Powrót protekcjonizmu, czyli droga do kryzysu
Donald Trump zapowiedział wprowadzenie ceł na chińskie wyroby w wysokości 60% i 20% cła na wyroby z innych krajów sprowadzane do USA. Nie wiadomo, czy tę zapowiedź zrealizuje, ale gdyby to zrobił, to świat stanie na progu powtórki z lat 30. ubiegłego stulecia.
Chronienie własnej gospodarki kosztem ograniczenia konkurencji przynosi jedynie krótkotrwałe rezultaty, a potem zazwyczaj sytuacja się pogarsza. Jeżeli inne kraje również pójdą w stronę ochrony własnych rynków, to grozi nam spowolnienie światowej gospodarki.
Handel międzynarodowy to najlepsza droga do zwiększenia bogactwa w skali świata. Przewagi komparatywne poszczególnych krajów pozwalają zoptymalizować produkcję. Jeżeli w danym kraju coś można wytwarzać taniej niż w innym, to taki kraj może się w tym specjalizować i kupować inne produkty wytwarzane w krajach, które mają przewagi komparatywne w innych obszarach. Jeżeli kraje zaczynają chronić swoje rynki i przedsiębiorców cłami, to znikają korzyści. Kraj, który wprowadza cła, przez pewien czas może na tym skorzystać, ale ponieważ inne kraje wcześniej czy później również zaczynają wprowadzać cła, to tracą wszyscy.
Reklama
Stany Zjednoczone są jednym z tych krajów, który jest stosunkowo mało zależny od handlu zagranicznego. Dodatkowo Stany są przede wszystkim importerem, więc wprowadzenie ceł na importowane dobra wydaje się atrakcyjną ścieżką. Jednak w dłuższej perspektywie na wojnie celnej stracą również Stany, a przede wszystkim konsumenci.
Deglobalizacja postępuje od prawie dwóch dekad.
Raport przygotowany w 2023 roku przez World Economic Forum dobrze ilustruje cykliczność globalizacji i deglobalizacji. Liczony łącznie eksport i import jako procent PKB liczony dla 17 gospodarek po pierwsze pokazuje, że I wojna światowa zapoczątkowała pierwszy okres deglobalizacji, po drugie po II wojnie światowej mieliśmy wzrost globalizacji z przyspieszeniem od początku lat 90. Po Wielkim Kryzysie Finansowym rozpoczął się proces hamowania wymiany handlowej, który przyspieszył w czasie lockdownów. Dziś grozi nam powtórka scenariusza sprzed 100 lat, który zapewnił gospodarczą depresję lat 30.
Pierwsza kadencja Trumpa to początek wojny handlowej z Chinami, ale również próby ograniczenia importu do USA produktów z Unii Europejskiej. Lockdowny pozrywały łańcuchy dostaw, więc trudno się dziwić, że firmy zmieniły strategię i zmniejszyły wrażliwość na zaburzenia w łańcuchach dostaw. Kolejnym ciosem dla międzynarodowego handlu był atak Rosji na Ukrainę. Świat znów jest przedzielony kurtyną, może jeszcze nie żelazną, ale obawy o sytuację geopolityczną, a zwłaszcza możliwą konfrontację między Chinami i USA, odciskają swoje piętno na poziomie zarówno wymiany handlowej, jak również inwestycji zagranicznych.
Coraz wyraźniej widać, że hasło Trumpa "Make America Great Again", które zakłada inwestycje rządu w infrastrukturę i rozwój amerykańskich firm nawet kosztem ograniczenia konkurencyjności, stało się już stałym elementem amerykańskiej polityki. Ustawy przyjęte w czasie rządów Bidena, jak na przykład ta, która pozwala amerykańskiemu rządowi zainwestować 50 miliardów dolarów w amerykańskich producentów półprzewodników, zmierzają do wprowadzania subwencji, które notabene są pretekstem, gdy wprowadza je rząd Chin, do nałożenia ceł na chińskie produkty. Gdy Chiny dotują swoich producentów, to jest to niedozwolona pomoc publiczna. Gdy robi to amerykański rząd, to jest po prostu dbanie o uczciwą konkurencję z krajami, w których koszty produkcji są zaniżane.
Co ciekawe, kraje „starej Unii” przeznaczają na dotowanie własnych firm pięciokrotnie więcej pieniędzy niż nowi członkowie Unii. Tak więc protekcjonizm nie jest wyłącznie domeną USA. Wyzwania, które już pojawiają się w UE w związku z wprowadzaniem „zielonego ładu”, będą skłaniały rządy krajów wspólnoty do wprowadzania rozwiązań, które będą chroniły własny przemysł. To będzie ograniczać handel nawet między krajami Unii, nie mówiąc już o innych rynkach.
Będę uważnie obserwował początek prezydentury Donalda Trumpa. Jeżeli zacznie wprowadzać cła szeroko, nie tylko na produkty chińskie, ale również z innych krajów, to powtórka lat 30. ubiegłego stulecia stanie się coraz bardziej realna. Jeżeli działania protekcjonistyczne ruszą całą parą, to bardzo trudno będzie je zatrzymać. Zamykanie gospodarek to przepis na wzrost cen i spadek wzrostu gospodarczego. W skali świata może to nawet oznaczać recesję. Wciąż jesteśmy na etapie, gdzie tego scenariusza możemy uniknąć, ale jeżeli Trump zrealizuje swoje pomysły dotyczące ceł i ochrony amerykańskich producentów, to prawdopodobnie uruchomi to lawinę zdarzeń, która w perspektywie kilkunastu miesięcy, może dwóch lat, wyhamuje światową gospodarkę.
07.01.2025

Źródło: Creativa Images / Shutterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania