W Turcji jednak bez zmian. Prezydentem zostaje Erdogan
Recep Tayyip Erdogan zwyciężył w niedzielę w drugiej turze wyborów prezydenckich w Turcji. Oznacza to, że krajem będzie rządził trzecią kadencję.
Recep Tayyip Erdogan uzyskał 52 proc. głosów. Jego rywal, wspierany przez większość opozycji przewodniczący Republikańskiej Partii Ludowej (CHP) Kemal Kilicdaroglu, zdobył poparcie 48 proc. głosujących.
Reklama
Erdogan, przewodniczący Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), będzie szefem państwa po raz trzeci z rzędu. Jego kadencja potrwa pięć lat.
- Ostatecznie rozwiewają się nadzieje na zbliżenie Turcji z Zachodem, porzucenie szalonego, niekonwencjonalnego modelu gospodarczego i powrót do łask międzynarodowych inwestorów - ocenia Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.
Po raz pierwszy w historii Turcji prezydenta wybrano w niedzielę w drugiej turze wyborów. W lipcu 2018 roku Turcja przeszła z systemu parlamentarnego na prezydencki. W nowym systemie prezydent wybierany jest bezpośrednio, a stanowisko premiera zostało zniesione.
- Zwycięzcami wyborów jest 85 mln naszych obywateli; powiedzieliśmy wcześniej, że wygramy w sposób, w którym nikt nie przegra, zatem jedynym zwycięzcą jest dziś Turcja - powiedział w Stambule do swoich zwolenników Erdogan, przywódca o najdłuższym stażu w historii Republiki Turcji.
Jak podaje PAP, Kilicdaroglu z kolei określił wybory "najbardziej niesprawiedliwymi w ostatnich latach". Podczas swojego powyborczego przemówienia zwrócił uwagę na mobilizację środków państwowych w celach politycznych jednej partii i jednostki. Po ogłoszeniu wyniku wyborów, liderzy koalicji sześciu partii opozycyjnych wspierających Kilicdaroglu, przewodniczącego Republikańskiej Partii Ludowej (CHP), zgromadzili się w jej siedzibie w Ankarze, by omówić rezultat niedzielnego głosowania.
Wygranej w wyborach pogratulowali Erdoganowi m.in.: przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel, kanclerz Niemiec Olaf Scholz, prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, prezydent Izraela Jicchak Herzog oraz prezydent Rosji Władimir Putin.
Erdogan wygrywa w Turcji. Co na to rynki?
Wynik niedzielnego głosowania nie jest dla rynków finansowym zaskoczeniem. Bartosz Sawicki wskazuje, że kurs USD/TRY nieprzerwanie utrzymuje wzrostową trajektorię. Od początku miesiąca podniósł się o ok. 3 procent, jest na rekordowych pułapach i przekracza 20,00.
- Należy jednak podkreślić, że taki stan rzeczy nie w pełni oddaje powagę sytuacji. Od dłuższego czasu kurs tureckiej waluty trudno postrzegać jako wypadkową rynkowych sił. Wyprzedaż liry jest sztucznie tamowana oraz ograniczana przy pomocy interwencji i licznych restrykcji w przepływach kapitału. Bez takiego wsparcia turecka waluta byłaby zdecydowanie słabsza. Faktyczny popyt na dolary i euro, czyli tzw. twarde waluty, chronicznie pozostaje niezaspokojony, a krucha, sztuczna i forsowana równowaga cały czas jest zagrożona. W pewnym momencie ponownie może przemienić się w głęboką zapaść, której najostrzejszy epizod miał miejsce w 2021 r. Spodziewamy się, że w dalszej części roku lira powinna stracić około 15 proc. - przewiduje Bartosz Sawicki.
Na początku poniedziałkowej sesji banki na tureckim parkiecie drożeją o ok. 1,5 proc. a główny indeks rośnie 2,5 proc.
- Wyznacznikiem, czy w obozie władzy jakąkolwiek siłą dysponują reformatorskie frakcje, będzie skład nowego gabinetu. Porzucenie dotychczasowego nieortodoksyjnego kursu wydaje się jednak mało realne. W modelu, w którym panaceum na kilkudziesięcioprocentową inflację mają być niskie stopy procentowe, a państwo na każdym kroku ingeruje w procesy rynkowe, kryzys zawsze wisieć będzie w powietrzu. Tym bardziej że przy topniejących rezerwach walutowych uzależnienie Turcji od zagranicznego kapitału i skomplikowana sytuacja w bilansie płatniczym sprawiają, że gospodarka i system finansowy są szczególnie podatne na wszelkie zewnętrzne szoki - wskazuje Bartosz Sawicki.
29.05.2023

Źródło: Ververidis Vasilis / Shutterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania