Przyszły rok powinien być dobry dla złota
Rok 2024 przyniesie wzrosty na wybranych rynkach surowcowych - uważają eksperci krajowych TFI. Ich zdaniem, największy potencjał ma złoto.
W tym roku najlepsze fundusze zarobiły na rynku surowców (a dokładnie złota) ponad 10 proc. Najgorsze fundusze surowcowe, zamiast zysku, zanotowały dwucyfrowe straty. A jak będzie w 2024 r.? Eksperci krajowych TFI wskazują, że surowce to niejednorodna klasa aktywów, dlatego na poszczególne ich rodzaje będą wpływać różne czynniki.
Reklama
- Zakładając, że globalna gospodarka będzie się rozwijała powoli, trudno oczekiwać silnego popytu na surowce przemysłowe – ta faza cyklu koniunkturalnego im nie sprzyja. Można jednak znaleźć wyjątki. Gdy banki centralne zaczną obniżać stopy procentowe, poprawi się środowisko dla spółek z szeroko pojętej kategorii „tech”. Wraz ze spadkiem kosztów finansowania mogą zostać uruchomione nowe projekty chociażby w obszarze transformacji energetycznej, realizowane przez firmy wytwarzające energię z odnawialnych źródeł energii (tzw. clean tech). To potencjalnie może zwiększyć zapotrzebowanie np. na miedź - mówi Piotr Dmuchowski, wiceprezes TFI PZU. - Prognozowanie cen ropy naftowej czy surowców energetycznych jest obarczone dużym ryzykiem błędu, ponieważ podążają one za sytuacją geopolityczną. Z kolei inny, potencjalny silnik wzrostu w postaci popytu z Chin się „zatarł” i szansa na silny impuls dla surowców z tej strony wydaje się obecnie niewielka – dodaje.
Rafał Matulewicz, wiceprezes zarządu PKO TFI wskazuje z kolei, że w przypadku ropy naftowej kluczowym czynnikiem w krótkim terminie będzie dyscyplina wewnętrzna samego kartelu OPEC w realizacji przedstawionych planów cięć wydobycia. - W długim okresie najważniejsze dla surowca będą perspektywy wzrostu gospodarczego na świecie - dodaje.
Cena złota jest natomiast ściśle powiązana z poziomem realnej stopy procentowej. - Dalszy jej spadek będzie uzależniony od otoczenia inflacyjnego i decyzji banków centralnych. Nieodzowna w zrozumieniu rynku złota jest również analiza kwestii popytowych ze strony zarówno ETF-ów, które w ostatnich okresach redukowały stany posiadania złota, jak i banków centralnych, które szukają dywersyfikacji rezerw walutowych. Dużą niewiadomą dla rynku złota pozostaje dynamika w sferze ryzyk geopolitycznych na świecie – mówi Rafał Matulewicz.
Złoto powinno drożeć
Maciej Kołodziejczyk, zarządzający funduszami Investors TFI uważa jednak, że przyszły rok powinien być dobry dla złota. Przemawia za tym przede wszystkim spodziewane rozpoczęcie cyklu obniżek stóp procentowych w USA.
– W ciągu dwóch lat od pierwszej obniżki złoto historycznie pozwalało zarobić średnio około 25 proc. Momenty rozpoczęcia istotnych spadków nominalnych rentowności obligacji amerykańskich, wywołanych odejściem przez Fed od restrykcyjnej polityki monetarnej, korespondują natomiast z początkami silnych trendów wzrostowych na cenie złota. Obniżka stóp w USA będzie miała również przełożenie na spadek długoterminowych realnych rentowności oraz spadek relatywnej atrakcyjności dolara w stosunku do innych walut. Oba te czynniki, będące istotnymi średnioterminowymi determinantami dynamiki cen kruszcu, będą oddziaływać pozytywnie na stopę zwrotu inwestycji w złoto w 2024 roku - uważa Maciej Kołodziejczyk.
Ekspert wskazuje, że rynki finansowe od przynajmniej pół roku zmagają się z próbą zaprognozowania kiedy nastąpi pierwsza obniżka stóp procentowych w USA i w prognozach tych moment ten systematycznie się oddala. Wynika to w dużej mierze z przesileń w debacie hard versus soft landing gospodarki amerykańskiej, a zatem w zmieniającej się przesłance, jaka będzie stała za poluzowaniem polityki monetarnej przez Fed.
- Takie okoliczności przełożyły się na podwyższoną zmienność ceny złota w tym roku oraz już kilkukrotne nieudane próby trwałego wybicia się ponad historyczne maksimum. W scenariuszu bazowym zakładam, że z tego typu sytuacją możemy mieć do czynienia do momentu, w którym narracja amerykańskiego banku centralnego, symptomy spowolnienia gospodarczego w USA oraz dynamika inflacji będą już jednoznaczne uzasadniać tezę o rozpoczęciu obniżek stóp. W związku z tym oczekuję, że silny prowzrostowy impuls dla złota związany z odwróceniem kursu polityki monetarnej w USA będzie miał miejsce w okolicach połowy 2024 roku - zaznacza ekspert Investors TFI. - Do tego momentu możemy dalej na rynku kruszcu doświadczać wzlotów i upadków, wywoływanych zmieniającymi się interpretacjami komunikatów płynących z Fed - dodaje.
Zobacz: Fundusze rynku metali szlachetnych
Zarządzający funduszami Investors TFI wskazuje, że ewentualne korekty kursu złota powinny być jednak ograniczone, bo perspektywa czasowa pierwszej obniżki w USA, mimo że systematycznie postrzegana przez rynek zbyt optymistycznie, wydaje się już nieodległa.
- Dodatkowo kruszec ma ograniczony potencjał spadku w związku z sytuacją geopolityczną. Pogarszająca się percepcja bezpieczeństwa światowego skłania bowiem inwestorów do poszukiwania bezpiecznych przystani dla kapitału, a takową właśnie jest złoto. Co więcej, obserwujemy wzmożony popyt na kruszec ze strony banków centralnych, jak również pierwsze jaskółki wzrostu długich pozycji na złocie wśród inwestorów prywatnych. Wszystkie te czynniki pozwalają pozytywnie zapatrywać się na perspektywy złota wycenianego w dolarze w roku 2024 r. – mówi Maciej Kołodziejczyk.
Wtóruje mu Bartłomiej Chyłek, dyrektor zespołu analiz w Goldman Sachs TFI. - Zarówno złoto jak i srebro mogą być ciekawym tematem inwestycyjnym w 2024 r. Jednym z argumentów jest moment w cyklu, do którego się zbliżamy. Patrząc na historyczne notowania, początek obniżek stóp procentowych przez główne banki centralne był zwykle impulsem do wzrostów cen metali szlachetnych. W środowisku niepewności geopolitycznych, i przy ryzyku recesji, kruszce mogą również zyskiwać jako "bezpieczna przystań" - zaznacza.
Ropa też w górę
Zdaniem Bartłomiej Chyłka, w krótkim terminie, jakim jest jeden rok, nieco gorsze perspektywy mają przed sobą metale przemysłowe. - Za symbolicznymi zmianami na koniec 2024 r. przemawiają oczekiwane spowolnienie światowej gospodarki i ograniczenie zapotrzebowania na miedź. Szanse na wzrosty mają ropa, gaz i węgiel. Producenci z grupy OPEC+ zdają się stabilizować ceny ropy Brent z powyżej poziomu 80 USD za baryłkę. Kraje nie mają już zbyt dużej przestrzeni do uwalniania rezerw, tak samo jak ograniczone są możliwości zwiększenia podaży pozostałych producentów. Z kolei od strony popytu, mimo spowolnienia gospodarczego, nie widać osłabienia. W różnorodnym środowisku, które wspiera wzrosty jednych surowców, a spadki innych, odpowiedzią mogą być takie fundusze surowcowe, które inwestują w zdywersyfikowany sposób – mówi Bartłomiej Chyłek.
Podobnego zdania jest Adam Czorniej, zarządzający funduszami Skarbca TFI. - Uważamy, że rok 2024 przyniesie wzrosty na wybranych rynkach surowcowych. Pozytywnie postrzegamy złoto, ropę naftową i miedź. Spodziewamy się, że te surowce będą korzystały zarówno z czynników cyklicznych, jak i strukturalnych - wskazuje. - Dla rynku ropy naftowej kluczowa będzie polityka państw OPEC. Systematyczne redukcje wydobycia przy obecnie obserwowanym rekordowym popycie w światowej gospodarce generują ryzyka wzrostu cen. Ropa jest również bardzo podatna na większość ryzyk geopolitycznych z udziałem państw mających wysokie wydobycie. A tych w ostatnim czasie nie brakowało - dodaje.
Ekspert zauważa, że historycznie ceny srebra podążały za notowaniami złota. Jednak zwykle charakteryzowały się większą zmiennością.
- Wzrost cen złota w kolejnym kroku może oznaczać również lepsze wyceny dla srebra. Wbrew wcześniejszym oczekiwaniom, miedź będąca wyznacznikiem tendencji w globalnej gospodarce okazała się odporna na dotychczasowe spowolnienie, realizując neutralną stopę zwrotu. To wszystko dzięki silnemu popytowi na metale potrzebne do przeprowadzenia transformacji energetycznej, który zniósł efekt słabszej kondycji przemysłu - zauważa Adam Czorniej.
Zobacz także: Fundusze "multisurowcowe"
Optymizm studzi Adam Łukojć, dyrektor departamentu zarządzania portfelami akcyjnymi TFI Allianz. - Globalna gospodarka na razie nie chce przyspieszać. Zużycie surowców energetycznych może być stabilne lub nawet spadać, ze względu na spowolnienie gospodarcze i poprawiającą się efektywność wykorzystania energii. Dlatego surowce energetyczne nie muszą drożeć. Z kolei metale przemysłowe mogą ucierpieć na trwającym kryzysie nieruchomościowym w Chinach: kilkadziesiąt milionów pustych mieszkań to problem, który zostanie z Chinami na lata – zauważa Adam Łukojć. I dodaje, że zmniejszony popyt na metale przemysłowe może odbić się także na cenach srebra: ceny srebra zwykle zmieniają się w ślad za metalami przemysłowymi.
- Inaczej może zachowywać się złoto, które może dobrze reagować na obniżki stóp procentowych. Ceny złota silnie wzrosły w latach 2018-2020, czyli w czasie, gdy stopy procentowe i rentowności obligacji spadały; od 2020 roku stopy procentowe i rentowności obligacji rosły, lecz mimo to ceny złota utrzymały się na poprzednim poziomie – może to świadczyć o utrzymywaniu się wysokiego popytu, m.in. ze strony banków centralnych - wskazuje specjalista TFI Allianz.
21.12.2023
Źródło: Oselote / Shutterstock.com



Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania