Znane nazwisko to nie wszystko
Adam Drozdowski, specjalizujący się w selekcji spółek, rusza z funduszem In Value FIZ. Tworzy go pod skrzydłami Opti TFI
Pierwsza emisja certyfikatów odbędzie się we wrześniu, a sprzedaż będzie odbywała się własnymi siłami, czytamy w "Pulsie Biznesu".
Aktywa funduszu lokowane będą na rynkach krajów OECD, głównie w akcje około 20-30 firm. - Założeniem jest uzyskiwanie stopy zwrotu powyżej 8% rocznie oraz zmienna alokacja aktywów dopasowana do bieżących warunków rynkowych. Do selekcji spółek wykorzystywane będą strategie inwestycyjne stosowane w mojej dotychczasowej pracy zawodowej. Od października do zespołu zajmującego się zarządzaniem InValue FIZ dołączy też kolejny doświadczony zarządzający — mówi Adam Drozdowski.
Jak pozostałe fundusze autorskie, oferta jest skierowana do maksymalnie 149 inwestorów, a minimalna kwota inwestycji to równowartość 40 tys. EUR. Opłata za zarządzanie funduszem będzie się składała z dwóch części: opłaty stałej (2%) oraz zmiennej zależnej od wyników – 20% od nadwyżki ponad benchmark (8%).
KOMENTARZ - Michał Duniec, prezes Analiz Online
Biorąc pod uwagę wysokość premii za sukces, uruchomienie autorskiego funduszu nie jest kosztowne. W przypadku inicjatywy wychodzącej od samego zarządzającego, gdzie ‘zaprzyjaźnione TFI’ udostępnia fundusz i związaną z tym administrację, trzeba się liczyć z kosztem podstawowym na poziomie około 150-250 tys. zł w skali roku, przy czym oddzielną rzeczą jest wynagrodzenie samego zarządzającego czy też dodatkowe koszty z tytułu dystrybucji. Przy dzisiejszym poziomie wynagrodzenia stałego z tytułu zarządzania koszty te można pokryć już przy aktywach na poziomie 8-10 mln złotych. W wymiarze biznesowym niski próg rentowności i przyszła premia za sukces jest głównym czynnikiem dla którego zarządzający firmują takie rozwiązań.
Poza nielicznymi wyjątkami (np. Eurogeddon) nie sądzę, aby zarządzający uruchamiali fundusze autorskie w ciemno licząc wyłącznie na magnes własnego nazwiska. Dlatego jeszcze przed samym uruchomieniem funduszu ściągają inwestorów, którzy w przyszłości zasilą portfele takich rozwiązań. Przykładem takiego myślenia jest Arkadiusz Bogusz, który do dwóch funduszy zamkniętych (Macro FIZ i Global Bond FIZ) zebrał ponad 80 mln złotych. W tym przypadku wynagrodzenie z samej stałej opłaty za zarządzanie może wynieść około 2 mln zł w skali roku. Warto także spojrzeć na fundusz Globalny Fundusz Medyczny FIZ z Trigon TFI – obecnie największe rozwiązanie tego typu (z 239 mln złotych aktywów). W tym przypadku zadecydował świetny track rekord Marcina Szuby wypracowany w funduszu PZU Medycyna Ekologia, a także wyjątkowy przekaz marketingowy związany z inwestowaniem w spółki medyczne na świecie.
Moda na fundusze autorskie to na dzisiejszym rynku dobry pomysł na pozyskanie zamożnych klientów. Taki produkt można również w miarę szybko, chociaż za sporą opłatą, ulokować w private bankingu. Nie dziwi minie zatem, że zarządzający, którzy wyrobili sobie markę i faktycznie mają know-how idą na swoje. Zaufanie inwestorów nie jest jednak dane na zawsze – przekonał się o tym Robert Nejman (obecnie Agio Aktywnej Alokacji wcześniej pod nazwą MCI Gandalf Aktywnej Alokacji ) w którego funduszu zostało jedynie 8 mln zł. W innym przypadku tj. Total FIZ autorskie rozwiązanie Konrada Łapińskiego – aktywa wynoszą 172 mln złotych, czyli tylko 40 % rekordowej wartości. To jednak nie efekt odpływu środków, ale głównie spadku wartości zainwestowanych aktywów.
Anna Zalewska
Analizy Online
Reklama
21.08.2015
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania