Dzień kobiet 20 lat później - początek końca hossy?
Wojciech Białek, główny analityk CDM Pekao S.A. w trakcie 4. Fund Forum Analiz Online postanowił zmierzyć się z trudnym tematem interpretacji bieżącej sytuacji rynkowej oraz próby przewidzenia dalszego rozwoju wypadków w następnych miesiącach. Wystąpienie rozpoczęło się od nawiązania do historii sprzed 20 lat, kiedy to w Dzień Kobiet 1994 roku zakończyła się jak dotychczas najbardziej spektakularna hossa w historii GPW. Również dekadę później nasz rynek przechodził swoje chwile słabości, nazwane później „pełzającą bessą”. Jak będzie 10 lat później, czyli w roku bieżącym?
Dzień kobiet 20 lat później - początek końca hossy?, Wojciech Białek (fot. Analizy Online)
Zgodnie z zależnościami historycznymi, w 4 roku każdej dekady (tzw. cykl dekadowy) w okresie od marca do października (z dopuszczalnymi nawet kilkutygodniowymi odchyleniami) rynek w USA, który nadaje rytm innym na świecie, przechodzi zwykle chwile wyraźnej słabości. Trudno w takiej sytuacji oczekiwać, aby rynek polski był odporny na nastroje na świecie i nie poddał się spadkowym nastrojom. Okres marzec-kwiecień jest dla naszego rynku newralgiczny jeszcze z kilku innych powodów. Jeden z nich to tzw. cykl 6-letni, zgodnie z którym bessa powinna rozpocząć się w marcu 2014 (6 rocznica upadku banku Bear Stearns w USA, która pół roku później doprowadziła do kryzysu związanego z niewypłacalnością Lehmann Brothers). Jest również tzw. 40-mies. cykl Kitchina, który liczony od ostatniego maksimum indeksów (kwiecień 2011) wypada właśnie w okresie wiosny 2014 roku. Jednak wbrew pozorom nie należy wyciągać z tego zbyt pochopnych wniosków. Na korzyść działają bowiem inne zależności historyczne, takie jak cykl prezydencki w USA czy fakt, że lata zakończone cyfrą 5 są dla indeksu S&P statystycznie bardzo dobre. Dlatego okres od wiosny do jesieni 2014 roku powinien raczej być uznany za korektę, a nie cykliczną bessę.
Sprawdź wyniki funduszy akcji polskich uniwersalnych.
Taki scenariusz wspiera analiza cyklu koniunkturalnego w naszym kraju. Faktycznie brakuje obecnie jakichkolwiek sygnałów ostrzegawczych przed bessą. Takie sygnały według Wojciecha Białka to przede wszystkim dodatnia dynamika stawek WIBOR rok do roku (obecnie nadal ujemna). Jednak przy obecnie uporczywie niskiej inflacji podwyżki stóp procentowych ze strony Rady Polityki Pieniężnej są mało prawdopodobne. W związku z czym warszawska GPW wciąż ma czas, zanim paliwo do wzrostów zostanie odessane przez ofertę depozytową banków. Wszystkie wnioski, które zostały przedstawione przez eksperta pozostaną aktualne tylko w jednym przypadku – jeżeli nie zrealizuje się scenariusz jakiejś formy kryzysu politycznego, który może wywrócić analizę do góry nogami.
Marcin Różowski, analityk
Analizy Online

Zgodnie z zależnościami historycznymi, w 4 roku każdej dekady (tzw. cykl dekadowy) w okresie od marca do października (z dopuszczalnymi nawet kilkutygodniowymi odchyleniami) rynek w USA, który nadaje rytm innym na świecie, przechodzi zwykle chwile wyraźnej słabości. Trudno w takiej sytuacji oczekiwać, aby rynek polski był odporny na nastroje na świecie i nie poddał się spadkowym nastrojom. Okres marzec-kwiecień jest dla naszego rynku newralgiczny jeszcze z kilku innych powodów. Jeden z nich to tzw. cykl 6-letni, zgodnie z którym bessa powinna rozpocząć się w marcu 2014 (6 rocznica upadku banku Bear Stearns w USA, która pół roku później doprowadziła do kryzysu związanego z niewypłacalnością Lehmann Brothers). Jest również tzw. 40-mies. cykl Kitchina, który liczony od ostatniego maksimum indeksów (kwiecień 2011) wypada właśnie w okresie wiosny 2014 roku. Jednak wbrew pozorom nie należy wyciągać z tego zbyt pochopnych wniosków. Na korzyść działają bowiem inne zależności historyczne, takie jak cykl prezydencki w USA czy fakt, że lata zakończone cyfrą 5 są dla indeksu S&P statystycznie bardzo dobre. Dlatego okres od wiosny do jesieni 2014 roku powinien raczej być uznany za korektę, a nie cykliczną bessę.
Sprawdź wyniki funduszy akcji polskich uniwersalnych.
Taki scenariusz wspiera analiza cyklu koniunkturalnego w naszym kraju. Faktycznie brakuje obecnie jakichkolwiek sygnałów ostrzegawczych przed bessą. Takie sygnały według Wojciecha Białka to przede wszystkim dodatnia dynamika stawek WIBOR rok do roku (obecnie nadal ujemna). Jednak przy obecnie uporczywie niskiej inflacji podwyżki stóp procentowych ze strony Rady Polityki Pieniężnej są mało prawdopodobne. W związku z czym warszawska GPW wciąż ma czas, zanim paliwo do wzrostów zostanie odessane przez ofertę depozytową banków. Wszystkie wnioski, które zostały przedstawione przez eksperta pozostaną aktualne tylko w jednym przypadku – jeżeli nie zrealizuje się scenariusz jakiejś formy kryzysu politycznego, który może wywrócić analizę do góry nogami.
Marcin Różowski, analityk
Analizy Online
Rynek funduszy
Tylko u nas
13.03.2014

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania