Jak odróżnić megatrend i na nim zarobić
Megatrendy to procesy, których trwałość mierzymy w dekadach. Nie kończą ich recesje, a raczej powstawanie nowych trendów i innowacji. Jak odróżnić megatrend i na nim zarobić? O tym opowiada Michał Ficenes z Ipopema TFI.
Epidemia była zjawiskiem szokowym, ale przejściowym. Wiele spółek zyskiwało na tym, że Polacy zostawali w domach, pracowali zdalnie, kupowali maseczki ochronne, robili zakupy przez internet. Okres pandemii dostarczył tym przedsiębiorstwom gotówki, ale nie są to biznesy, którym w plecy wieje wiatr trwałych zmian strukturalnych. A to warunek konieczny, aby mówić o megatrendzie.
- Mówiąc o trendach w inwestowaniu, na myśl przychodzi pandemia. Można mnożyć przykłady spółek, które podrożały na giełdzie po kilkaset procent w pół roku, bo zajmowały się produkowaniem sprzętu czy dostarczaniem usług niezwykle na tamten czas potrzebnych. Natomiast dzisiaj, gdy już mijają 2 lata od wybuchu pandemii, to okazuje się, że ten biznes z powrotem zwalnia. Rentowność, która miała się pojawić, była tylko na chwilę – wyjaśnia Michał Ficenes z Ipopema TFI.
To – jego zdaniem - odróżnia "trade" od megatrendu, który jest zjawiskiem trwałym, przewidywalnym i acyklicznym. Jeśli chcemy na tym zarabiać, musimy szukać spółek w tych gałęziach gospodarki, w których dochodzi do sekularnych zmian. - Poza sektorem zdrowia, bardzo dobrym przykładem jest cyfryzacja przedsiębiorstw, czyli przechodzenie do chmury, stosowanie różnego rodzaju aplikacji czy systemów, które ułatwiają pracę, zwiększają efektywność i firm – wskazuje Michał Ficenes.
Reklama
Ekspert zwraca uwagę, że wydatki na cyfryzację przedsiębiorstw, czyli przede wszystkim na przeniesienie systemów i danych do chmury, rosną trwale i stabilnie kwartał po kwartale.
- Technologia ma coraz większe zastosowanie w firmach, ale gdy popatrzmy na statystyki, to okazuje się, że rozwiązania chmurowe stanowią zaledwie 11 proc. rozwiązań globalnie. Innymi słowy, aż dziewięć na dziesięć firm wciąż używa starych systemów. Z drugiej strony, przedsiębiorstwa te wiedzą, że muszą inwestować w nowoczesną infrastrukturę IT, aby zachować konkurencyjność rynkową i kosztową. Ciężko mi sobie wyobrazić, że ten trend zniknie – zauważa Michał Ficenes. I dodaje, że widać to w wynikach spółek, które poprawiają się z roku na roku.
- Mówimy często o wzrostach np. przychodów na poziomie dwucyfrowym, przy atrakcyjnych marżach i rentownościach – wskazuje. Zastrzega jednak, że przy inwestycji kluczowa jest selekcja powstających i trwających megatrendów, aby nie zostać np. w piątej fali, gdy zaczyna się szósta.
Czytaj także: Morawski: Wojna w Ukrainie tylko wzmogła wiele problemów, z którymi się zmagaliśmy
Obecnie mamy już 6 fal innowacji, które można nazwać megatrendami. Pojawiały się one w różnych okresach. Wszystkie trwają dekadami, ale kiedyś się skończą, a w ich miejsce pojawią się nowe. - Finalnym zadaniem jest selekcja spółek, które wewnątrz każdej fali najlepiej odnajdują się biznesowo i cały czas potrafią przekraczać oczekiwania analityków co do osiąganych wyników. Dość powiedzieć, że jeszcze dekadę temu oczekiwania analityków wobec przychodów Amazona w latach, w których żyjemy obecnie sięgały około 0,5 mld dolarów. Już dzisiaj wiemy, że te kwoty są dużo wyższe. Analitykom, usadowionym w realiach, w których się wtedy znajdowali, bardzo trudno było zaprognozować wpływ zmian preferencji zakupowych konsumentów. To zakotwiczenie sprawiało, że byli i prawdopodobnie wciąż będą zaskakiwani wynikami. A najlepsze biznesy w danych kategoriach będą bardzo dobrymi inwestycjami – uważa Michał Ficenes.
Ekspert zwraca też uwagę na trendy, które w przyszłości mogą się zmienić w mega trendy. Mowa np. o transformacji energetycznej, czyli odejście od konwencjonalnych i tzw. „brudnych” źródeł energii na rzecz odnawialnej i „czystej” nabiera tempa. Wpływają na to polityka klimatyczna, ESG i potrzeba niezależności energetycznej.
29.03.2022

Źródło: Analizy.pl
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania