Bezprecedensowe szaleństwo na ropie
Notowania teksańskiej ropy naftowej spadły w poniedziałek poniżej zera, po raz pierwszy w historii. Za tym absurdem stoi koronawirus, a raczej spustoszenie, jakie wywołuje w globalnej gospodarce
W poniedziałek ceny kontraktów terminowych na ropę WTI (West Texas Intermediate) wygasających w maju spadły poniżej zera i wyniosły nawet… minus 37,6 dolarów za baryłkę. To w praktyce oznacza, że sprzedający byli w stanie dopłacić kupującym za pozbycie się kontraktów z najbliższym terminem wygaśnięcia. Dlaczego doszło do takich szaleńczych ruchów cenowych?
Reklama
Są różne rodzaje kontraktów terminowych. Nie wszystkie kończą się fizyczną dostawą towarów, ale akurat w przypadku kontraktów WTI tak jest. Inwestorzy, którzy nie sprzedadzą kontraktu przed jego wygaśnięciem są zobowiązani do obioru baryłek. Problem polega na tym, że teraz nikt nie chce ropy naftowej. Amerykańska gospodarka, podobnie jak wiele innych, jest „zamrożona” do czasu ustąpienia pandemii COVID-19. Równolegle rafinerie dalej wydobywają ropę, zapełniając magazyny na lądzie i tankowce na oceanach. Ostatnie porozumienie OPEC+ z początku kwietnia w sprawie rekordowo wysokiego cięcia wydobycia o 10 milionów baryłek dziennie, nie dało efektu.
– Kluczem do zrozumienia poniedziałkowej sytuacji są zapasy ropy naftowej, które w Stanach Zjednoczonych rosły ostatnio szybciej niż oczekiwano. Główne magazyny, w Cushing w stanie Oklahoma, są wypełnione w około 70 procentach i już w najbliższych tygodniach mogą zostać zapełnione w stu procentach. Na rynku pojawi się wtedy poważny problem z przechowywaniem surowca. Posiadacze wygasających kontraktów na ropę muszą dostarczyć ją w formie fizycznej do magazynów w stanie Oklahoma, więc zrozumiały był fakt, że spora część z nich była gotowa pozbyć się tego obowiązku za wszelką cenę – komentuje Paweł Grubiak, prezes Superfund TFI.
Contango, jakiego traderzy jeszcze nie widzieli
Ceny pozostałych kontraktów na ropę WTI, zaczynając od wygasających w czerwcu, również mocno spadają, ale wszystkie, poczynając od tych zamykanych w czerwcu, są jednak notowane po cenie powyżej 20 dolarów. Sytuacja, w której ceny kontraktów na towary (w tym wypadku ropy naftowej) są wyższe w terminach późniejszych od wcześniejszych, to nic nietypowego i nosi nazwę contango. Jest tak, wtedy gdy koszty trzymania towaru wynikające z jego przechowywania czy też ubezpieczenia, przewyższają korzyści z jego posiadania. A więc jeśli kontrakty o odleglejszym terminie wykupu są droższe, niż te o bliższym oznacza, że na te towary nie ma popytu. I tak jest właśnie w przypadku ropy naftowej. Nigdy jednak wcześniej różnica w cenie pomiędzy kontraktami o tak bliskich terminach nie była aż tak wysoka.
– To, co się wydarzyło w poniedziałek pokazało, z jak różnym rodzajem ryzyka możemy mieć do czynienia na rynku ropy. Różnice w cenach mogą wynikać nie tylko z odmiany ropy, którą handlujemy (WTI, Brent, urals), ale również z terminu zapadalności kontraktów. Dla traderów i spekulantów, to był czarny łabędź na rynku ropy naftowej i wielu z nich panicznie uciekła z rynku, przyjmując stratę, której w normalnych warunkach nigdy by nie zaakceptowali (…) To pokazuje, że nawet zawodowcy gubią się, gdy jesteśmy w tak nienormalnej sytuacji, jak teraz – mówił Rafał Bogusławski w porannej rozmowie z Robertem Stanilewiczem.
Co z cenami paliw na stacjach?
Spadek cen kontraktów terminowych poniżej zera, nie oznacza, że dystrybutorzy paliw na stacjach będą nam płacić za tankowanie samochodów. Tutaj jest mowa o konkretnym instrumencie finansowym, na konkretną odmianę ropy. Tenże kontrakt nie jest uniwersalnym wskaźnikiem ceny po jakiej handlowana jest ropa na świecie. Po pierwsze, dla ceny paliw na polskich stacjach większy wpływ ma zmiana cen ropy odmiany Brent. Po drugie ujemne notowania były rynkową anomalią, dotyczącą konkretnej serii kontraktów. Po trzecie wreszcie na cenę paliwa (oleju napędowego czy też benzyny) składa się tylko w niespełna połowie cena ropy. Reszta to podatki – akcyzowy, VAT, opłata paliwowa, emisyjna oraz marża. W efekcie, gdy ropa spada o 70% od początku roku (tak jest w przypadku odmiany Brent) ceny na stacjach, np. w przypadku bezołowiowej 98, spadają około złotówkę na litrze.
21.04.2020

Źródło: Shutterstock.com / dexterous simpson
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania