Oszczędzasz z myślą o „czarnej godzinie”? Upewnij się, że właściwie
Najczęściej odkładamy oszczędności na tzw. czarną godzinę. W poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie: w jaki sposób i w jakiej formie je pomnażać, powinniśmy uwzględnić kilka aspektów.
Kryzys finansowy z lat 2008-2009 zmienił nasze nastawienie do oszczędzania. Staliśmy się bardziej zapobiegliwi. Wyrazem tego są bardzo szybko rosnące oszczędności Polaków. Najczęściej deklarowanym powodem odkładania części dochodów jest obawa przed nagłymi wydatkami, przed tak zwaną czarną godziną.
Reklama
Może się wydawać, że oszczędzamy głównie w tym celu, aby sfinansować większy zakup – na przykład samochód, lub większy wydatek – koszty zagranicznej wycieczki w okresie wakacji. Tak było w przeszłości: w latach 90. Iina początku XXI wieku.
Jednak kryzys z lat 2008-2009 udowodnił, że nasza kontrola nad wydarzeniami w przyszłości bywa iluzoryczna, a sytuacja finansowa może się zmienić z dnia na dzień, gdy stracimy doskonale płatną pracę, bo firma, dla której byliśmy bardzo cenionym pracownikiem, stanęła na skraju bankructwa.
14 lat temu popyt na niemal wszystkie produkty i usługi się załamał. Do nielicznych wyjątków należał szeroko rozumiany rynek produktów oszczędnościowo-inwestycyjnych, bo w 2009 roku odnotował dwucyfrowy wzrost, który jest kontynuowany do dzisiaj. Pomimo spadku dochodów, w warunkach gwałtownego wzrostu bezrobocia zaczęliśmy więcej oszczędzać, a głównym powodem stała się niepewność jutra.
Podobny efekt był widoczny po wybuchu pandemii w 2020 roku. Według corocznego raportu Fundacji Citi Handlowy i Fundacji THINK w 2019 roku 39% oszczędzających Polaków jako główny powód oszczędzania wskazało budowanie poduszki bezpieczeństwa finansowego. Rok później odsetek osób oszczędzających na czarną godzinę wzrósł do 55%.
Jak wybrać najlepszy sposób pomnażania żelaznej rezerwy finansowej?
Pomimo ciągłego wzrostu oszczędności, jedynie połowa Polaków (52%) deklaruje poczucie bezpieczeństwa finansowego – według wskazań Indeksu Bezpieczeństwa Finansowego Nest Banku w 2018 roku. Uczestnikom badania zadano również pytanie, ile pieniędzy potrzebują, aby czuć się bezpiecznie finansowo. Największa grupa (33%) wskazała na kwotę nie niższą niż 10 pensji.
Przyjmijmy, że posiadamy kwotę 50 tysięcy złotych stanowiącą żelazną rezerwę, która daje nam poczucie bezpieczeństwa finansowego. W poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie: w jaki sposób i w jakiej formie ją pomnażać, powinniśmy uwzględnić kilka aspektów.
Najważniejsza jest dostępność
Dlaczego czujemy się bardziej bezpiecznie finansowo, posiadając 50 tysięcy złotych kapitału? Ponieważ nasze obawy przed wystąpieniem wydarzeń nagłych, nieprzewidywalnych są mniejsze. Taką okolicznością może być wspomniana już utrata pracy i trudności ze znalezieniem nowej: na podobnym stanowisku, z takim samym poziomem wynagrodzenia. Nie wiemy, kiedy do takiego zdarzenia dojdzie. Dlatego bardzo ważna jest dla nas dostępność do gromadzonych oszczędności – możliwość ich szybkiego spieniężenia.
Płynność środków traktowanych jako zabezpieczenie finansowe jest dla nas oczywista. Dlatego nie zainwestujemy tej części oszczędności w niepłynne lokaty i inwestycje, takie jak lokata strukturyzowana, dwuletnia umowa depozytu i nieruchomość.
Oczekujemy płynności i bardzo często...
... przywiązujemy zbyt małą wagę do rentowności
Dlaczego rentowność jest dla nas tak ważna? Ze względu na cel gromadzenia oszczędności. Jest nim bezpieczeństwo finansowe, które chcemy zachowywać w sposób ciągły: teraz, za rok, za lat dziesięć, aż do śmierci. Posiadamy 50 tysięcy oszczędności z obawy przed czarną godziną, przed zdarzeniem losowym, które ma to do siebie, że nie tylko nie wiemy, kiedy ono nastąpi – dlatego tak dużą wagę przywiązujemy do płynności, ale nie wiemy również tego, czy do tego zdarzenia w ogóle dojdzie.
Inwestycja na całe życie – scenariusz najbardziej prawdopodobny
Jeżeli nie dojdzie do sytuacji, która zmusi nas do skonsumowania żelaznej rezerwy, 50 tysięcy oszczędności będzie pomnażane przez całe nasze życie, dłużej niż do momentu przejścia na emeryturę.
Skupiamy się na okolicznościach nagłych i nieprzewidywalnych, bo to one właśnie bardzo silnie nas motywują do tego, aby nie konsumować na bieżąco całych dochodów. Jednak powinniśmy uwzględnić w swej decyzji także scenariusz najbardziej prawdopodobny: ten, w którym nasza inwestycja okaże się inwestycją trwająca kilkadziesiąt lat.
Jak gromadzimy oszczędności najczęściej?
W jakiej formie deponujemy środki traktowane jako poduszka bezpieczeństwa finansowego? Na bieżących rachunkach bankowych lub na krótkoterminowych depozytach. Wybrany sposób realizuje pierwszą oczekiwaną cechę produktu: płynność. Jednak pod względem drugiej cechy – rentowności, jest rozwiązaniem najmniej korzystnym, w warunkach wysokiej inflacji i ujemnych realnie stóp procentowych.
Lokaty bankowe pod presją niskich stóp procentowych
Od kilku lat RPP prowadzi politykę bardzo niskich stóp procentowych, co ma bezpośredni wpływ na poziom oprocentowania lokat bankowych. W przeszłości zdarzały się lata, w których oprocentowanie lokat przekraczało w skali roku inflację nawet o 5 punktów procentowych (w 2000 roku było wyższe o blisko 10 punktów procentowych) i do 2015 roku niemal zawsze przekraczało poziom inflacji.
Jednak od kilku lat RPP w swoich decyzjach pomija interes osób oszczędzających w bankach i w praktyce prawie zawsze – z wyjątkiem okresowej deflacji w 2015 i 2016 roku - posiadacze depozytów bankowych ponosili realne straty.
Według wstępnych wyliczeń GUS inflacja w listopadzie br. liczona za okres ostatnich 12 miesięcy wyniosła aż 7,7%, gdy średnie oprocentowanie lokat w październiku było na poziomie 0,35%. Nawet jeżeli w wyniku wzrostu stóp procentowych oprocentowanie depozytów wzrośnie do 1%, a inflacja spadnie do 4-5%, to nadal będziemy ponosili realne starty na poziomie kilku punktów procentowych rocznie. Jeżeli pomniejszymy stopę oprocentowania o podatek Belki (19%), to przeciętna strata posiadacza lokaty bankowej netto jeszcze się powiększa.
Jeżeli w przyszłości aktualna polityka bardzo niskich stóp procentowych NBP będzie kontynuowana, to 50 tysięcy zdeponowane w banku na nisko oprocentowanej lokacie lub wręcz na rachunku bieżącym, będzie traciło swoją siłę nabywczą, która będzie coraz wyższa w kolejnych latach.
Czy ta prognoza się spełni?
Oczywiście nie możemy być tego pewni. Ale będziemy wiedzieć, kiedy ten czynnik mający ogromny wpływ na opłacalność lokowania pieniędzy w banku, się zmieni. Dopiero od tego momentu – nie wiemy, czy w ogóle nastąpi – będzie można oczekiwać poprawy warunków gromadzenia oszczędności w banku.
Jakie są alternatywy?
Te, które sprawdziły się w okresie wielu lat w każdych warunkach rynkowych: wysokiej i niskiej inflacji, stosowania polityki niskich i wysokich stóp procentowych, a także wzrostu i spowolnienia rozwoju gospodarczego. Taką alternatywą jest odpowiednio zdywersyfikowany portfel funduszy inwestycyjnych.
Inwestycja o otwartym horyzoncie czasowym
Przy inwestycji środków w jednostki uczestnictwa dowolnego funduszu nie określamy czasu, przez jaki będziemy jego uczestnikiem. Momentem zamknięcia inwestycji – wycofania środków – może być wystąpienie w naszym życiu zdarzenia losowego. Okres oczekiwania na środki od momentu przesłania zlecenie ich wycofania do funduszu i przelania ich na wskazany rachunek bankowy nie przekracza kilku dni (zazwyczaj 3-4 dni). Co więcej, możemy zlecić wypłatę dowolnej części zainwestowanych środków: jako określoną liczbę jednostek lub jako określoną kwotę. W związku z tym inwestycja w fundusze inwestycyjne spełnia nasze oczekiwania odnośnie płynności lokaty i wygody wycofania środków (całości lub dowolnej ich części).
Wyniki przeszłe funduszy, szczególnie funduszy obligacji, pokazują, że będziemy mieli duże prawdopodobieństwo pomnażania środków w tempie pozwalającym zachować siłę nabywczą pieniędzy. To prawdopodobieństwo będzie tym większe, im dłużej będziemy pomnażać nasze oszczędności. Co więcej, wraz z upływem czasu realny zysk z inwestycji powinien być coraz wyższy.
Jak konstruować portfel funduszy?
Ponieważ nie wiemy, jak długo będzie trwała nasza inwestycja, powinniśmy dopasowywać ją do ponoszonego ryzyka: w krótkim terminie: nominalnej straty i w długim terminie: realnej straty. W najmniej prawdopodobnym scenariuszu nasza inwestycja może zakończyć w najbliższym czasie. Dlatego początkowo portfel powinien być zdominowany przez fundusze konserwatywne i fundusze obligacji.
Biorąc pod uwagę aktualną sytuację (bardzo dużej przeceny funduszy obligacji długoterminowych), jest to bardzo dobry moment na zakup jednostek tych funduszy (przecena sięga nawet 10% w okresie ostatnich 12 miesięcy); w celu zabezpieczenia się przed dalszą przeceną – pogłębieniem się inflacji - planowaną inwestycję w fundusz obligacji możemy rozłożyć na kilka rat.
Na każdym etapie planu część portfela powinny stanowić fundusze akcji: początkowo co najmniej 10%, z docelowym udziałem ustalonym na poziomie 20-50% – w zależności od poziomu akceptacji ryzyka inwestycyjnego. Pamiętajmy, że w najbardziej prawdopodobnym scenariuszu rezerwę finansową będziemy inwestować nie tylko do emerytury: jedynej czarnej godziny, która jest w naszym życiu pewna, ale wręcz do końca życia.
06.12.2021

Źródło: Shutterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania