Rok azjatyckiego tygrysa
Może nie wszyscy pamiętają, ale covidowi w 2020 roku bardzo „pomógł” chiński Nowy Rok, a po jego zakończeniu – powrót pracowników z Chin do Włoch. Po dwóch latach pojawiają się sygnały, że przez Państwo Środka świat znów może mieć problemy.
Zaczęło się (nieco ponad) dwa lata temu od Wuhan, stolicy prowincji Hubei, ponad jedenastomilionowego ośrodka przemysłowego, naukowego, uniwersyteckiego. Port rzeczny nad rzeką Jangcy, co nie jest bez znaczenia, bo według części źródeł to właśnie targ rybny był pierwszą wylęgarnią wirusa. Dla zrozumienia skali – to w jednym mieście niemal dwa razy tyle osób, ile mieszka łącznie w dziesięciu najludniejszych polskich miastach. Ponad sześć Warszaw razem wziętych pod względem liczby mieszkańców; pod względem rozległości – siedemnaście.
Reklama
W 2022 roku świętowanie chińskiego Nowego Roku potrwa od 31 stycznia do 6 lutego. Sam Nowy Rok wypadnie pierwszego lutego, który rozpocznie rok Tygrysa.
W poświąteczny wtorek profesor Massachusetts Institute of Technology i były główny ekonomista Międzynarodowego Funduszu Walutowego Olivier Blanchard zamieścił na Twitterze następujący wpis: „Jeśli potwierdzi się, że nawet trzy dawki sinovacu [chińskiej szczepionki na COVID-19] nie zabezpieczają przed omikronem, to Chiny mają teraz 1,4 miliarda niezaszczepionych ludzi… To będzie miało ogromne gospodarcze skutki dla Chin i dla świata”.
Dlaczego? Chińskie władze działają nieco inaczej niż te w Europie czy USA. I nie chodzi tym razem o autokratyczny system i ograniczanie swobód obywatelskich. Chodzi o podejście do walki z koronawirusem. Chińczycy, którzy najpierw próbowali ukryć fakt, że to właśnie na ich terenie pojawiło się takie zagrożenie, nie zdecydowali się ani na całkowity lockdown, ani na stymulowanie gospodarki w takim stopniu, jak zrobiły to zachodnie rządy. Dopiero w ostatnich tygodniach władze w Pekinie pozwoliły bankowi centralnemu na poluzowanie polityki pieniężnej. Zamykały za to lokalne społeczności: miasta, prowincje, porty, żeby zdusić w zarodku rozprzestrzenianie się wirusa w każdym ognisku z osobna.
To jedno ze źródeł problemów, które cały świat odczuwa do dziś: pozrywane łańcuchy dostaw, brak mikroprocesorów, który w dzisiejszej rzeczywistości powoduje – może nie paraliż, ale niedomaganie na pewno – przemysłu motoryzacyjnego. Którego ważnym graczem w Europie są Niemcy. To tam znajduje się 41 ze 185 zakładów motoryzacyjnych w Unii Europejskiej (źródło: ACEA – Stowarzyszenie Europejskich Producentów Samochodów). W Polsce 16, przy czym w statystykach tych nie są uwzględnieni poddostawcy drobniejszych elementów; a Polska produkuje w dużym stopniu właśnie do Niemiec. Niemcy eksportują do Chin. Związki gospodarki polskiej z niemiecką są oczywiste, co obrazują dane GUS-u:
Eksport do Niemiec odpowiada za między jedną czwartą a jedną trzecią całego wywozu naszych produktów, pod względem wartości. Według Markit Economics w grudniu niemiecka gospodarka zrobiła sobie przystanek w powrocie do normalności. W innych krajach bywa nieco lepiej: np. Austria odnotowała najkrótsze opóźnienia w dostawach od stycznia br. (dane niemieckie z 16 grudnia, austriackie z 29 grudnia). To jednak tylko pokazuje, że równowaga jest chwiejna. Omikron w Chinach może ją przechylić na jedną stronę.
29.12.2021

Źródło: Toa55/ Shutterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania