Inflacja w Polsce jednak nieco niższa, niż wstępnie szacował GUS
GUS opublikował finalne dane o inflacji konsumenckiej za marzec. I okazuje się, że wskaźnik CPI wyhamował mocniej niż pierwotnie szacowano. Za spadek odpowiadały przede wszystkim efekty bazy i normalizacja cen energii.
Inflacja konsumencka w marcu wyhamowała do 16,1 proc. w ujęciu rocznym, a nie do 16,2 proc., jak pierwotnie wyliczał Główny Urząd Statystyczny w tzw. szybkim szacunku. W stosunku do poprzedniego miesiąca ceny towarów i usług wzrosły o 1,1 proc.
Reklama
- W marcu w porównaniu z poprzednim miesiącem największy wpływ na wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych ogółem miały wyższe ceny w zakresie żywności (o 2,3 proc.), odzieży i obuwia (o 5 proc.) oraz napojów alkoholowych i wyrobów tytoniowych (o 1,8 proc.), które podwyższyły wskaźnik odpowiednio o 0,58 pkt proc., 0,19 pkt proc. i 0,1 pkt proc. Niższe ceny w zakresie transportu (o 0,9 proc.) i rekreacji i kultury (o 0,3 proc.) obniżyły ten wskaźnik odpowiednio o 0,08 pkt proc. i 0,02 pkt proc. - czytamy w komunikacie.
Konsensus rynkowy zakładał, że ostateczny szacunek potwierdzi wstępne wyliczenia.
- GUS wskazał, że inflacja spadła w marcu do 16,1 proc. - mocniej niż sugerował wskaźnik flash (16,2 proc.). Wolniejszy wzrost związany jest z cenami paliw i energii, co wpisuje się w tendencje widoczne w regionie. Inflacja w Czechach, na Słowacji czy w Rumunii oscyluje między 14,5, a 15,5 proc. - zauważają eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Dane o inflacji bazowej poznamy w poniedziałek. Ekonomiści prognozują, że w marcu wciąż ujrzymy najprawdopodobniej jej wzrost.
- Inflacja CPI w marcu jednak 16,1 proc. r/r. Blisko naszej pierwotnej prognozy (16 proc.) sprzed publikacji wskaźnika flash. Struktura zmian cen w marcu wskazuje jednak na dalszy wzrost inflacji bazowej – może nawet do 12,3 proc. r/r wobec 12 proc. r/r. - przewidują ekonomiści ING. - Pierwsza faza dezinflacji będzie szybka dzięki cenom energii. Wysoka inflacja bazowa sugeruje, że dalsze schodzenie z inflacyjnego „płaskowyżu”, będzie trudniejsze, a cel inflacyjny nadal pozostaje odległą perspektywą. Polska (i Węgry) odstają z uporczywie wysoką bazową - dodają.
Szczyt inflacyjny w Polsce zanotowaliśmy w lutym, a od marca wchodzimy już w czas dezinflacji. Ekonomiści wskazują jednak, że obniżać się będzie zwłaszcza inflacja czynników niebazowych, czemu mocno pomagać ma wysoka baza odniesienia. A ze względu na konsekwencje ubiegłorocznego rozpoczęcia wojny w Ukrainie ta baza jest obecnie wyjątkowo wysoka. Niestety inflacja bazowa utrzyma się na dotychczasowym wysokim poziomie.
- Przewidujemy, że w kwietniu inflacja wyniesie ok. 14,5 – 15 proc. Zmiany dotyczyć będą cen żywności. Inflacja bazowa dalej będzie wysoka. Od początku roku obserwujemy drobne spowolnienie wzrostu cen usług. Szybki wzrost wynagrodzeń pozostawia małe szanse na wyraźną zmianę tego trendu. W takich warunkach obniżanie się inflacji będzie powolne. MFW wskazuje, że zbliży się ona do celu NBP najwcześniej w 2026 r. z uwagi na powszechność podwyżek cen. Uważamy, że jeszcze w tym okresie inflacja bazowa będzie przekraczać 3 proc. - prognozują ekonomiści PIE.
Ubiegłotygodniowa decyzja RPP o pozostawieniu stóp procentowych na niezmienionym poziomie była zgodna z oczekiwaniami rynku, który nie zakłada już podwyżek i wyczekuje na pierwsze obniżki kosztu pieniądza. Jednak wciąż rosnąca inflacja bazowa sugeruje, że na taki ruch nie ma co liczyć w tym roku, a droga do inflacyjnego celu będzie długa i wyboista.
14.04.2023

Źródło: lunopark / Shutterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania