To był dobry rok dla funduszy akcji. Zwłaszcza jednego
Ponad 70 pkt proc. - tyle wyniosła różnica pomiędzy najlepszym a najgorszym funduszem w 2021 r. I choć wydawałoby się to logiczne, to jednak ten pierwszy wcale nie zarobił na zagranicznych akcjach, a ten drugi nie stracił na obligacjach skarbowych.
To był rok pełen wrażeń. Dwucyfrowych zysków funduszy akcyjnych i nawet dwucyfrowych strat funduszy dłużnych. Taniejącego złota i drożejących surowców energetycznych. Silnych rynków rozwiniętych i nieco słabszych rynków wschodzących. Rosnącej inflacji i ożywienia w globalnej gospodarce. Podwyżek, ale i obniżek stóp procentowych na świecie, a także wciąż trudnej walki z pandemią.
Reklama
- Rok 2021 do historii przejdzie jako okres udany dla akcji i nieudany dla obligacji. Z jednej strony nowe rekordy wszech czasów na głównych światowych giełdach i naszej warszawskiej GPW, z drugiej – rekordowy poziom inflacji, napędzanej odbiciem gospodarczym i wzrostem cen surowców energetycznych - wskazuje Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI.
Ubiegłoroczne otoczenie rynkowe znalazło swoje odzwierciedlenie w wynikach krajowych funduszy inwestycyjnych.
Akcje polskie wiodą prym
To był wyjątkowo udany rok dla inwestujących na zagranicznych giełdach. Wystarczy powiedzieć, że amerykański S&P500 zyskał w trakcie całego 2021 roku aż 27 proc., a technologiczny Nasdaq - ponad 21 proc. W tym czasie francuski CAC40 wzrósł o 29 proc., a niemiecki DAX zwyżkował o 16 proc.
- Globalna gospodarka był rozchwiana, ale jej stan okazał się lepszy niż można było zakładać. Głównie dzięki olbrzymim środkom wpompowanym przez niemal wszystkie banki centralne do globalnego systemu finansowego. Efektem tego była trwająca od połowy marca 2020 r. hossa na rynkach, głównie akcji i surowców. Jeden z najważniejszych indeksów giełdowych na świecie – amerykański S&P500 zyskał od dołka w marcu 2020 r. ponad 100 proc. - przypomina Sebastian Buczek.
Gdy spojrzymy jednak na zestawienie rocznych stóp zwrotu wszystkich detalicznych funduszy inwestycyjnych, to okazuje się, że te najzyskowniejsze w 2021 roku są z natury patriotami i okazji do zarobku wcale nie szukają za granicą, lecz na polskiej giełdzie. A tam, jak się okazuje, koniunktura dopisywała i to nawet bardziej. Główny indeks WIG wzrósł bowiem o 22 proc., WIG20 zwyżkował o ponad 14 proc., a indeksy małych oraz średnich spółek (sWIG80 oraz mWIG40) dały zarobić - odpowiednio - 25 oraz 33 proc.
W zestawieniu dwudziestu najzyskowniejszych funduszy detalicznych w 2021 r., aż 16 inwestuje na GPW, a pierwszy fundusz akcji zagranicznych, Investor Sektora Nieruchomości i Budownictwa, uplasował się dopiero na 10 pozycji, z wynikiem na poziomie 32 proc. Najlepiej sprzyjające otoczenie wykorzystał natomiast QUERCUS Agresywny, który w całym 2021 r. zarobił ponad 41 proc. Jest to najwyższa stopa zwrotu nie tylko na tle innych funduszy akcyjnych, ale także spośród wszystkich funduszy detalicznych w Polsce.
Obligacje w odstawce
Podczas gdy na rynkach akcji królowała hossa, rynek obligacji uginał się pod ciężarem szalejącej inflacji i rosnących rynkowych stóp procentowych. Wystarczy powiedzieć, że pod koniec 2021 r. rentowność polskich 5-letnich obligacji skarbowych przekroczyła 4 proc., a więc poziom najwyższy od początku 2014 r. W styczniu przed rokiem rentowność polskich 10-latek sięgała 1 proc., podczas gdy pod koniec grudnia przekraczała już ponad 3 proc. Tak silna przecena na rynku krajowego długu drastycznie poturbowała wyniki funduszy polskich obligacji skarbowych. Niektóre z nich notują w skali roku nawet dwucyfrowe straty.
- Polski rynek obligacji skarbowych o stałym oprocentowaniu od września 2021 r. – trzeba to powiedzieć wprost – znalazł się w objęciach bessy. Rentowność naszych 10-letnich obligacji skarbowych wzrosła do 3,64 proc. i była prawie trzykrotnie wyższa niż przed rokiem. Ostatni odczyt stopy inflacji w Polsce wyniósł aż 7,8 proc. i był najwyższy od 20 lat! - wylicza Sebastian Buczek.
Czytaj także: Czy to już czas na obligacje skarbowe? Są wątpliwości
Mogłoby się zatem wydawać, że to własnie fundusze polskich obligacji skarbowych będą maruderami 2021 roku. Tymczasem, choć wśród dwudziestu najgorszych funduszy detalicznych znalazły się rozwiązania dłużne, to jednak tytuł marudera roku trafia do Opera Equilibrium.pl, a więc przedstawiciela grupy funduszy mieszanych aktywnej alokacji, który - przynajmniej w teorii - powinien osiągać zyski niższe niż rozwiązania czysto akcyjne, ale dużo wyższe niż strategie obligacyjne. Tymczasem fundusz Opery stracił ponad 30 proc., co jest wynikiem najgorszym na tle wszystkich funduszy detalicznych w Polsce.
Drugim najgorszym funduszem ubiegłego roku był Investor Turcja, który stracił ponad 23 proc. To o tyle ciekawe, że główny indeks giełdy w Stambule w całym 2021 roku wzrósł o ponad 25 proc. Jest to jednak wynik w lokalnej walucie. Po przeliczeniu na złote czy dolary inwestorzy są grubo pod kreską. W Turcji szaleje bowiem nie tylko inflacja, która w grudniu sięgnęła już 36 proc., ale też kryzys walutowy, który jest efektem eksperymentalnej polityki monetarnej upolitycznionego banku centralnego. Wystarczy powiedzieć, że za amerykańskiego dolara Turcy muszą płacić dziś ponad 13 lir, podczas gdy jeszcze na początku 2021 r. płacili 7 lir.
Czytaj także: Szalone eksperymenty monetarne zubożają Turcję
Ale nie tylko turecka giełda rozczarowała inwestorów. Rok 2021, wbrew oczekiwaniom, nie był zbyt łaskawy dla globalnych rynków wschodzących, w tym azjatyckich. Do inwestujących tam funduszy należy m.in. Pekao Akcji Rynków Dalekiego Wschodu, który stracił w ubiegłym roku 16 proc.
Mieszane nastroje panowały również na rynku surowców. Z jednej strony, ropa naftowa podrożała do 75 dolarów za baryłkę i w samym 2021 r. zyskała na wartości 55 proc., napędzajac tym samym inflację. Z drugiej, złoto, które w środowisku inflacyjnym powinno radzić sobie lepiej, potaniało przez rok o 3,5 proc. Srebro z kolei zniżkowało o prawie 12 proc. To znalazło odzwierciedlenie w wynikach funduszy. PKO Akcji Rynku Złota, który inwestuje w akcje spółek wydobywczych, stracił w 2021 r. ponad 20 proc. Skarbiec Rynków Surowcowych, który okazji szuka nie tylko na rynku metali szlachetnych, ale inwestuje też w instrumenty finansowe oparte o ceny innych surowców, zarobił w tym czasie niemal 28 proc.
Czytaj także: Hossa surowcowa jeszcze potrwa
Co dalej?
Czy w 2022 r. polska giełda będzie równie łaskawa? A może tym razem lepiej zysków poszukać za granicą? Zdaniem Jarosława Niedzielewskiego z Investors TFI, rok 2022 może nie być ani kontynuacją trendów, które widzieliśmy w minionych kilkunastu miesiącach, ani ich przeciwieństwem, a raczej burzliwym okresem odwracania trendów w gospodarce i na rynkach akcji.
- Wiele czynników wskazuje na rosnące ryzyko zmiany trendu wzrostowego na światowych giełdach akcji (hossy trwającej od 2009 roku), między innymi dotykająca wielu aktywów i sektorów spekulacja o skali niewidzianej od dwóch dekad. Bardzo silny wzrost zysków oraz rekordowy poziom marż generowanych przez przedsiębiorstwa na całym świecie usprawiedliwiał w dużej mierze ostatnią falę postpandemicznej hossy, ale coraz bardziej widoczne symptomy globalnej stagflacji (która może przejść w recesję) wskazują na ryzyko znacznego spadku zyskowności giełdowych spółek. Taki scenariusz nie jest jednak brany pod uwagę przez inwestorów, a jest to bardzo realne zagrożenie - ostrzega Jarosław Niedzielewski, dyrektor departamentu Investycji w Investors TFI.
Czytaj także: Akcje? Tak, ale ostrożnie
Mateusz Krupa, zarządzający funduszami Noble Funds TFI zwraca natomiast uwagę na ryzyko związane z dalszym rozwojem pandemii - Świat doświadcza największej liczby zakażeń od początku pandemii, co może mieć mniejszy lub większy negatywny wpływ na koniunkturę. Duża fala zakażeń może też opóźnić naprawę porozrywanych łańcuchów dostaw, co w dużym stopniu odpowiada za wysoką globalną inflację. To wszystko, w połączeniu z bardzo zmiennymi ostatnio notowaniami surowców energetycznych, wyraźnie utrudnia prowadzenie polityki monetarnej. Bezczynność banków centralnych w obliczu wysokiej inflacji nie wchodzi w grę. Jednocześnie utrudnione warunki prognozowania powodują, że łatwiej o błędy bankierów i np. zbyt mocne schłodzenie koniunktury - wskazuje Mateusz Krupa.
Czytaj także: Obligacje nabiorą rumieńców
W przypadku polskich obligacji sytuacja również nie jest idealna, ale jednak rynek długu ma dużo większy potencjał niż jeszcze rok temu. Eksperci uważają, że nawet gdyby ewentualna hossa nie zakwitła, to i tak w 2022 r. da się tam zarobić. - O ile nie wykluczamy dalszych wzrostów rentowności, to ich skala powinna być zdecydowanie mniejsza niż w ubiegłym roku. Dodatkowo, ewentualne spadki cen obligacji będą w większym stopniu niż w ostatnim czasie rekompensowane przez ich bieżącą rentowność. W dłuższym terminie powinno to pozytywnie wpłynąć na wyniki funduszy - uważa Bartosz Tokarczyk, zarządzajacy funduszami Noble Funds TFI.
05.01.2022

Źródło: violetkaipa / Shutterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania