Złoto między młotem a kowadłem
Od roku notowania złota pozostają na stabilnym poziomie. Wysoka inflacja i obawy związane z konsekwencjami pandemii konkurują z zaostrzaniem polityki pieniężnej i umacnianiem się dolara. Na razie jest remis, ale można oczekiwać powrotu do wzrostów.
Złoto jest powszechnie uznawane za najlepszy środek ochrony kapitału przed inflacją i dobre miejsce jego lokowania w niepewnych czasach oraz okresach kryzysów. Od prawie dwóch lat mamy do czynienia z narastającą coraz bardziej presją inflacyjną i silnymi obawami związanymi głównie z kolejnymi falami pandemii i ich konsekwencjami dla globalnej gospodarki. Tymczasem notowania złota od początku sierpnia 2020 r., czyli ustanowienia historycznego szczytu, do dołka z marca ubiegłego roku zniżkowały o ponad 18%, według umownego kryterium, ocierając się o wejście w fazę bessy. Od tego czasu, a więc przez prawie dwanaście miesięcy, cena kruszcu stabilizuje się między 1750 a 1800 dolarów za uncję i na razie nic nie wskazuje na zmianę sytuacji.
Reklama
Prognozy w tej kwestii są wyjątkowo zróżnicowane. Najsłabiej reprezentowani są pesymiści, zakładający spadek notowań i nawet oni nie spodziewają się poważniejszej przeceny. Część analityków zakłada dalszą stabilizację z możliwością lekkiego ruchu w górę, a część przewiduje mocną aprecjację, z atakiem na historyczny szczyt notowań włącznie.
To zróżnicowanie wynika z faktu, że na sytuację na rynku złota wpływ ma znacznie więcej czynników, niż tylko inflacja i ucieczka od ryzyka. Głównym z nich jest zaostrzanie polityki pieniężnej, z wiodącą rolą amerykańskiej rezerwy federalnej oraz konsekwencje tego typu działań, czyli przede wszystkim umacnianie się dolara i wzrost rentowności obligacji skarbowych. Na razie czynniki monetarne mają przewagę nad inflacją i obawami przed ryzykiem, ale wcale nie jest przesądzone, że tak będzie również w przyszłości. Co prawda Fed wysyła coraz bardziej jastrzębie sygnały, a proces zacieśniania monetarnego dopiero się zaczyna, ale niepewne perspektywy dla amerykańskiej i globalnej gospodarki mogą szybko wpłynąć na złagodzenie jego przebiegu. Ponadto należy mieć na uwadze, że nawet przy kilku podwyżkach stóp procentowych, w ujęciu realnym, czyli z uwzględnieniem inflacji, stopy procentowe jeszcze długo pozostaną ujemne, co powinno sprzyjać zwyżkom notowań złota.
Nie jest też wcale przesądzone, że dolar nadal będzie zyskiwał na wartości. Dollar Index od maja do listopada ubiegłego roku poszedł w górę o prawie 8 proc. i dotarł do poziomu najwyższego od lipca 2020 r. Od tego czasu amerykańska waluta znajduje się w fazie spadkowej korekty, co może sugerować, że jej wcześniejsza aprecjacja zdyskontowała już w dużym stopniu proces zaostrzania polityki pieniężnej przez Fed. Nawet jeśli tak nie jest, potencjał wzrostu wartości dolara wydaje się ograniczony i nie brakuje prognoz, zakładających jej spadek w kolejnych miesiącach.
Z kolei presja inflacyjna nie tylko osiąga niemal na całym świecie dynamikę najwyższą od dziesięcioleci, to wszystko wskazuje na to, że ma ona charakter trwały, czego wcześniej nie zakładano, a wręcz dominował pogląd o jej przejściowym charakterze. Nawet jeśli tempo wzrostu cen będzie łagodniejsze niż w ostatnich miesiącach, najprawdopodobniej jego zejście w okolice celów inflacyjnych głównych banków centralnych, a realnie ujemne stopy procentowe będą stałym elementem krajobrazu rynków finansowych jeszcze przez wiele miesięcy. Jednocześnie pandemia nie tylko nie słabnie, ale wręcz ulega nasileniu, a ryzyko rośnie wraz z pojawianiem się kolejnych mutacji koronawirusa. Nawet jeśli nie będzie to skutkowało wprowadzaniem administracyjnych ograniczeń aktywności społecznej i gospodarczej, to notowane już obecnie w wielu setki tysięcy zachorowań dziennie, w sposób naturalny będzie działało ograniczająco na tempo wzrostu gospodarczego.
Jednym z najpoważniejszych konkurentów dla złota pozostają obligacje skarbowe. Na razie trwa ich wyprzedaż, a odpływający kapitał trafia najprawdopodobniej na rynki akcji. Akcje na sporej części giełd, w tym przede wszystkim Wall Street, są jednak mocno przewartościowane, więc kontynuacja hossy jest coraz bardziej wątpliwa. Pojawienie się większej korekty na giełdach może wpłynąć na zwiększenie zainteresowania złotem, a za nim w pełni atrakcyjne staną się obligacje, minie jeszcze sporo czasu. Mimo sporego wzrostu, rentowność amerykańskich obligacji dziesięcioletnich dociera dopiero do poziomu 1,8 proc., co w porównaniu z sięgającą w Stanach Zjednoczonych 7 proc. ilustruje skalę realnej straty z lokat w papiery dłużne.
13.01.2022

Źródło: Shutterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania