nowych rekordów na giełdach w Paryżu czy Frankfurcie oraz najwyższych poziomów od roku na Wall Street wspiera scenariusz kontynuacji wzrostów na naszej giełdzie - dodaje.
13.06.2023

Źródło: kosmos111 / Shuterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania