Millennium Cyklu Koniunkturalnego - emigracja niekoniecznie zyskowna
Reklama
Dla kogo jest ten fundusz?
Rynki akcji mają to do siebie, że jednego miesiąca potrafią spadać o kilka, a nawet kilkadziesiąt procent, a kolejnego odrabiać straty. Dla tych, którzy chociaż częściowo chcieliby sobie ograniczyć taką huśtawkę nastrojów dedykowany jest Millennium Cyklu Koniunkturalnego. Fundusz może inwestować od 20 do 80% w akcje, a zatem przestrzeń do ruchów alokacyjnych jest dość szeroka. O ile jak dotąd zaangażowanie w papiery udziałowe kształtowało się na dość stabilnym poziomie (ponad 60%), o tyle od początku 2016 r. zmiany w jego wysokości mają przybrać na sile. Chociaż pojedyncze fazy zawartego w nazwie produktu cyklu koniunkturalnego można mierzyć nawet w latach, to w cele zarządzających (Łukasz Kołaczkowski i Mirosław Dziółko) równie istotnie wpisuje się wykorzystanie średnio- i krótkoterminowych trendów rynkowych. To z nich ma wynikać deklarowane, dość agresywne podejście do stopnia ekspozycji na akcje. Trudno wyłącznie na podstawie I kwartału 2016 r. oceniać, na ile realizuje się ono i sprawdza w dobie obecnej, dość dużej zmienności rynkowej, ale warto zwrócić uwagę na czynnik, który niewątpliwie może tę aktywną alokację ułatwiać. Chodzi mianowicie o dość znaczącą rolę kontraktów terminowych, zarówno na polski indeks największych spółek, jak i indeksy zagraniczne głównie niemiecki DAX, amerykański S P500, ale też przykładowo włoski FTSE MIB. Wysoka płynność kontraktów futures (bo o nich tu mowa) z dnia na dzień pozwala na istotne zwiększenie, bądź redukcję ekspozycji na dany rynek, wymagając tylko częściowego pokrycia jej poprzez depozyt zabezpieczający. Co więcej, z pomocą tych instrumentów menedżerowie mogą partycypować nie tylko w hossie na akcjach, ale odnosić korzyści również podczas giełdowych spadków (zajmując krótkie pozycje). Wadę naturalnie stanowi to, że inwestując w indeks szerokiego rynku, menedżerowie akceptują jego wyniki jako wypadkową rezultatów słabszych i lepszych spółek, rezygnując z możliwości wytypowania tych ostatnich. Z zamierzenia jednak, to nie selekcja, a gra alokacją ma być głównym źródłem przewagi konkurencyjnej funduszu. Ta pierwsza nie jest też zupełnie pomijana - skupia się głównie w obszarze polskich średnich i dużych firm. Niemniej jednak skala zakładów jak dotąd była niewielka, a wyraźniej zarysowuje się na poziomie całych segmentów (średnie spółki na tle tych z WIG20 zyskały w ostatnim roku na znaczeniu), niż pojedynczych walorów. Ważnym aspektem w kontekście strategii Millennium Cyklu Koniunkturalnego jest też wyraźny udział zagranicznych spółek, osiągany poprzez wspomniane już kontrakty terminowe. W minionych miesiącach sięgał on nawet 50% wartości aktywów, a preferowany obecnie przez zarządzających kierunek to Europa, w tym zwłaszcza Niemcy. Ekspozycja na największą gospodarkę Starego Kontynentu, szczególnie w początkach 2016 r., nie wyszła jednak na dobre wynikom funduszu. Podczas gdy widoczne już w styczniu oznaki ożywienia na polskiej giełdzie zaowocowały ponad 5-procentową zwyżką indeksu WIG w I kwartale, niemieckie spółki odnotowały w szerokim przekroju stratę rzędu ponad -7%. To głównie z tego powodu Millennium Cyklu Koniunkturalnego ze stopą zwrotu -1,8% od stycznia do marca br. osiągnął rezultat o ok. -3 pkt proc. słabszy zarówno od średniej funduszy zrównoważonych, jak i aktywnej alokacji. Od początku swojej relatywnie niedługiej działalności (fundusz w obecnej formule funkcjonuje od października 2013 r.), do końca marca 2016 r. traci zaś do przeciętnego wyniku rozwiązań o strategii aktywnej alokacji blisko -2,3 pkt proc. Naturalnie nie jest to pozytywnym wyróżnieniem, bo ani w krótszym, ani ponad 2-letnim terminie produkt nie osiąga konkurencyjnych stóp zwrotu. To, co powinno służyć zdobywaniu przewagi nad rywalami (tj. dostosowywana do bieżących warunków rynkowych alokacja w akcje, rozumiana również w kontekście kierunków geograficznych) na razie nie przynosi oczekiwanych efektów. Rekompensaty tego faktu nie można spodziewać się po pozostałych elementach portfela, jak selekcji, czy części dłużnej o niskim ryzyku stopy procentowej, świadomie skonstruowanych w dość konserwatywny sposób. Przyjęta strategia, choć z jednej strony zawęża spektrum poszukiwania okazji inwestycyjnych, sama w sobie nie skazuje produktu na przeciętność. Dodatkowo klarowność formy redukuje zakres podejmowanego ryzyka, choćby tzw. specyficznego, związanego z doborem konkretnych walorów. Niemniej jednak rezultaty realizowanej dotąd polityki nie przemawiają na korzyść rozwiązania, a wyższa od przeciętnej opłata za zarzadzanie (na tle funduszy aktywnej alokacji, jak i zrównoważonych) stanowi dodatkowe w tym kontekście utrudnienie. Przed obniżką noty powstrzymuje nas jednak jeszcze relatywnie krótka historia funduszu i deklarowana przez zarządzających intensyfikacja gry alokacją, która potencjalnie może przyczynić się do poprawy dotychczasowych wyników.Ewa Przygodzka, Marcin RóżowskiAnalizy Online
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania