Słabnący jen
W poprzedniej dekadzie przez lata bank Japonii walczył o osłabienie jena. Dziś sytuacja wygląda odmiennie i prawdopodobnie BoJ będzie musiał zacząć walczyć o umocnienie jena. Co stoi za obecną słabością japońskiej waluty i jakie mogą być tego konsekwencje?
W ostatnich dniach kurs USDJPY przetestował poziom 160 jenów za dolara.
Reklama
Jeżeli spojrzymy z nieco dłuższej perspektywy np. 50 lat, to obecne poziomy dla tej pary walutowej nie powinny być szokujące. Jeżeli jednak spojrzymy na początek poprzedniej dekady, to od minimów na poziomie 76 jenów za dolara, kurs wzrósł o ponad 100%. Co stoi za obecnym osłabieniem jena?
Japoński bank centralny dopiero niedawno zakończył epokę ujemnych stóp procentowych. Jednak obecny poziom 0-0,1% to najniższy poziom stóp procentowych wśród krajów G10. Taka sytuacja premiuje inwestorów, którzy zapożyczają się w jenie, a potem kupują wyżej oprocentowane aktywa np. w USA. Jeżeli dodatkowo słabnie jen, to stopa zwrotu z takiej inwestycji dla inwestora rozliczającego się w dolarze może być w skali roku dwucyfrowa. Jak to działa?
Załóżmy, że rok temu inwestor pożyczył 140 milionów jenów i wymienił je na dolary przy kursie USDJPY 140. Oprocentowanie pożyczki w jenach wynosi 0,5%, a inwestor kupił za milion dolarów amerykańskie roczne obligacje z oprocentowaniem 5,5%. To oznacza, że dochód inwestora wyniósł 5,5% od miliona dolarów czyli 55 tysięcy dolarów. Teraz inwestor musi oddać pożyczkę w jenach – 140 milionów jenów + 0,5% odsetek, czyli 140 700 000 jenów. Jednak obecnie kurs dolara to 160 jenów. Inwestor gdyby wymienił 1 milion dolarów na jeny, to miałby 160 milionów jenów. Nasz inwestor potrzebuje jednak tylko 140 milionów i 700 tysięcy jenów. Przy kursie 160 jenów za dolara wymienia więc tylko 880 tysięcy dolarów. Zostaje mu w portfelu 120 tysięcy dolarów. Plus 55 tysięcy z kuponów od obligacji jego zysk na inwestycji wyniósł 175 tysięcy dolarów, czyli 17,5% w dodatku od pożyczonych pieniędzy. Takie możliwości przyciągają kolejnych inwestorów i presja na jena rośnie.
Druga przyczyna to wpływ słabnącej waluty na sytuację gospodarczą. Z jednej strony słabsza krajowa waluta to bonus dla eksporterów. Koszty ponoszą w kraju i płacą w jenie, a sprzedają w dolarach. Jeżeli sprzedali coś w ubiegłym roku za milion dolarów, to mieli za to 140 milionów jenów. W ostatnich dniach milion dolarów był wart nawet 160 milionów jenów. Dla firmy rozliczającej się w jenach czysty zysk. Dodatkowo takie firmy stają się bardziej konkurencyjne na rynkach światowych. Wzrost indeksu japońskiej giełdy w ciągu ostatnich 12 miesięcy w dużym stopniu napędzany był poprawą wyników eksporterów, którzy w indeksie Nikkei dominują. Jednak kiedy kurs krajowej waluty słabnie zbyt mocno, pojawiają się niekorzystne zjawiska w gospodarce. Import staje się droższy, więc gospodarstwa domowe musza na te dobra przeznaczać więcej pieniędzy. Firmy, które nie sprzedają na eksport, a importują surowce bądź półprodukty, ponoszą wyższe koszty. To może pobudzić inflację, ale przede wszystkim może zgasić wewnętrzny popyt. Inwestorzy dostrzegają te problemy i na rynku walutowym rośnie zmienność, a Nikkei znajduje się w spadkowej korekcie.
Bank centralny, by umocnić kurs waluty, może interweniować na rynku, sprzedając dolary bądź euro. Prawdopodobnie w poniedziałek taka interwencja miała miejsce. Jednak takie działania przynoszą zazwyczaj krótkotrwale rezultaty. To, co może zmienić sytuację jena, to podniesienie stop procentowych. Bank Japonii unika tego przede wszystkim z powodu gigantycznego rządowego długu, który przekracza 250% PKB. To oznacza, że jeżeli oprocentowanie obligacji skarbowych wzrośnie o 1 punkt procentowy, to koszt obsługi tego długu w stosunku do PKB wzrośnie o 2,5 punktu procentowego. Przy równoczesnym spowolnieniu w gospodarce bardzo szybko ujawni się spirala zadłużenia, to znaczy koszty długu będą pchały w górę stosunek długu do PKB.
Jeżeli bank Japonii zdecyduje się na podwyżki stóp, to warto spojrzeć na sytuację na rynkach walutowych i rynkach obligacji nieco szerzej. Japońscy inwestorzy posiadają prawie 1,2 biliona dolarów zainwestowane w amerykańskie obligacje skarbowe. Zachętą do takich inwestycji są niskie stopy procentowe w Japonii i ostatnio również słabnący jen. Jeżeli Bank Japonii podniesie stopy, to sprawi, że inwestycje w japońskie obligacje staną się atrakcyjniejsze. Jeżeli równocześnie zatrzyma deprecjację jena, to inwestorzy japońscy mogą zacząć wyprzedawać amerykańskie obligacje. Wówczas problem będzie miał również rząd amerykański, bo dodatkowa podaż obligacji zapewne podniesie ich rentowności.
To jest tylko część globalnej układanki, ale zachowanie jena w najbliższych miesiącach może pokazać, w którą stronę będą podążały nie tylko rynki walutowe, ale również rynki obligacji. Dalsza przecena jena to niemal pewny wzrost zmienności na rynkach finansowych.
30.04.2024

Źródło: Shutterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania