Kamala Harris kontra amerykański rynek akcji
Jeszcze niedawno pojawiały się pytania, czy zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA może zaszkodzić amerykańskim rynkom akcji. Dziś zadam pytanie, czy wygrana Kamali Harris może tym rynkom zaszkodzić i szybko odpowiem: Tak! Może!
Sondaże pokazują, że Kamala Harris cieszy się większym poparciem niż Donald Trump. Do wyborów jeszcze może być kilka zmian lidera, ale warto spojrzeć na propozycje dotyczące gospodarki, które zaprezentowała kandydatka na urząd prezydenta.
Na początek zaprezentowała tę miłą część programu, czyli dotacje, ulgi podatkowe i ułatwienia w dostępności do zakupu mieszkania. Jej plan to obniżenie kosztów życia, kosztów opieki zdrowotnej i opieki nad dziećmi. Jak chce to osiągnąć?
Reklama
Najciekawiej wygląda pomysł na ograniczenie cen żywności poprzez wprowadzenie administracyjnych ograniczeń podnoszenia cen na producentów żywności. To już w wielu krajach było sprawdzane i zazwyczaj kończyło się podobnie – niedoborami żywności, a potem gwałtownym wzrostem cen, ale być może Kamala Harris zna magiczny sposób, by nie powielać tych scenariuszy. Natomiast oskarżanie firm o zawyżanie cen wykorzystujących sytuację w gospodarce w czasie pandemii nie powinno dziwić – Kamala Harris ma poglądy wyraźnie lewicowe i nie wierzy w wolny rynek.
Mieszkania mają być łatwiej dostępne, bo nabywcy pierwszych mieszkań dostaną od rządu dofinansowanie w wysokości 25 000 USD do kredytów branych na zakup mieszkania. Oczywiście w planie jest wybudowanie 3 milionów mieszkań. I mam wrażenie, że takie pomysły słyszałem już, a nawet widziałem ich realizacje w kraju nad Wisłą, tylko że tych mieszkań gwałtownie tu nie przybyło, za to ich ceny poszły w górę.
Rodzice noworodków dostaną 6 000 USD ulgi podatkowej, żeby łatwiej im było podjąć decyzję o posiadaniu dziecka. Więc pomysły z pakietu "socjalizm i populizm".
Wprowadzenie takich działań zapewne stanowiłoby dodatkowy impuls popytowy, więc zwłaszcza w krótkim terminie mogłoby to podnieść i wzrost gospodarczy w USA, i inflację. Pytanie jednak, jak te pomysły zostaną sfinansowane? Czy będzie to kosztem wyższego deficytu budżetowego, czy zostaną podniesione inne podatki?
Na razie Kamala Harris nie przedstawia jednoznacznie rozwiązań, które chciałaby wprowadzić, by podnieść dochody budżetowe. Warto więc spojrzeć na to, co proponowała w czasie swojej kampanii do Senatu w 2020 roku i o czym mówiła w czasie ostatnich czterech lat.
Zacznijmy jednak od pomysłu, który chcą zrealizować demokraci, a pomysł uwzględniła w projekcie budżetu na 2025 rok administracja Joe Bidena. Chodzi o podniesienie podatku korporacyjnego z obecnych 21% do 28%. Taka podwyżka jest zapisana w projekcie budżetu, więc po wygranej demokratów jest bardzo prawdopodobna. Natomiast Kamala Harris w swoich wcześniejszych wypowiedziach szła o krok dalej (albo wyżej), bo uważała, że podatek korporacyjny w USA powinien wzrosnąć do 35%. Obniżka podatku przez Trumpa skutkowała powrotem do USA kapitałów, które wcześniej były utrzymywane na rachunkach zagranicznych oddziałów firm amerykańskich, bo nie opłacało się transferować ich do USA, ponieważ podatki były zbyt wysokie. Podniesienie podatku korporacyjnego poza tym, że obniży zyski netto firm, zapewne ograniczy transfer kapitału ze spółek zależnych do firm matek w USA, zwłaszcza jak stawka wynosiłaby 35%.
Inne pomysły podatkowe, o których Kamala Harris mówiła w czasie swej kadencji wiceprezydenta to:
- Podniesienie najwyższej stawki podatkowej dla 1% najlepiej zarabiających do 39,6%.
- Wprowadzenie podatku od transakcji na akcjach (0,2% wartości obrotu), obligacjach (0,1%) i instrumentach pochodnych. Zazwyczaj podatek transakcyjny zamiast przynieść spodziewane dochody przynosi straty, bo znika płynność, czyli maleją obroty.
- Dla osób zarabiających ponad 100 tysięcy dolarów rocznie 4% podatku na sfinansowanie opieki zdrowotnej.
- Podniesienie stopy podatku od zysków kapitałowych do poziomu stawki płaconej od zwykłych dochodów.
To pomysły, które mogą mieć bezpośredni wpływ na zachowanie rynków akcji, więc warto przyglądać się rozwojowi sytuacji. Nie sądzę, by ekipa Trumpa nie podjęła tematu podnoszenia podatków, więc każda debata pomiędzy Kamalą Harris i Donaldem Trumpem może wywołać nerwowość na rynkach.
Ciekaw jestem, czy (a może w jakim stopniu) rosnące notowania Kamali Harris przekładają się na słabnięcie dolara?
Indeks dolara kieruje się na południe i można to oczywiście wyjaśnić oczekiwaniem na obniżki stóp w USA, ale czy w całości?
19.08.2024

Źródło: Shutterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania