#4 FIO: Atak Rosji na Ukrainę zmienił perspektywę inwestycyjną na globalnych rynkach
Zbrojna napaść Rosji na sąsiada stała się game changerem. Czy w tej sytuacji wypada zajmować się inwestowaniem? Jak inwestycje w aktywa niedemokratycznych krajów mają się do deklaracji postępowania w zgodzie z ESG? Na czym da się teraz zarobić?
Reklama
Za nami kolejny miesiąc wzrostu rentowności, a więc spadku cen polskich obligacji. W ciągu miesiąca do 25 marca tylko dziewięć z 185 funduszy dłużnych dało zarobić, a rentowności 10-latek skarbowych wzrosły do 5,5%. Niezmiennie rośnie też WIBOR, przez co tracą także obligacje zmiennokuponowe, gdzie oprocentowanie ustala się dwa razy do roku. Obligacje antyinflacyjne w pierwszym roku oprocentowane są nisko (obecnie 4-latki na 1,80%, 10-latki na 2,20%). Akcje na warszawskiej giełdzie też tąpnęły po ataku, i choć powróciły już na poziomy sprzed agresji, to od początku roku WIG20 jest na minusie, podobnie jak indeks szerokiego rynku WIG. To swoista "premia geopolityczna". W co zatem inwestować i czy w ogóle zastanawianie się nad tym w sytuacji, gdy kilkadziesiąt kilometrów od naszej granicy giną ludzie, jest etyczne? Nad tym zastanawiali się uczestnicy panelu „Huragan Geopolityczny. Wpływ polityki prowadzonej w Moskwie na nasze inwestycje”.
– My, pracownicy instytucji finansowych, wręcz musimy zajmować się inwestowaniem w każdej sytuacji, ponieważ klienci powierzyli nam swoje pieniądze – wyjaśniała podczas 4. Forum Inwestycji Osobistych Marzena Hofrichter, zarządzająca portfelami inwestycyjnymi w Franklin Templeton Investment Solutions.
– Inwestorzy indywidualni z kolei powinni unikać paniki, stadnych zachowań i uważać na to, co robią, ponieważ często nie mają ani narzędzi, ani odporności, która pozwoliłaby im uniknąć strat lub je zminimalizować – uzupełnia Magdalena Polan, główna ekonomistka ds. głównych gospodarek rynków wschodzących w Europie Środkowej i na Bliskim Wschodzie PGIM Fixed Income.
Z obserwacji Sebastiana Buczka, prezesa Quercus TFI wynika, że inwestorzy w pierwszej chwili rzucili się do wyprzedawania aktywów, potem jednak łowcy rynkowych okazji wyruszyli na zakupy po niższych cenach. O ile jednak manewr taki udał się z przypadku akcji na GPW, to obligacje wciąż jeszcze tanieją.
Kto wygra, kto przegra?
W inwestycjach, tak jak w głowach ludzi na Zachodzie wojna w Ukrainie oznacza zmianę podejścia wolnego świata do krajów niedemokratycznych, koniec 30-letniego okresu liberalnego podejścia w handlu międzynarodowym i odejścia od globalizacji w stronę regionalizacji. Z jednej strony znajdzie się świat zachodni, z drugiej – Chiny z Rosją. Władze w Pekinie uważnie przyglądają się reakcji świata zachodniego na rosyjską agresję i w kolejnych latach będą starały się usamodzielnić gospodarczo, by w razie sankcji jak najmniej ucierpieć. Nastąpi więc dalsza polaryzacja, którą wojna tylko przyspieszyła. Największym przegranym będzie Rosja, która cofnie się w rozwoju gospodarczym i uzależni od Chin, wcale jednak nie jest pewne, czy Chiny wyjdą z tej sytuacji wzmocnione.
– Kryzys energetyczny i przesadne osłabienie Europy będą szkodliwe też dla Chin, dla których Unia jest ważnym partnerem i od której są one uzależnione technologicznie – mówi Marzena Hofrichter.
– Chiny nie wyjdą z tego konfliktu wzmocnione, zbudowały swoją potęgę gospodarczą tylko dzięki temu, że Stany Zjednoczone pozwoliły na wolny handel z Pekinem – przekonuje Szymon Borawski-Reks, dyrektor inwestycyjny w Santander TFI. – Przez wojnę sypie się chiński projekt kolejowego Nowego Jedwabnego Szlaku, który miał uniezależnić Chiny od transportu morskiego. W tym projekcie Ukraina była ważnym krajem tranzytowym – dodaje. Jego zdaniem największym wygranym okażą się Stany Zjednoczone, a zamrożenie rosyjskich rezerw pokazało siłę Ameryki. W krótkiej perspektywie dolar będzie się umacniał, w dłuższej natomiast może stracić swoją pozycję jedynej waluty rezerwowej.
Innym ważnym w regionie krajem jest Turcja, która choć jest w NATO, nie przyłączyła się do zachodnich sankcji na Rosję.
– Dla Erdogana jest to okazja, żeby podreperować relacje z Europą i Ameryką, musi to zrobić, bo kraj ma wysoką inflację, słabą i niewiarygodną walutę oraz brakuje jej rezerw walutowych – mówi Magdalena Polan. – Jednak nie sądzę, żeby miała spalić za sobą mosty i po wygaszeniu konfliktu znów będzie lawirować i grać na kilka frontów.
Powstaje więc pytanie, czy wobec przeceny aktywów tureckich i rosyjskich nie warto w nie zainwestować teraz, kiedy są tanie.
– Z perspektywy naszej firmy cały region stał się mniej atrakcyjny, raczej myślimy o producentach surowców rolnych – wyjaśnia Marzena Hofrichter. – Rosja obecnie zresztą nie jest inwestowalna.
Quercus TFI opuścił zarówno Turcję, jak i Rosję w 2018 roku. – Nie chcemy mieć nic wspólnego z rządami takich ludzi jak Erdogan czy Putin – mówi Sebastian Buczek. – Jeśli ktoś nie ma oporów przed inwestowaniem z krwią na rękach, to wyceny rosyjskich funduszy są atrakcyjne, ale nie sądzę, by jakakolwiek polska instytucja chciała inwestować teraz na rynku rosyjskim. To może być zadanie dla globalnych spekulantów.
Dodaje też, że aż do wybuchu wojny nie było powodu, by nie inwestować w rosyjskie aktywa, natomiast obecnie trzeba je wycenić na zero.
– Większość europejskich i amerykańskich firm ma ułamkowe biznesy w Rosji – mówi Szymon Borawski-Reks. – Dla Polski to trochę ważniejszy rynek ze względu na bliskość, ale też niezbyt istotny, kilka procent eksportu, 2% PKB – uzasadnia dyrektor inwestycyjny TFI. Jego zdaniem polscy przedsiębiorcy jako cała grupa będą mieli znacznie większy problem z powodu inflacji, wysokich kosztów surowców czy odpływu mężczyzn z Ukrainy z rynku pracy niż z powodu ekspozycji na rynek wschodni. Wyjątek stanowić będą pojedyncze firmy, których biznesy są mocno zaangażowane w Rosji.
Dla Polski negatywnym skutkiem wojny w Ukrainie będzie przede wszystkim spadek zainteresowania międzynarodowych inwestorów regionem Europy Środkowo-Wschodniej, ponieważ bez Rosji i Turcji inwestowanie na europejskich rynkach wschodzących mija się z celem. Sama Rosja stanowiła 60% tego koszyka. Dlatego jest mało prawdopodobne, by wycofany z rosyjskiego rynku kapitał popłynął na nasz rynek. – Natomiast wojna przyniosła koniec interesów Zachodu z Rosją, firmy, które przez ostatnie 30 lat inwestowały w Rosji na potęgę, teraz, miejmy nadzieję, przejrzały na oczy. Z tego punktu widzenia długoterminowo będzie to dla Polski korzystne – podsumowuje przedstawiciel Santander TFI.
30.03.2022

Źródło: analizy.pl
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania