Kiedy wychodzić z inwestycji?
Inwestor musi odpowiedzieć na trzy pytania: w co inwestować, kiedy inwestować, i kiedy inwestycję zakończyć. Nie ma prostych odpowiedzi, ale są pewne wskazówki, które pozwalają uniknąć dużych strat lub nie realizować zysków zbyt wcześnie. Pomocne są cykle koniunkturalne i charakterystyka trendów.
Przeciętny inwestor detaliczny w USA, który inwestuje w fundusze, osiąga średnie stopy zwrotu znacznie poniżej stóp zwrotu z poszczególnych klas aktywów.
Wyniki inwestycyjne inwestorów indywidualnych w zasadzie za dowolny 20-letni okres pokazują, że osiągają oni znacznie niższe stopy zwrotu, niż wynikałoby z zachowania różnych klas aktywów. Wynika to przede wszystkim z działania pod wpływem emocji. Kupowania po silnych wzrostach, sprzedawania w panice, ale przede wszystkim zbyt wczesnego wycofywania się z inwestycji w aktywa o wyższym ryzyku, jakimi są akcje.
Reklama
Ponieważ obecnie mamy silną hossę na amerykańskim rynku akcji, to warto spojrzeć na dwie typowe sytuacje, które mogą wskazywać na zakończenie trendu wzrostowego. Oczywiście warto pamiętać, że każdy inwestor, który próbuje pokonać rynek, naraża się na popełnienie błędu. Jednak czasem realizacja zysków jest wskazana.
Jako pierwszy przykład weźmy Nasdaq z końcówki lat 90. i początku lat 2000.
Nasdaq w latach 90. poruszał się w silnym trendzie wzrostowym. Od 1995 roku można wyznaczyć kanał trendowy, który został przebity w dół w czasie kryzysu rosyjskiego w 1998 roku. Indeks szybko powrócił do wzrostów i interesujące nas wydarzenie miało miejsce w 1999 roku. Indeks wybił się ponad kanał trendowy i wzrosty przyspieszyły.
Oczywiście zyski spółek za takim wzrostem nie nadążały, więc wskaźnik P/E poszybował również.
Jeżeli mamy gwałtowne przyspieszenie wzrostów, a wyceny są wysokie, to mamy do czynienia z hiperbolą. To jeden ze sposobów zakończenia hossy, czyli euforia. Nie da się określić, kiedy hiperbola się zakończy, ale jeżeli widzimy taki rynek, to raczej warto myśleć o realizacji zysków niż rozpoczynaniu nowej inwestycji.
Drugi sposób kończenia hossy zobaczyliśmy w 2007 roku.
Indeks S&P 500 w latach 2003-2007 zyskiwał, ale trudno mówić by w latach 2006-2007 pojawiła się euforia. Indeks rósł w kanale trendowym. Wyceny nie były wygórowane, ale w tle czaił się kryzys na rynku nieruchomości. Skala spekulacji instrumentami powiązanymi z rynkiem nieruchomości wywołała Wielki Kryzys Finansowy. Indeks „wyszedł” dołem z kanału trendowego i rozpoczął bessę. Tu nie mieliśmy do czynienia ani z przewartościowaniem rynku, ani z euforią. Przyczyną bessy był kryzys finansowy. Warto o tym pamiętać, że kryzys w gospodarce może pchnąć rynek akcji w dół, nawet jeżeli wyceny nie są wygórowane.
Jak obecnie wygląda rynek akcji w USA?
S&P 500 porusza się we wzrostowym kanale. Tempo wzrostu od 2012 roku jest szybsze niż tempo zmiany zysków, ale trudno mówić o euforii. Również nie widać obecnie czającego się w gospodarce kryzysu.
Wyceny zwłaszcza big techów są wysokie, ale cały rynek nie jest wyceniony ekstremalnie drogo.
Jeżeli nie pojawi się kryzys gospodarczy, to amerykański rynek akcji może kontynuować trend wzrostowy jeszcze przez kilka lat. Euforii na rynku nie ma, wyceny są wysokie, ale nie są oderwane od fundamentów. To oznacza, że nie ma takich sygnałów, jak były w 1999 roku czy w 2007.
To oczywiście nie oznacza, że w najbliższych tygodniach nie pojawi się spadkowa korekta. Jednak dla długoterminowych inwestorów to nie powinno mieć dużego znaczenia.
02.09.2025

Źródło: Filipe Frazao / Shutterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania