Atak Izraela na Iran uruchamia globalną ucieczkę od ryzyka
Atak powietrzny Izraela na irańskie instalacje nuklearne i wojskowe wywołał gwałtowną reakcję globalnych rynków finansowych. Indeksy giełdowe zanurkowały, a inwestorzy przesuwają środki w kierunku bezpiecznych aktywów. Narasta obawa przed eskalacją konfliktu i możliwym zakłóceniem globalnych dostaw ropy.
W piątkowy poranek izraelskie siły powietrzne przeprowadziły zmasowany atak na irańskie obiekty związane z programem nuklearnym i infrastrukturę wojskową. Celem nalotów były m.in. ośrodki w Natanzie i Parchin oraz obiekty należące do Gwardii Rewolucyjnej w Teheranie. Według izraelskich władz była to operacja prewencyjna, mająca na celu powstrzymanie Iranu przed zdobyciem broni jądrowej. W odpowiedzi Iran zapowiedział zdecydowane działania odwetowe, co doprowadziło do ogłoszenia stanu wyjątkowego w Izraelu.
Reklama
W obliczu możliwej destabilizacji w regionie zareagowały ceny ropy naftowej. Notowania baryłki Brent wystrzeliły w szczytowym momencie nawet o 13 proc., osiągając 78,50 USD za baryłkę – najwyższy poziom w tym roku. W późniejszych godzinach notowania nieco się cofnęły. W godzinach popołudniowych surowiec drożeje o ok. 9 proc., oscylując wokół 75 USD.
Inwestorzy obawiają się, że Iran odpowie na izraelski atak uderzeniem w cele izraelskie i amerykańskie, co mogłoby doprowadzić do zamknięcia Cieśniny Ormuz – strategicznego szlaku transportu, którym płynie blisko 20 proc. światowego eksportu ropy. Taki scenariusz – zdaniem analityków JPMorgan – mógłby windować ceny nawet do 120-130 USD za baryłkę.
- Pojawiło się kolejne geopolityczne ryzyko, z którym muszą się liczyć rynki. Wymiana ciosów między Izraelem a Iranem nie jest wprawdzie niczym nowym i dotąd nie prowadziła do eskalacji, ale tym razem może być inaczej. Należy się liczyć z blokadą cieśniny Ormuz na krańcu zatoki Perskiej i rozprzestrzenienie konfliktu na kolejne państwa: Iran ma zarówno sojuszników jak i wrogów w regionie - zauważają analitycy Pekao. - Dziś i w kolejnych dniach temat Bliskiego Wschodu wciąż będzie dominował na rynkach i raczej nie będzie powodów do optymizmu: Iran będzie starał się odpowiedzieć agresją na agresję i dać pokaz siły. Ucieczka od ryzyka to scenariusz bazowy na najbliższe dni - dodają.
Beneficjentem wydarzeń na Bliskim Wschodzie jest złoto, które ponownie zbliża się do historycznych maksimów. Awersja do ryzyka odbiła się też na rynkach akcji. Indeks Stoxx Europe 600 spada, zmierzając do najgorszego tygodnia od kwietnia. Na GPW piątkowa sesja również rozpoczęła się od spadków. W godzinach popołudniowych WIG i WIG20 traciły - odpowiednio - 1,5 oraz 2 proc., odzwierciedlając globalne nastroje. Ucieczka od ryzyka umocniła z kolei dolara, równolegle spadły też rentowności amerykańskich obligacji (ceny wzrosły). Osłabia się natomiast złoty. Ekonomiści prognozują, że jeśli napięcia utrzymają się w kolejnych dniach, kurs EUR/PLN może wzrosnąć do 4,28-4,29.
Co dalej?
Choć atak Izraela na Iran nie był całkowitym zaskoczeniem – mówiło się o nim od tygodni – jego skala i bezpośrednie uderzenie w cele nuklearne są jednak bezprecedensowe. W atakach prawdopodobnie zginęli najwyżsi rangą irańscy dowódcy oraz co najmniej sześciu naukowców zajmujących się energetyką jądrową. Armia Iranu ostrzegła w piątek, że "nie będzie ograniczać się w swojej odpowiedzi" - Terrorystyczny reżim okupujący Jerozolimę przekroczył wszystkie czerwone linie. Nie nakładamy na siebie ograniczeń w odpowiedzi na tę zbrodnię - ostrzegł sztab generalny irańskiej armii.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu ogłosił w orędziu do narodu, że Iran w ostatnich miesiącach rozpoczął prace nad wykorzystaniem wzbogaconego uranu do celów militarnych i posiada wystarczającą ilość tego surowca, by zbudować dziewięć bomb atomowych. Podkreślił, że stanowi to zagrożenie dla istnienia państwa izraelskiego. Analitycy ostrzegają, że nawet przypadkowa eskalacja może przerodzić się w konflikt regionalny.
– Iran prawdopodobnie będzie chciał pokazać siłę, ale pytanie, czy po ataku ma jeszcze czym – ocenił w rozmowie z PAP dr Marcin Krzyżanowski, orientalista z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ekspert podkreślił, że o ile atak na obiekty nuklearne jest bez precedensu, to nadal nie jest pewne, czy Izrael jednocześnie zniszczył też irański arsenał rakietowy, bądź poraził możliwości jego wystrzelenia. Jeśli tak, Iran przez najbliższe miesiące będzie odbudowywał swój arsenał, by "uderzyć w odpowiednim czasie". - Natomiast jeśli Iran zachował zdolności odwetowe, to najdalej za kilka godzin zobaczymy odpowiedź - dodał.
Kilka godzin po izraelskich nalotach Trump w rozmowie telefonicznej z Fox News przyznał, że wiedział o planowanych działaniach wcześniej. Dodał, że ma nadzieję, iż Iran mimo wszystko powróci do stołu negocjacyjnego. - Nie twierdzę, że jakiekolwiek rozmowy między Islamską Republiką Iranu a Stanami Zjednoczonymi są już całkowicie na zawsze wykluczone, ale tę bieżącą odsłonę negocjacji już można spisać na straty - uważa Marcin Krzyżanowski.
Iran doskonale zdaje sobie sprawę, że dla prezydenta Donalda Trumpa kluczowe znaczenie mają niskie ceny energii. Każde działanie Teheranu mogące zakłócić dostawy ropy z Bliskiego Wschodu, a tym samym podbić ceny paliw w USA, co może mieć poważne konsekwencje polityczne dla Białego Domu.
Niezależnie od odpowiedzi Teheranu, inwestorzy na całym świecie pozostają w trybie defensywnym. Ucieczka do bezpiecznych przystani może utrzymać się przez kolejne dni. Zdaniem Michała Poleszczuko, otwarta wojna między Izraelem a Iranem jest jednak mało prawdopodobna.
- Skuteczność zamachów, także tego na Hosseina Salamiego, dowodzi, że Iran jest bardzo słaby, podobnie jak jego pierwsze działania odwetowe. W chwili obecnej Teheran wydaje się niezdolny do prowadzenia konfliktu na większą skalę, co sugeruje, że spadki na giełdach mogą być chwilowe, a cena ropy brent powróci wkrótce poniżej 70 $/b. – mówi Michał Poleszczuk, analityk zespołu analiz i doradztwa inwestycyjnego DI Xelion.
13.06.2025

Źródło: Shutterstock.com / Lightspring
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania