Jak przetrwać dekoniunkturę na giełdzie? Eksperci podpowiadają
W drugiej połowie roku koniunktura na rynku akcji rozpieszczać inwestorów nie będzie. Są jednak sposoby, aby te ciężkie czasy na GPW przetrwać. Jakie? Podpowiadają eksperci.
W drugiej połowie roku zmienność i niepewność wciąż będą towarzyszyły inwestorom giełdowym, a pierwsze skrzypce będą grać fundamenty spółek i stan gospodarki.
Reklama
- Na globalnych rynkach akcji sytuacja się znacznie skomplikuje. To już nie stopy procentowe i wyceny będą decydować o zachowaniu kursów akcji spółek, ale marże, zyski i wrażliwość poszczególnych firm i sektorów na zmiany w koniunkturze. Krajowy rynek akcji będzie się generalnie wpisywał w te globalne ramy zachowania rynków finansowych, ale dodając do tego nieco lokalnego „kolorytu” – przewiduje Jarosław Niedzielewski, dyrektor departamentu Investors TFI.
Jego zdaniem, problemem Polski są m.in. na działania wojenne za naszą wschodnią granicą, powodujące, że dla inwestorów zagranicznych w dalszym ciągu jesteśmy niemal krajem frontowym, przez co zwiększa się ryzyko inwestycyjne. Poza tym idą wybory parlamentarne.
- Determinacja partii rządzącej do zjednania sobie wyborców wszelkimi środkami, w tym rozbuchanymi wydatkami budżetowymi oraz kosztem zysków wielu firm giełdowych, już wpływa na zachowanie polskiej waluty, obligacji oraz np. sektora bankowego na GPW. Nie trzeba wielkiej wyobraźni, żeby założyć, że im bliżej do wyborów, tym nowe pomysły „racjonalizatorskie” będą się mnożyć, a ich siła rażenia może być odczuwalna i na rynku walutowym, i na GPW – wskazuje Jarosław Niedzielewski.
Ekspert dodaje, że również w kwestii pieniędzy z europejskiego Funduszu Odbudowy ciężko o optymizm, a dodatkowo trzeba też brać pod uwagę zbliżający się sezon jesienno-zimowy, który w obliczu sankcji, niskich zapasów surowców energetycznych w Europie i działań samej Rosji, może nie tylko pobudzić inflację kosztową, zmuszającą firmy do poszukiwania oszczędności (wzrost bezrobocia), ale spowodować realne ograniczenie skali działalności w niektórych sektorach. Są też jednak pozytywy.
- Wydaje mi się, że ciemne chmury, które zbierają się od miesięcy na polską gospodarką, zapowiadają burzę, która raczej nie przejdzie bokiem. Zakładam jednak, że nasz rynek akcji już zdążył zamortyzować sporą część tego ekonomicznego uderzenia. Poza tym, podobnie jak na całym świecie, podnosząca się po pandemicznym zamknięciu usługowa część gospodarki może wpłynąć na złagodzenie przebiegu tego spowolnienia. Konsumpcyjna siła licznie przybyłych do Polski Ukraińców również może stanowić pewną poduszkę bezpieczeństwa w trudniejszym okresie cyklu koniunkturalnego. Nie wspominając już o wszelkiego rodzaju rządowych tarczach, które - kosztem słabości waluty i podwyższonej inflacji - mają odegrać rolę parasola ochronnego podczas tej ekonomicznej burzy – wskazuje ekspert Investors TFI.
Jeśli akcje, to jakie?
Eksperci są zgodni, że przed inwestorami giełdowymi wciąż okres podwyższonej zmienności. Jest jednak wiele miejsc, które pomogą przetrwać ciężkie czasy. Przede wszystkim zwracają uwagę na spółki o solidnych fundamentach.
- Staramy się skupiać na dobrych i skutecznie zarządzanych firmach. W tej fazie unikamy zwiększania zaangażowania w najmniejsze i najmniej płynne spółki. W Polsce, skupiamy się na dużych i średnich spółkach. Niemniej, są pojedyncze spółki o bardzo niskich wycenach likwidacyjnych, które mogą być celem przejęcia dla inwestorów branżowych lub funduszy private equity. Krajowy rynek akcji jest na tyle chimeryczny, że warto zwiększyć ekspozycję na rynki zagraniczne w portfelu akcji – podpowiada Marek Kaźmierczak, zarządzający funduszami VIG/C-Quadrat TFI.
Ekspert zwraca uwagę na dużo bardziej atrakcyjną relację zysku do ryzyka na zagranicznych rynkach, w szczególności w USA.
- Interesuje nas branża technologiczna i spółki, które spadły o co najmniej 50-60 proc. od swoich szczytów. Warto poszukać funduszy inwestycyjnych i ETFów z wysoką ekspozycją na spółki technologiczne. Jednocześnie uważamy, że spółki z branży paliwowo-gazowej i surowcowej mają najlepszy okres za sobą (pomimo rekordowych zysków i dywidend). Spółki europejskie, podobnie jak polskie – cierpią z powodu silnej ekspozycji na ryzyko geopolityczne oraz rosnące ryzyko wzrostu stóp procentowych w strefie euro. Spółki chińskie są nisko wycenione, co zwiększa ich atrakcyjność na tle pozostałych rynków. Niemniej, mamy tutaj ryzyka geopolityczne, podobnie jak w przypadku Rosji kilka lat temu. Tajwan jest i będzie punktem zapalnym w przewidywalnej przyszłości – wylicza Marek Kaźmierczak.
Jakub Bentke, zarządzający funduszami AgioFunds TFI zwraca uwagę, że od połowy ubiegłego roku, z powodu wzrostu rentowności obligacji, obserwowaliśmy masowe umorzenia jednostek funduszy obligacji skarbowych. A ponieważ oprocentowanie lokat bankowych nie nadąża za inflacją, część wycofanych środków zaczęła jego zdaniem trafiać do funduszy akcyjnych, w tym krajowych.
- Inwestorzy oswoili się chyba z wojną na wschodzie i od dwóch miesięcy bardzo powoli wracają na nasz rynek. Cena do wartości księgowej dla spółek z WIG jest obecnie na poziomach szczytu kryzysu w 2009 i około 25 proc. wyższa niż w dołku covidowym. Jednocześnie stan gospodarki jest znacznie lepszy. Podchodząc kontrariańsko oceniamy, iż w długim okresie obecny moment na rynkach akcji może być okazją inwestycyjną, a więc warto rozważyć powiększenie swojego portfela o fundusze akcyjne – uważa Jakub Bentke. Wtóruje mu Jarosław Niedzielewski.
- Teoretycznie okres rynkowych spadków, bessy i gospodarczej recesji to najlepszy moment na gromadzenie funduszy akcyjnych w swoim portfelu. Jednak zmuszenie się do kupowania akcji w trakcie spadków jest bardzo trudne, a większość inwestorów postępuje odwrotnie. Problem w tym, że nie da się przewidzieć kiedy będzie dołek okresu dekoniunktury na giełdzie, przez co przez jakiś czas będziemy musieli patrzeć jak nasze kupione tanio aktywa jeszcze bardziej stanieją. Niewielu jest w stanie pogodzić się z takim obrotem sprawy – zauważa ekspert Investors TFI. I dodaje, że problem ten można rozwiązać poprzez systematyczność.
- Dokonując wpłat raz na tydzień czy raz na miesiąc znacznie lepiej radzimy sobie z okresem dekoniunktury, kolejne spadki wręcz nam pomagają. Dodając do tego drugą zasadę, czyli dywersyfikację o inne aktywa, zwiększamy swoje szanse na przetrwanie czasów bessy – wskazuje Jarosław Niedzielewski.
Jego zdaniem, chociaż bardzo trudno się uchronić od bessy na rynku akcji, bo zazwyczaj spadki obejmują zdecydowaną większość firm i praktycznie wszystkie sektory, można starać się budować portfel na cięższe czasy bazujący na bardziej defensywnych branżach lub spółkach o silniejszym bilansie, czy większej sile rynkowej.
- Spółki dywidendowe, generujące dużo żywej gotówki, której już nie potrzebują na inwestycje w rozwój, są jednym z głównych kandydatów do takiego portfela na ciężkie czasy. Firmy o silnej marce czy monopolistycznej pozycji, potrafiące utrzymać wysokie marże i tym samym zyski, tzw. spółki quality również mogą łagodniej przejść przez okres bessy i recesji. Typowymi firmami defensywnymi są zazwyczaj spółki użyteczności publicznej czy też firmy z sektora ochrony zdrowia, jednak np. w Polsce duży wpływ na ich zachowania może mieć zmienna polityka państwa w tym decyzje związane z wydzieleniem kopani ze struktur grup energetycznych. Akurat w tym roku spółki te zachowują się bardzo silnie na naszej giełdzie, szczególnie w relacji do reszty rynku, ale czy tak też będzie w kolejnych trudnych gospodarczo miesiącach ciężko powiedzieć – dodaje ekspert Investors TFI.
Podobnego zdania jest Piotr Zagała z BNP Paribas TFI, który zwraca uwagę, że najlepszym wyborem jest kupno funduszy, które bez względu na koniunkturę oferują dodatnią alfę.
- Mamy przykłady funduszy, które w trakcie hossy przyniosły świetne wyniki, ale teraz ich stopy zwrotu gwałtownie się kurczą (najlepszym przykładem jest ETF ARK). W trakcie kolejnej hossy w centrum uwagi zapewne znajdą się inne klasy aktywów (zgodnie z teorią zmienności). Może finanse? Może automotive? Tego nie wiemy. Tak czy tak, lepiej postawić na fundusze z dobrą selekcją w całym cyklu (spadki i wzrosty na rynku) – uważa Piotr Zagała.
Jak inwestować w fundusze short?
W okresie giełdowej bessy inwestorzy mogą też skorzystać z funduszy typu short, które tak naprawdę zyskują wyłącznie wtedy, gdy indeksy pikują. Jest to możliwe dzięki zajmowaniu krótkich pozycji w kontraktach terminowych na indeks WIG20. Krajowe TFI oferują 3 tego typu rozwiązania. Wszystkie zyskują od początku roku około 30 proc. Eksperci zwracają jednak uwagę, że taki fundusz powinien stanowić jedynie uzupełnienie portfela inwestycyjnego (np. 5 -10 proc.), czy stanowić formę zabezpieczenia długiej pozycji w akcjach. Ponadto nie są to rozwiązania na każdą kieszeń, bowiem pierwsza minimalna wpłata do takiego funduszu liczona jest w setkach tysięcy złotych.
- Po tak dynamicznych i silnych spadkach, które jak zakładam już sporo zdyskontowały z nadchodzącej recesji, próba zarabiania na spadkach z wykorzystaniem funduszy typu short może okazać się problematyczna. Okresy rynkowego odreagowania, np. związane z deeskalacją działań wojennych na Ukrainie, mogą być dłuższe i bardziej znaczące niż w pierwszej połowie roku, przez co gra na dalsze spadki rynku może zszargać nerwy inwestorom. Lepszy sposób na wykorzystanie tego typu funduszy, gdy nie zdołaliśmy w nie zainwestować w pierwszej, najbardziej dynamicznej fazie spadków, to próba zabezpieczania otwartych długich pozycji na rynku akcji w czasie, chwilowej rynkowej odwilży – wskazuje Jarosław Niedzielewski.
Teoretycznie lekarstwem na giełdowe spadki mogą też być fundusze absolutnej stopy zwrotu, które z założenia powinny przynosić zyski w każdych warunkach. Podczas hossy strategie absolutnego zwrotu mogą przegrywać z benchmarkowymi funduszami. Jednak znacząco powinny je dystansować i przede wszystkim chronić portfel przed stratami, gdy na rynkach rozgoszczą się spadki. Swój statutowy cel fundusze absolute return realizują na wiele różnych sposobów. Mogą inwestować w każdym miejscu globu i używać niemal wszystkich instrumentów znanych w świecie w finansów: akcji, obligacji, walut, instrumentów pochodnych, dźwigni finansowej, arbitrażu, czy wreszcie krótkiej sprzedaży.
Fundusze absolutnej stopy zwrotu nie podążają za benchmarkami, więc giełdową zawieruchę mogą przeczekać w bezpieczniejszych zakątkach rynku finansowego. Sama idea nie jest jednak receptą na dobre wyniki. Trzeba jeszcze umieć zrealizować cel. A to nie wszystkim się udaje. Sukces funduszy absolutnej stopy zwrotu zależy od wyczucia rynku i umiejętności zarządzającego.
Rynek długu udzieli schronienia?
Eksperci uważają także, że coraz szybszym krokiem zbliża się punkt zwrotny na rynku długu. Wprawdzie przy tak nerwowej i niepewnej sytuacji ciężko przewidzieć dokładnie kiedy ten moment nastąpi, jednak oczekują, że w drugim półroczu powinniśmy mieć do czynienia ze zmianą trendu na krajowym rynku skarbowych papierów dłużnych.
- Biorąc pod uwagę skalę „zniszczeń” jakich szok stóp procentowych i inflacji dokonał na rynku długu skarbowego, to właśnie tam – paradoksalnie – inwestorzy mogą znaleźć miejsce na przeczekanie cięższych czasów na giełdzie i w gospodarce. Rentowności funduszy dłużnych zaangażowanych na rynku obligacji o zmiennym kuponie sięgają 7-8 proc. w perspektywie roku, czego nie widzieliśmy na naszym rynku od kilkunastu lat. Trzeba tu jednak pamiętać, żeby nie przesadzać z ryzykiem kredytowym i łączyć obligacje skarbowe z długiem korporacyjnym o najwyższej wiarygodności – podpowiada Jarosław Niedzielewski.
Ekspert ostrzega jednak, że w okresie potencjalnej recesji w 2023 roku słabsi fundamentalnie emitenci obligacji mogą mieć spore problemy z ich rolowaniem, nie mówiąc już o spłacie.
- W przypadku obligacji skarbowych o stałym kuponie, przy rentowności w okolicach 7,5 proc. w przypadku 10-letniej obligacji, skala tego „gwarantowanego” przez dekadę zysku również wydaje się atrakcyjna w relacji do sporych wątpliwości co do przyszłej kondycji akcji na krajowym parkiecie. Niestety, te długoterminowe obligacje są mocno wrażliwe na ocenę ryzyka inwestycyjnego danego kraju w oczach zagranicznych inwestorów, a z tym w dalszym ciągu możemy mieć problem. Z drugiej strony, ryzyko recesji powinno wspierać tendencję do spadku rentowności tych obligacji. Dlatego w tym przypadku, żeby w pełni wykorzystać potencjał zysków wpisany w te obligacje perspektywa inwestycyjna powinna być co najmniej dwuletnia – dodaje ekspert Investors TFI.
28.06.2022

Źródło: Rawpixel.com/ Shutterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania